Tak ogólnie to Geralt w tym kontekście jako o potworach mówił o garstce (chyba) żołnierzy którzy zaatakowali jakąś niewinną kobietę, więc gdyby sytuacja z mema miała miejsce, to prawdopodobnie zabiłby mieszczuchów którzy przeszkadzają shrekowi gdyż to oni są tu prawdziwymi potworami.
Kolejny napotkany stwór z pewnością wyglądał na samicę. Znacznie przewyższała poprzedników zarówno wagą jak i wzrostem. W ręku trzymała obrobiony, pokaźnej wielkości konar drzewa. Stwór zareagował szybko odwracając głowę w kierunku przybysza.
Potworzyca z rykiem ruszyła na wiedźmina, wykonując potężny zamach trzymanym przedmiotem. Wiedźmin wykonał odskok i unik. Nie uniknął. Pokaźniej budowy stwór poruszał się nadzwyczaj z gracją i prędkością dorównywał rozsierdzonemu rosomakowi. Pomimo działania eliksirów i osłaniających ciało elementów zbroi wiedźminowi coś chrupnęło w lewym barku. Z impetem padł na ziemie z której momentalnie się odturlał, przewidując gdzie padnie kolejny cios. Tym razem miał szczęście, bo stwór chybił. Wiedźmin odsunął się, splótł ręce w wymagającą kombinację ruchów i wykonał znak aard. Migotliwa wiązka energii uderzyła w potwora, wytrącając go z równowagi do tego stopnia, że musiał uklęknąć. To wystarczyło – wiedźmin przekoziołkował w stronę olbrzyma, wykonując przy tym szeroki cios w podbrzusze. Posoka trysnęła niczym z górskiego źródła, wyrzucając długą plątaninę trzewi. Stwór zawył, uniósł trzymany kawałek drewna i rzucił nim w przeciwnika. Trafił – pomimo potężnej budowy ruch był szybki, pewny i wyuczony dokładnie tak, jakby był wykonywany regularnie podczas małżeńskich kłótni. Wiedźmin odleciał na 4 sążnie, orając po drodze ziemię i wyrywając korzonki z okolicznej ziemi. Miał na pewno połamane kilka żeber, jednak pod wpływem eliksirów nie odczuwał tego. Bez wahania złożył ręce w znak ignii. Wiązka palącego ognia dotarła do wroga – gazy wydobywające się z wystających poza ciałem jelit zadziałały jak rozpałka, potwór zapłonął niczym pochodnia w spazmatycznym krzyku. Próbował ponownie ruszyć na wiedźmina, jednak tym razem bez gracji i szybkości, posiadanej na początku starcia. Potężny wymach miecza ściął głowę potwora, która upadła niewiele dalej od ciała
Komentarze
Odśwież17 września 2020, 21:32
Tak ogólnie to Geralt w tym kontekście jako o potworach mówił o garstce (chyba) żołnierzy którzy zaatakowali jakąś niewinną kobietę, więc gdyby sytuacja z mema miała miejsce, to prawdopodobnie zabiłby mieszczuchów którzy przeszkadzają shrekowi gdyż to oni są tu prawdziwymi potworami.
Odpisz
14 września 2020, 21:50
Istnieje o tym pasta. Możecie znaleźć na internecie. I nie, nie chodzi o tę śmieszną z żarcikami z cebuli, tylko tę pisaną w stylu Wiedźmina.
Odpisz
16 września 2020, 20:53
@Baturaj:
Kolejny napotkany stwór z pewnością wyglądał na samicę. Znacznie przewyższała poprzedników zarówno wagą jak i wzrostem. W ręku trzymała obrobiony, pokaźnej wielkości konar drzewa. Stwór zareagował szybko odwracając głowę w kierunku przybysza.
Potworzyca z rykiem ruszyła na wiedźmina, wykonując potężny zamach trzymanym przedmiotem. Wiedźmin wykonał odskok i unik. Nie uniknął. Pokaźniej budowy stwór poruszał się nadzwyczaj z gracją i prędkością dorównywał rozsierdzonemu rosomakowi. Pomimo działania eliksirów i osłaniających ciało elementów zbroi wiedźminowi coś chrupnęło w lewym barku. Z impetem padł na ziemie z której momentalnie się odturlał, przewidując gdzie padnie kolejny cios. Tym razem miał szczęście, bo stwór chybił. Wiedźmin odsunął się, splótł ręce w wymagającą kombinację ruchów i wykonał znak aard. Migotliwa wiązka energii uderzyła w potwora, wytrącając go z równowagi do tego stopnia, że musiał uklęknąć. To wystarczyło – wiedźmin przekoziołkował w stronę olbrzyma, wykonując przy tym szeroki cios w podbrzusze. Posoka trysnęła niczym z górskiego źródła, wyrzucając długą plątaninę trzewi. Stwór zawył, uniósł trzymany kawałek drewna i rzucił nim w przeciwnika. Trafił – pomimo potężnej budowy ruch był szybki, pewny i wyuczony dokładnie tak, jakby był wykonywany regularnie podczas małżeńskich kłótni. Wiedźmin odleciał na 4 sążnie, orając po drodze ziemię i wyrywając korzonki z okolicznej ziemi. Miał na pewno połamane kilka żeber, jednak pod wpływem eliksirów nie odczuwał tego. Bez wahania złożył ręce w znak ignii. Wiązka palącego ognia dotarła do wroga – gazy wydobywające się z wystających poza ciałem jelit zadziałały jak rozpałka, potwór zapłonął niczym pochodnia w spazmatycznym krzyku. Próbował ponownie ruszyć na wiedźmina, jednak tym razem bez gracji i szybkości, posiadanej na początku starcia. Potężny wymach miecza ściął głowę potwora, która upadła niewiele dalej od ciała
Odpisz
16 września 2020, 20:54
@Baturaj: Niestety masz tu fragment
Odpisz
3 września 2020, 18:18
Kiedy Geralt wybije to wszystkie wk***iające potwory z twojego bagna i razem możecie poczilować
Odpisz
3 września 2020, 18:51
ale bestia
Odpisz
3 września 2020, 18:51
fiona z tyłu też niczego sobie
Odpisz
14 września 2020, 12:38
@kazdan480: Nawet jej nie zauważyłam
Odpisz
14 września 2020, 12:31
Nie miałby szans ze Shrekiem
Odpisz
3 września 2020, 18:34
Na szczęście Wiedźmini nie zabijają inteligentnych stworzeń, więc Shrek jest bezpieczny.
Odpisz
14 września 2020, 12:15
@ddawdad: martwię się o osła
Odpisz
14 września 2020, 12:23
@ddawdad: raczej wiedźmin jest bezpieczny
Odpisz