Też tak kiedyś myślałem, ale to nie jest takie proste. Bo, przynajmniej w teorii (więc nie jest to bez znaczenia) rządzący mają rządzić. To oni mają podejmować decyzje. Jeśli zginie ten podejmujący decyzje, wtedy kto to będzie robił?
Na tej samej zasadzie generałowie w sztabie sami nie walczą, pułkownicy siedzą w punktach dowodzenia, a dopiero majorzy, kapitanowie i stopnie w dół biorą udział w bezpośrednich akcjach. Niektórzy bezmyślni szeregowi mogą sobie mieć pretensje do takiego stanu rzeczy, ale przecież nie powinni, bo inny sposób prowadzenia działań wojennych nie miałby sensu. Dowódca ma dowodzić, a nie być narażonym na śmierć w walce. Ma wykształcenie i doświadczenie w DOWODZENIU.
Dokładnie tak wyglądały wojny w średniowiecznej Europie. W przypadku konfliktu zbrojnego do walki ruszali wyłącznie władcy (lub ich przedstawiciele, najczęściej członkowie rodziny) i ludzie, którzy bezpośrednio lub pośrednio otrzymali od tych władców majątki i przywileje, czyli członkowie stanu rycerskiego (na ogół szlachta, choć nie zawsze - spora część niemieckich ministeriałów nie miała statusu szlacheckiego). Zwykli ludzie (czyli chłopi i mieszczanie) zwyke nie brali udziału w działaniach wojennych, chociaż zwykle musieli posiadać broń na wypadek obrony swoich wiosek i miast, ale o ile nie doszło do oblężenia, to w walkach nie brali udziału. Wojowali niemal wyłącznie rycerze i członkowie ich pocztów, w późnym średniowieczu także zawodowi najemnicy. Model ten zmienił się we wczesnym okresie nowożytnym, kiedy zaczęły powstawać zawodowe armie utrzymywane z kasy państwowej.
Suppose they gave a war and hardly anybody came
The government would spread the news that we're all insane
Suppose the times had changed so much we couldn't follow rules
They'd take the stake and brand us 'generation of fools'
Suppose they planned a war and everybody stayed home
They'd fall apart and that would start frustration to the bone
They gave a war, nobody came - imagine all the fuss
They'd have to send themselves instead of sending us!
Wtedy państwo zostałoby wchłonięte przez te drugie, przez co mogłyby zamieszki powstawać, a im więcej takich wojen, tym mniej ludzi zdolnych do rządzenia.
Nie bez powodu taktycy trzymają się z tyłu, a żołnierze walczą w otwartej walce.
Komentarze
Odśwież26 lutego 2022, 23:07
Ale atakowani w ogóle nie chcą się bić.
Odpisz
Edytowano - 26 lutego 2022, 22:17
Czyli na przykład w Monako wygra wybory jakiś koks boxer i zaanektuje świat?
Odpisz
Edytowano - 26 lutego 2022, 20:35
Też tak kiedyś myślałem, ale to nie jest takie proste. Bo, przynajmniej w teorii (więc nie jest to bez znaczenia) rządzący mają rządzić. To oni mają podejmować decyzje. Jeśli zginie ten podejmujący decyzje, wtedy kto to będzie robił?
Na tej samej zasadzie generałowie w sztabie sami nie walczą, pułkownicy siedzą w punktach dowodzenia, a dopiero majorzy, kapitanowie i stopnie w dół biorą udział w bezpośrednich akcjach. Niektórzy bezmyślni szeregowi mogą sobie mieć pretensje do takiego stanu rzeczy, ale przecież nie powinni, bo inny sposób prowadzenia działań wojennych nie miałby sensu. Dowódca ma dowodzić, a nie być narażonym na śmierć w walce. Ma wykształcenie i doświadczenie w DOWODZENIU.
Odpisz
26 lutego 2022, 17:14
Dokładnie tak wyglądały wojny w średniowiecznej Europie. W przypadku konfliktu zbrojnego do walki ruszali wyłącznie władcy (lub ich przedstawiciele, najczęściej członkowie rodziny) i ludzie, którzy bezpośrednio lub pośrednio otrzymali od tych władców majątki i przywileje, czyli członkowie stanu rycerskiego (na ogół szlachta, choć nie zawsze - spora część niemieckich ministeriałów nie miała statusu szlacheckiego). Zwykli ludzie (czyli chłopi i mieszczanie) zwyke nie brali udziału w działaniach wojennych, chociaż zwykle musieli posiadać broń na wypadek obrony swoich wiosek i miast, ale o ile nie doszło do oblężenia, to w walkach nie brali udziału. Wojowali niemal wyłącznie rycerze i członkowie ich pocztów, w późnym średniowieczu także zawodowi najemnicy. Model ten zmienił się we wczesnym okresie nowożytnym, kiedy zaczęły powstawać zawodowe armie utrzymywane z kasy państwowej.
Odpisz
26 lutego 2022, 16:32
Wojny byłyby fajne, gdyby nikt nie ginął
Odpisz
26 lutego 2022, 15:02
Paradoksalnie tak przejmowano plemiona kiedyś. Jeden wódz napieprzał się z drugim a stawką było plemie. Piękne czasy
Odpisz
26 lutego 2022, 11:08
Brzmi jak konflikty wewnętrzne Rzymu.
Odpisz
26 lutego 2022, 11:02
Suppose they gave a war and hardly anybody came
The government would spread the news that we're all insane
Suppose the times had changed so much we couldn't follow rules
They'd take the stake and brand us 'generation of fools'
Suppose they planned a war and everybody stayed home
They'd fall apart and that would start frustration to the bone
They gave a war, nobody came - imagine all the fuss
They'd have to send themselves instead of sending us!
Odpisz
Edytowano - 23 lutego 2022, 20:31
Dziecięce fantazje...
Odpisz
23 lutego 2022, 17:38
Nonsens
Odpisz
23 lutego 2022, 17:16
Wtedy państwo zostałoby wchłonięte przez te drugie, przez co mogłyby zamieszki powstawać, a im więcej takich wojen, tym mniej ludzi zdolnych do rządzenia.
Nie bez powodu taktycy trzymają się z tyłu, a żołnierze walczą w otwartej walce.
Odpisz