Nie zawsze działa

Nauczyciel nie ma prawa w żadnych okolicznościach zabrać telefonu ani zażądać go od ucznia. To zwykle przywłaszczenie.

Tymczasem ja byłem uznany za tego co nie ma w szkole telefonu przez nauczycieli. No cóż mylili się.

Pamiętam jak był taki dzień że zapomniałam telefonu do szkoły (i tak nie miałam na nim internetu mobilnego), a baba przed sprawdzianem na polskim kazała każdemu odłożyć telefon na wyznaczony stolik i nie mogła uwierzyć, że naprawdę nie mam fizycznie żadnego telefonu do oddania. Jakaś anomalia, uczeń bez telefonu w szkole to błąd w Matrixie.

Przypomniało mi to inną telefonową sytuację na lekcji. Na religii złapałam otwarty zeszyt obiema rękami z jakiegoś powodu, a katechetka po chwili na całą klasę, że może bym przestała korzystać z telefonu. A ja jak w najbardziej tajemniczej, zagadkowej i niespodziewanej sztuczce magicznej, obracam na oczach wszystkich zeszyt o 180 stopni bez puszczania go obiema rękami, a tam... Nic xD

nokia 3310 z 3510, 2510 i sagem my x5 (moge zciagac nawet z glowy

A po co ściągać

jaki problem ukryć telefon tak aby nauczyciel nie widział? chyba trzeba być ułomem żeby nie umieć ściągać

Tymczasem ja z nieoczywistym drugim telefonem

Nauczyciel bez problemu może zauważyć telefon