Weźcie sobie to do serduszek

Jestem sobie w gimnazjum, i ani sie nie ucze do sprawdzianów ani nie robie prac domych w domu (chyba że jakaś grubsza sprawa np. rozprawka czy inne opowiadania). Zawsze wszystko w szkole przed lekcjami. Mimo to bez ściągania wyciągam piątki na koniec roku z większości przedmiotów. Moja najgorsza ocena z przedmiotu na koniec roku to 4.

Ah... wystarczy słuchać na lekcjach, czytać trochę książek i nie muszę siedzieć nad lekcjami do północy.

Wiem wiem, pewnie dużo z was ma taki zapieprz w szkole, że nawet jak spełniacie wszystkie warunki macie dużo roboty.

A no i jeszcze trzeba przesiedzieć całe dzieciństwo oglądając programy naukowe na jakimś discovery science itp. (Miałem szkołę daleko, więc kolegów blisko nie miałem, a moje osiedle od początku jakieś patologiczne było).

"Psze pani mamy duzo pracy domowej moze pani nie zadawac?" "A co moj przedmiot jest jakis inny? Bylo powiedziec innym paniom zeby nie zadawaly"

"Muzyka jest najważniejsza" ~ nauczycielka od muzyki.

Prawda

U mnie w polibudzie jest lekko. Nauczyciele mało zadają albo mają wywalone bo i tak wiedzą że jesteśmy debilami i niczego nas nie nauczą

kiedy sprawdzasz sprawdzian i okazuje się gostkowi zabrakło 0,5 punktu do 4

...Powiedział każdy nauczyciel.

Moja nauczycielka biologii: "Ja wiem, że wszyscy nauczyciele uważają, że ich przedmiot jest najważniejszy, no ale mój jest NAPRAWDĘ najważniejszy". Oczywiście żart, jedna z najbardziej spoko osób jakie znam, kiedy chcieliśmy przełożyć kartkówkę to zawsze było: "No bo z polskiego i chemii mamy TYYYLE zadane..." i mogliśmy narzekać na innych nauczycieli.

U mnie w licbazie tego problemu nie ma, matma i fizka najważniejsze a cała reszta nauczycieli się podporządkowuje.

*Moja nauczycielka od zaj. artystycznych i techniki* "Mój przedmiot jest najważniejszy w całej szkole"

A uczy muzyki