Otóż nie!

@SongMan: Trzeba też pamiętać że technologia rosyjska była dość zaawansowana i o wiele lepsza niż niemiecka.

Przykład: Czołgi

[Wehraboos incoming]

sehr gut b8

@MysteryPL77: To zero baitu, prawdą jest że Niemcy szli na pokracznych ideach broni, a Sowieci mieli dość dobre sprzęt. Mitem też jest to że brakowało im broni.

no właśnie nie bardzo. W piechocie broni brakowało jak jedzenia na ukrainie podczas wielkiego głodu. Czołgi je**ły się co 100km choć prawdą jest że można je było naprawić młotkiem i patykiem. Jeżeli technologia utrzymywania gąsienicy T-34 w całości (klin, który wsuwał z powrotem wysuwające się pręty) jest zaawansowana to nie wiem w czym mieszkasz. Rosjanie wygrali front wschodni tylko dzięki ilości swoich wojsk, które dosłownie zalewały oddziały wermachtu.

>czołgi
Po prostu rzucali jak najwięcej metalowych pudełek na kółkach we wroga.
Może nie były najlepsze, a niemieckie czołgi potrafiły rozwalić je w znacznych ilościach, ale jak był jeden germańcowy na sto ruskich, to pytań nie ma.

@HansPiccolo: Tak, racja, w piechocie brakowało broni. Tylko że brakowało jej w bardzo, bardzo, bardzo [...] małej ilości jednostek radzieckich na początku Barbarossy. Mit "2 ludzi, jedna broń" pochodzi z taktyki używanej przez Sowietów (i większość armii tamtego okresu), mianowicie tworzyli drużyny dwuosobowe przydzielane do karabinu maszynowego. Jeden był strzelce, drugi asystentem - miał przy sobie amunicję, służył jako obserwator.
Część mitu także pochodzi z paru przykładów bitew, w których Niemcy otoczyli Rosjan. Jedynym sposobem by się uwolnić była próba przełamania. Niestety, przełamania zwykle były brzydką sprawą i w większości kończyły się ucieczką lub masakrą (nie żeby Niemcy nie zmasakrowali by ich i tak)

Z tymi czołgami przyznam ci rację. Ich budowa była uproszczona, a, z powodu radzieckiej myśli, były budowane by przetrwać tylko pół roku. Ale to nie były wady produkcji. To było ułatwienie by wybudować ich więcej. Prawda jest taka, że nawet z tymi wadami były zabójcze.

Fale ludzi to też mit. Większość ataków była wspierana przez czołgi i artylerię, jak normalne ataki wojskowe. Bez żadnej masowej szarży. Prawda, jednak fale się zdarzały. Ale przykłady takiej akcji można policzyć na palcach jednej ręki.

@erykhim44: Otóż nie. Czołgi nie są przeznaczone by walczyć z czołgami. Większość ze zniszczeń była powodowana przez bronie przeciwczogłowe, czyli to co naprawdę miało niszczyć czołgi. Czołgi niemieckie były dość zawodne (doskonałość Pantery i Tygrysa to Hollywoodzki mit). W dodatku każdy rodzaj czołga miał parędziesiąt modeli, co utrudniało ich naprawę.

w bardzo podejrzanym miejscu jest ten wielokropek

@SongMan: dużo więcej "bardzo" mogłem zmieścić

W dniu ataku wedle szacunków Armia Czerwona liczyła łącznie ponad 5 mln żołnierzy. ile miała karabinów?

@SongMan: Pytanie o takie dokładne statystyki jest trochę śmieszne, ponieważ trudno je znaleźć, ale udało mi się coś wygrzebać
Zakładając że to ogół armii, napiszę ogólne statystyki:
Artyleria - około 75 tysięcy
Moździerze - około 400 tysiące
Karabiny Maszynowe - około 1,4 miliona
Karabiny - liczba nie znana
Pistolety maszynowe - około 5 milionów
Ciężarówki wojskowe - koło 25 tysięcy
Samoloty (ogólnie) - koło 13 tysięcy
Czołgi (ogół) - koło 6 tysięcy

"Ale ja się pytałem o karabiny"
Tak, ale wojska sowieckie głównie walczyły pistoletami maszynowymi

Tu mam problem, bo czytając artykuł na Wikipedii znalazłem sprzeczność. Polega ona na problemie: ZSRR zmobilizowało 5 mln ludzi, czy do 5 mln ludzi. Czemu pytanie o statystyki jest śmieszne? Statystyka to chyba najbardziej obiektywna informacja jeżeli dobrze ją odczytamy

@SongMan: Napisałem ci statystyki broni, nie ludzi. Śmieszne jest głównie bo brzmi jak szukanie dziury w całym.

źle mnie zrozumiałeś. Broni brakowało w piechocie zwłaszcza podczas masowej rekrutacji ( za matuszkę rasiję) podczas kontrataku armii czerwonej. Zwłaszcza w w pierwsze tygodnie po Stalingradzie. O zasadzie 2 na 1 karabin wiem i nie o tym pisałem (w sumie ciekawie by wyglądał taki żołnierz co zarazem ogarnia teren i taszczy pare kilo radzieckiego złomu który "podobno" ma działać) co nie zmienia faktu, że były przypadki kiedy rosjanie po prostu rzucali się na niemców z rękami.

To było znaczne ułatwienie, ale nie przyznam ci racji w tym że były to konstrukcje zabójcze. T-34 ze względu na mobilność były niebezpieczne, ale tylko z bliska i najlepiej jak było ich 10 na jedną panterę. Inaczej niewiele mogły. Zabójcze rzeczywiście mogły być radzieckie czołgi ciężkie, ale to też tylko jak miały nabój w komorze. Taki tygrys z 88mm mógł przeładować 2, a nawet 3 razy jeżeli załoga w takim IS-ie była świeża (tak zazwyczaj było) co tak naprawdę mówi samo za siebie. Choć z drugiej strony jakość radzieckiej stali była w tamtym okresie jedną z wyższych.

Z zalewniem wermachtu chodziło mi o ogólną przewagę liczebną.

1. wiem, ale zdawało mi się, że mówimy o stosunku broni do ludzi, nie?
2. chciałem wiedzieć na czym stoję

@HansPiccolo: Zasada 2 na jeden karabin istniała w innych krajach. Działało sprawnie, skoro było tak rozszerzone i pewnie nie wyglądało tak prosto jak przedstawiłeś.

Z tym 10 T-34 na panterę można się kłócić. To brzmi jak 5 Shermanów na 1 panterę. Bronie 75 mm potrafiły przebić ich pancerz, a Sowieckie czołgi często miały większy kaliber.

Rzucanie się z gołymi rękami było prawdopodobnie w czasie jednego z otoczeń jednostek Armii Czerwonej, chociaż tu możesz mnie poprawić. W dodatku przypadki=/=ogół armii.

Braki w uzbrojeniu w czasie rekrutacji - prawda. Ale w czasie rekrutacji nie wysyła się rekrutów od razu na front? Tutaj spekuluje, ale z ilością ekwipunku jakie Sowieci mieli, prawdopodobnie dostawali je na froncie.

i tu się z tobą zgodzę. Doskonałość pantery i tygrysa to mit jakich mało. Nie mówiąc o ciągle pier*olących się skrzyniach i silnikach, już nawet zawieszenie,które i tak było proste jak budowa cepa potrafiło się spieprzyć na amen, bo tego w warunkach polowych nie naprawisz. Ciągle zacinające się systemy obrotu wieży i ogólnie systemy elektryczne. I w dodatku ten idiotyczny pomysł w panterze o zastąpieniu zapalnika igłowego w dziale na zapalnik iskrowy (elektryczny). Całkowity brak możliwości strzelania przy wyłączonym silniku. Choć niemieckie czołgi miały jedną rzecz, która była niemal idealna i żadne państwo nie miało czegoś co sięgało jej choćby pięt- działo. Precyzja wykonania tego elwmentu była mistrzowska. Działo celne, o dobrych charakterystykach wylotowych pocisku, szybkie przeładowanie no i same pociski o ogromnie masie materiału wybuchowego. Po prostu działa były miut

@SongMan: I z tego wychodzi że ogólnie broni, czy raczej ekwipunku było więcej niż ludzi. nawet licząc to że na początku Barbarossy armia radziecka liczyła około 2,5 miliona ludzi. Trzeba te liczby rozdzielić na piechotę, czołgi i samoloty, a nawet marynarkę. Robienie tego byłoby bezcelowe, nie ma co dodatkowego zamieszania wprowadzać.

kluczową sprawą dla radzieckich czołgów było "z bliska". Zazwyczaj można się doszukiwać zasady 5-8 t-34 na jedną panterę. Kilka zajmuje ją z przodu, a reszta objeżdża tak żeby znaleźć się blisko bocznego pancerza.

Tak jak pisałem. Większe dział dla niemców były zabójcze, ale musiały być przeładowane. Załadowanie do zamka działa dzielonego pocisku trwało ok. 15s. Podczas gdy taka pantera w 7-8s była gotowa do kolejnego strzału. Przy porównywalnym przebiciu pancerza.

Z tymi większymi działami u rosjan też można się kłócić. Niby ich ciężkie czołgi miały działa 122mm, ale były one znaczną mniejszością w armii radzieckiej. Przeważały t-34 z działami typowo: długolufowe 57mm, krótkolufowe 75mm oraz 152mm i dopiero w ostatnich latach wojny długolufowe 85mm. Przy czym niemcy mieli znacznie więcej czołgów z długolufowymi działami 50 i 75mm. Oraz później długolufowe 88mm i w Jagdtigerach długolufowe 128mm. Ponadto w obu armiach istniały w mniejszych ilościach pojazdy takie jak Sturer Emil, Dicker Max (niemcy) oraz SU-152, SU-122, SU-100 (rosja).

Co do tych 10 t-34 na Niemca
Statystyki mówią o ok. 84 070 wyprodukowanych egzemplarzach t34.
Panter 5992 modeli
Tygrysów 1355.
Inaczej mówiąc było ich dosłownie 11 i pół modeli na każdy z tych modeli. Z tym że t34 przynajmniej działały i nie miały problemów chociaz dojechać na bitwę. Już nie pamiętam czy jagdtiger czy Ferdynand ale one były tak awaryjne ze silnik potrafił się zapalić zanim by w ogóle jakikolwiek pocisk wystrzelił

@Lekki69: z zapalaniem się silnika to Ferdynand. Nie zgodzę się co do możliwości dojechania t-34 na pole bitwy. Były tak samo awaryjne jak konstrukcje niemieckie.