Jak śmiesz?!

@Pan_Brzoza: To jakiś amator chyba. Pa to:

@astrofizyk: xD

@Mythe: OK boomer, po co więc są wykładowcy i uczelnia skoro studenci mogą się nauczyć sami? Skoro tak to najlepiej wskazać z czego, a nie nie nie, to już by było za łatwo. Pomysł logicznie, to wbrew pozorom naprawdę nie jest trudne. Jeśli przychodzisz do pracy to przecież na początku ktoś pokazuje Ci gdzie co jest i jak obsługiwać nwm kasę fiskalna jeśli nigdy nie pracowałeś. Analogicznie jest na uczelni, więc skończ narzekać.

@Mythe: Więc wykładowcy "nie muszą" uczyć? Więc po co ich zatrudniać, można studentom wysłać materiał i zaoszczędzić na zatrudnieniu lmao

@Decebal: Nie, nie jest analogicznie. Praca, to nie studia. To nie ja narzekam, tylko autor mema narzeka na wykładowców i ludzie, którzy myślą że on ma rację. (w tym Ty)
SJP wskazuje:
Studiować, znaczy:
1. kształcić się na wyższej uczelni; być studentem;
2. gruntownie, dokładnie poznawać coś;
3. potocznie: zgłębiać, wczytywać się w coś

Wykładowca jest by wskazać kierunek, a nie odwalić robotę za Ciebie. Twoim zadaniem, jako studenta jest wczytać się, zgłębić wiedzę, poznać coś dokładnie i gruntownie. (patrz definicja). Dlatego napisałem, że w skrajnym wypadku mógłby podać tylko sylabus. btw. właśnie ja tak studiowałem. Przychodziłem na pierwsze zajęcia zobaczyć wykładowcę, sylabus, a potem przychodziłem na egzamin. Czasami na jedne zajęcia przed egzaminem, by sobie przypomnieć jak wyglądał wykładowca. To jest problem dzisiejszych czasów, że ludziom (takim jak Tobie) się wydaje, że wszystko trzeba podać Wam na tacy, że to ktoś inny zawinił że Ty się nie nauczyłeś/ czegoś nie wiesz/ czegoś nie zrobiłeś. Wygląda na to, że nawet nie masz jaj by spojrzeć w lustro i powiedzieć, ok, nie nauczyłem się - moja wina. Tylko obwiniasz świat i wszystkich dookoła. Bo przecież łatwiej powiedzieć, ooo nie, ale beznadziejny wykładowca, to przez niego nic nie umiem, zamiast - kurde chyba za dużo imprezowałem i za mało się uczyłem. Weźcie się ludzie w garść. Zacznijcie być odpowiedzialni za swoje życie. Tyle w temacie.

@Mythe: czyli mówisz, że jak 4 na 96 studentów zdaje egzamin, to wina studentów a nie profesora?
#edit
jakby było, że studenci się nie uczą, to by tak to wyglądało na wszystkich egzaminach, a nie wszystko git, po 60 osób w pierwszym terminie. Da się nauczyć? Da się.

@Mythe: Łał, mordo. Piękne. Dobre słowa

@Mythe: Zgodzę się że na studiach pogłebiamy i zdobywamy wiedzę z własnej woli i to od nas zależy czy w ogóle chcemy się uczyć i jaki będzie tego rezultat. Wykładowca nie jest nauczycielem ani rodzicem czy trenerem personalnym. Wykładowca jednak też ma przekazywać wiedzę, pokazywać pewne rzeczy których nie ma w książkach lub w internecie, jest po to by przyjśc do niego i dowiedzieć się czego ma się uczyć i w jaki sposób. Wykładowcy zadaniem jest też wytłumaczyć czemu zrobiłeś coś błędnie i przynajmniej wskazać w jaki sposób zrobić to dobrze, co poprawić. Nie twierdzę że można zwalać błędy na wykładowcę- bo to jest zwyczajnie szczeniackie. Ale jeżeli sam widzisz że profesor nie potrafi sam policzyć zadania według podanego przez niego wzoru, zadaje bezsensowne zadania do wykonania i po wielu prośbach nie potrafi wytłumaczyć studentom jak cos wykonać- to wtedy jest coś na rzeczy.(miałam tą sytuację) I naprawdę jeszce zrozumeim na uczelni publicznej brak wykwalifikowanych osób, ale jeżeli ktoś płaci za studia, swoimi zarobionymi własnoręcznie pieniędzmi i wszystko tak czy siak musi odwalić sam bo wykładowca jest niekompetenty i nie daj Boże przekazuje błędną wiedze i jej wymaga- to wtedy jest to naprawdę okropne

@elusia23356: Całkowicie się zgadzam

@Mythe: 1. Jest analogiczne, bo w pracy też od razu wszystkiego nie wiesz i ktoś musi Ci pokazać, a ty musisz się nauczyć.
2. Nie obwiniam całego świata. Nie nauczyłem się nie zdałem, no okej, mój błąd. Jednak coś jest nie halo jeśli oblewa np. prawie cały kierunek. Wtedy wina raczej nie leży w studentach, masz rację? Jeśli oblewa jedna osoba- nie nauczyła się, oblał cały kierunek- zawiódł wykładowca.
3. Przechodzisz w pierwszej wypowiedzi z realizmu w abstrakcję. Wykładowca powinien właśnie powiedzieć jakich książek wymaga na egzaminie, bo np. na takiej historii perspektywa czy nacisk na różne fragmenty zmienia się w zależności od autora. I załóżmy jeśli powie "Przygotujcie się z Wojny Stuletniej" to jeden autor skupi się tylko na działaniach wojennych, drugi opisze wszystko co się tam działo ważnego dla Anglii, trzeci- dla Francji, a czwarty skupi się na kwestiach spoleczno- gospodarczych tamtego okresu.

@Decebal: "wykładowcy" jak sama nazwa wskazuje są od robienia wykładów, nie od uczenia. Wykłady to stary odpowiednik poradników z YT.