Disney z starwarsami serio ma podejście proszę proszę błagam polubicie to proszę
O Lucasie można powiedzieć wiele rzeczy ale gość trzymał się swojej wizji zwłaszcza przy prequelach i wojnach klonów (tak bardzo zależało mu na tym serialu że od razu wyłożył kasę na 4 sezony mimo że pierwsze dwa sezony miały dość słabe recenzje a oglądalność też zbyt duża nie była)
Teraz wojny klonów by nie powstały bo Disney anulowalby je po drugim sezonie max albo po filmie nie przepuściłby serialu
@PanPiernik: dyskusyjne. Bardziej po latach dostosował orginał do nowego headcanonu i nie dojdziesz raczej czy od początku tak miało być czy po prostu po latach postanowił "wybielić" postacie.
Osobiście wolałam jak Han strzelił pierwszy, był wtedy bardziej dynamiczną postacią.
Po latach podejście się zmieniło i obecnie króluje przekonanie że osoba która atakuje pierwsza jest z natury zła i nie zmieni się to.
I dlatego Greedo musiał być szybszy.
Żeby Han mógł być nadal bohaterem.
Nie podoba mi się ani zmiana mentalności ani potrzeba dostosowania oryginału do nowych fanów. Jednak rozumiem że priorytetem było utrzymanie granicy pomiędzy bohaterami a złoczyńcami.
@Annika1: to znaczy tak
Lucas wizję na starwarsy zmieniał co chwila i w jego wywiadach przedprequelowych widać że jego plan na sagę był bardzo dynamiczny bo jego plan na ilość części latał między 6 a 12
Z tym trzymaniem się planu bardziej chodziło mi o to że chciał żeby animowane wojny klonów powstały i żadne negatywne recenzje go nie powstrzymywały. George nigdy nie szanował komiksów, książek ani gier i dla niego jedynymi ważnymi rzeczami pod koniec jego kariery w uniwersum było 6 epizodów i ten serial
No i tak jak mówisz ta edycja odnowiona og trylogii też pokazuje że nawet tego trzymał się bardzo luźno
@PanPiernik: ale póki trzymał to u wodzy to dało się oglądać.
Chociaż pamiętam jaki był jazgot bo prequele "psuły" Star Warsy...
A i tak były lepsze niż sequele
A tak serio moja opinia o nich po opadnięciu kurzu i możliwości zebrania tego bez wpływu internetu to nie są takie złe, ale mają dwie zasadnicze wady.
1. Tworzenie postaci które wychodzą na pierwszy plan by opowiedzieć ich historię i można naprawdę dobrze to wykorzystać ale jak tylko Rey potrzebuje więcej czasu na obrazie to zyskuje ona priorytet dając reszcie dosłownie książkowe przedstawienie archetypów postaci. Trafia tutaj bezpośrednio Finn oraz Pou gdzie w ostatniej części pojawiają się tylko dlatego, że trzeba pokazać kogoś więcej z rebelii.
2. Brak smutnych zakończeń. Człowiek uwielbia patrzeć jak bohaterowie upadają i z tego powstają i tego tutaj po prostu nie ma. W prequelach właściwie każde zakończenie jest gorzkie. Główny bohater ginie, początek wojny, upadek zakonu. W OT są dwa szczęśliwe zakończenia, ale za to imperium kontratakuje jest jednym z najsmutniejszych zakończeń w historii kina i to pomimo ostatniej sceny która została dodana na siłę by tak źle to nie wyglądało.
@Lakikus: przyznaję że po sequelach odpuściłam. Więc nie kumam skąd to wieczne jojczenie na kolejne produkcje. Z opinii na necie wnioskuję że jakby akolita miał baby pandę .... yyy Yodę to by wszystkim pasował.
Ten sam jęk jest teraz po premierze trailera minecrafta - nie wiem jaki będzie film, ale będę jeczec bo ofieczka była różowa więc film będzie do bani.
Co do Rey przejmującej wodze nad scenami - mam wrażenie że to efekt uboczny obecnego kultu superbohatera. Główny bohater ma przyćmić wszystko i wszystkich. W filmach akcji, szczególnie franczyzowych ciężko jest znaleźć film z kilkoma głównymi bohaterami. Najczęściej po prostu rozdzielają sceny tak, żeby mieli jak naj mniej wspólnych plus obowiązkowa walka finałowa. Inaczej ktoś kogoś przyćmi i będzie zgrzyt.
Komentarze
Odśwież4 września, 08:01
Disney z starwarsami serio ma podejście proszę proszę błagam polubicie to proszę
O Lucasie można powiedzieć wiele rzeczy ale gość trzymał się swojej wizji zwłaszcza przy prequelach i wojnach klonów (tak bardzo zależało mu na tym serialu że od razu wyłożył kasę na 4 sezony mimo że pierwsze dwa sezony miały dość słabe recenzje a oglądalność też zbyt duża nie była)
Teraz wojny klonów by nie powstały bo Disney anulowalby je po drugim sezonie max albo po filmie nie przepuściłby serialu
Odpisz
5 września, 20:31
@PanPiernik: dyskusyjne. Bardziej po latach dostosował orginał do nowego headcanonu i nie dojdziesz raczej czy od początku tak miało być czy po prostu po latach postanowił "wybielić" postacie.
Osobiście wolałam jak Han strzelił pierwszy, był wtedy bardziej dynamiczną postacią.
Po latach podejście się zmieniło i obecnie króluje przekonanie że osoba która atakuje pierwsza jest z natury zła i nie zmieni się to.
I dlatego Greedo musiał być szybszy.
Żeby Han mógł być nadal bohaterem.
Nie podoba mi się ani zmiana mentalności ani potrzeba dostosowania oryginału do nowych fanów. Jednak rozumiem że priorytetem było utrzymanie granicy pomiędzy bohaterami a złoczyńcami.
Odpisz
Edytowano - 5 września, 20:38
@Annika1: to znaczy tak
Lucas wizję na starwarsy zmieniał co chwila i w jego wywiadach przedprequelowych widać że jego plan na sagę był bardzo dynamiczny bo jego plan na ilość części latał między 6 a 12
Z tym trzymaniem się planu bardziej chodziło mi o to że chciał żeby animowane wojny klonów powstały i żadne negatywne recenzje go nie powstrzymywały. George nigdy nie szanował komiksów, książek ani gier i dla niego jedynymi ważnymi rzeczami pod koniec jego kariery w uniwersum było 6 epizodów i ten serial
No i tak jak mówisz ta edycja odnowiona og trylogii też pokazuje że nawet tego trzymał się bardzo luźno
Odpisz
5 września, 20:58
@PanPiernik: ale póki trzymał to u wodzy to dało się oglądać.
Chociaż pamiętam jaki był jazgot bo prequele "psuły" Star Warsy...
A i tak były lepsze niż sequele
Odpisz
5 września, 21:00
@Annika1: literalnie
Odpisz
5 września, 22:54
@Annika1: A sequele były lepsze niż akolita.
A tak serio moja opinia o nich po opadnięciu kurzu i możliwości zebrania tego bez wpływu internetu to nie są takie złe, ale mają dwie zasadnicze wady.
1. Tworzenie postaci które wychodzą na pierwszy plan by opowiedzieć ich historię i można naprawdę dobrze to wykorzystać ale jak tylko Rey potrzebuje więcej czasu na obrazie to zyskuje ona priorytet dając reszcie dosłownie książkowe przedstawienie archetypów postaci. Trafia tutaj bezpośrednio Finn oraz Pou gdzie w ostatniej części pojawiają się tylko dlatego, że trzeba pokazać kogoś więcej z rebelii.
2. Brak smutnych zakończeń. Człowiek uwielbia patrzeć jak bohaterowie upadają i z tego powstają i tego tutaj po prostu nie ma. W prequelach właściwie każde zakończenie jest gorzkie. Główny bohater ginie, początek wojny, upadek zakonu. W OT są dwa szczęśliwe zakończenia, ale za to imperium kontratakuje jest jednym z najsmutniejszych zakończeń w historii kina i to pomimo ostatniej sceny która została dodana na siłę by tak źle to nie wyglądało.
Odpisz
6 września, 06:12
@Lakikus: przyznaję że po sequelach odpuściłam. Więc nie kumam skąd to wieczne jojczenie na kolejne produkcje. Z opinii na necie wnioskuję że jakby akolita miał baby pandę .... yyy Yodę to by wszystkim pasował.
Ten sam jęk jest teraz po premierze trailera minecrafta - nie wiem jaki będzie film, ale będę jeczec bo ofieczka była różowa więc film będzie do bani.
Co do Rey przejmującej wodze nad scenami - mam wrażenie że to efekt uboczny obecnego kultu superbohatera. Główny bohater ma przyćmić wszystko i wszystkich. W filmach akcji, szczególnie franczyzowych ciężko jest znaleźć film z kilkoma głównymi bohaterami. Najczęściej po prostu rozdzielają sceny tak, żeby mieli jak naj mniej wspólnych plus obowiązkowa walka finałowa. Inaczej ktoś kogoś przyćmi i będzie zgrzyt.
Odpisz