Życie na krawędzi

jest rok 2020 a ludzie nadal mają gejzery w nosach nic się nie zmieniło. Czekam na komentarze z przyszłości.
Pozdrawiam mamę tatę i rodziców oraz Bubulinka ;)

Cóż u mnie w podstawówce taki jeden codziennie wciagal krede. Az przyjechalo pogotowie, gdy nieprzytomnego w lazience znalazla go sprzataczka. A pierwszym co zrobil, kiedy wrocil z 2 tygodniowego pobytu w szpitalu, bylo wciaganie, juz nie kredy, ale maki. Nie wiem, co sie pozniej z nim dzialo, bo na szczescie szedłem już do gimnazjum, a on nie zdał do 6 klasy.i został w 5.

U mnie raz chłopacy przynieśli do szkoły oranżadę w proszku i udawali że to jakieś narkotyki. Potem z koleżanką czekałyśmy na świetlicy na autobus do domu. Wtedy korytarzem szła policja. Śmiałam się z nią że przyszli bo narkotyki w szkole były heh.

U mnie są sami hardkorzy. Wciągają garściami pieprz....... 😂

9 komentarzy 0 ocen :v

u nas to wciągali takie okrągłe płaskie wafelki pokruszone... ktoś na torebce przyczepił napis ''Kokaina" i dał to nauczycielce angielskiego.

Przypadkiem wleciało mi do nosa, nie polecam ;_;

w mojej szkole panuje moda na wciąganie orężady musującej (jest też wersja dla hardcorów - orężadka strzelająca po zwilżeniu) ;_;

Ja raz wciągnęłam mleko nosem ;_;

Kiedyś popisałem się na tyle wysoką inteligencją, że postanowiłem to wciągnąć. Nie polecam, nos szczypał mnie przez pół godziny w dodatku coś zabolało mnie z tyłu głowy

Koledzy tak robili z proszkiem upiornym(nie pamiętam jaka nazwa), ale po tym gluty dosięgały ich nawet 10 cm ;-;

Moja kuzynka młodsza raz wciągnęła bo chciała być "swag" a potem kichała jakimś różowym dymem xD

mój znajomy nawet cukier puder czy coś (nie pamiętam) wyciągał nosem

Ja tam oranżadki jem ;-;

Ja tylko magiczny proszek.