My, urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.
Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.
Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.
Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.
Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.
Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.
Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.
Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.
Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i
@sliwak2001: przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.
Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.
Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.
Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.
My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.
@hesa656: Z każdą kolejną Twoją wypowiedzią nabieram przekonania, że piszesz tylko żeby udowodnić swoją rację, nie przejmując się zachowaniem jakiejkolwiek logiki w swoich komentarzach. Dlatego prosta propozycja - skoro tak ma wyglądać ta rozmowa, to po prostu ją zakończmy.
@BetonowyMur: najczęściej osoby z "depresją" kłamią i mówią że mają smutne życie , a tak serio kurde siedzą 24/7 na komputerze , przeglądają memy, grają itp. Ta kurde , smutne życie i powód do depresji
Traumy rodzinne, społeczne, niedopasowanie do społeczeństwa, zamknięcie w sobie, porównywanie się do rówieśników, brak zrozumienia przez innych, lęk przed relacjami ludzkimi i emocjami, zbytnie analizowanie i myślenie o wszystkim.
I to i tak wierzchołek góry lodowej.
I tak, możliwe jest, aby w miarę młoda osoba miała takie problemy.
I to nie jest wymyślanie w wielu przypadkach, bo to w jakim żyjemy społeczeństwie w tej chwili, gdzie, aby być akceptowanym trzeba być wręcz idealnym, gdzie ludzkie poczucie jakiejkolwiek wartości jest psa warte, bo ludzie i tak cię ocenią po tym ile masz pieniędzy i jak wyglądasz, a nawet jak spełniasz ich kryteria, to zjadą cię od góry do dołu z zazdrości. Nie mówię, że wszyscy ludzie są tacy, ale niestety ogół społeczeństwa już tak.
Wlaśnie to jest najbardziej zje**ne, że przez takich typowych atencjuszy, dzieci, które maja naprawde problem, są olewane bo "pff jakie on może miec problemy w tym wieku"
@TakiTamTrol: Lol nieogarniam. Ja robie tak że jak mam czuć smutne uczucie to sobie mówie "A tak właściwie to czemu ja mam sie smucić" i sie nie smuce. Polecam
Patrząc po uzależnionych dzieciach to sądzę że one ten sprzęt otrzymały za późno (Tak za późno). Moja młodsza siostrzyczka wręcz jak się urodziła była całkowicie przyzwyczajona do komputerów, telefonów dotykowych i innych bajerów, znała je tak na prawdę wcześniej niż znała trampoliny, piaskownice czy zjeżdżalnie. Dla niej elektronika jest czymś tak niezmiennie normalnym jak np drzwi do szafek, jednym i drugim się pobawi ale tak na prawdę chwilę i leci bawić się czym innym.
Oczywiście nie zaprzeczam że często młodzi rodzice są po prostu leniwi i nie podają swoim dzieciom alternatyw. Ale uważam że demonizowanie czegokolwiek przed tak bardzo młodymi ludźmi będzie miało odwrotny efekt do zamierzonego.
@Timix: mam kumpla którego rodzice mają po 45 lat i i tak nie chce im się dawac mu alternatyw więc siedzi cały dzień
i to uwaga nie jest uzależnienie tylko poprostu nie mają co innego robić
@Timix: Potwierdza ja dostalam pierwszy komputer w wieku 9 lat i dostalam szału xd dzięki wyznaczonym godzinom przez rodziców sie uspokoiła a jak internet przyszedł w 2012/wtedy to już był szok. Dlatego zgadzam sie i potwierdza z koleżanką. Zanim sie przyzwyczaiłam do tego tak że już mi to obojętne a na internet i w gry wchodzi ejak naprawdę sie mi nudzi to z jakieś 6, może więcej lat. Dlatego mam tez młodszą siostrę cioteczną która tak jak twoja siostra jest wychowana i widać że dzięki temu dzieci sie przyzwyczają i nie traktują urządzeń elektronicznych czy internetu jak mus i codzienność, 24 h lub 48 h.
@Jeremi_PL: Nadmiar picia wody może prowadzić do zatrucia wodą. Serio, kto będzie żarł tyle szczawiu że aż się zatruje? Jeszcze gdyby to było jakieś słodkie, to okej. Ale szczaw jest kwaśny i nikt zdrowo myślący nie będzie go jadł non-stop, bo na długo przed tym aż się zatruje jego język będzie taki odrętwiały że nie będzie miał już siły aby cokolwiek w ustach mielić. Szczaw jest mniej więcej tak niebezpieczny jak rabarbar - praktycznie wcale.
a co do dżumy to ona była i będzie bo tam gdzie są gryzonie tam ona też występuje ale w europie i w większości świata mamy na szczęście szczepionki dzięki którym nie zarazimy się nią.
@Jeremi_PL: Takie wspominanie lepszych czasów raczej nie dotyczy czasów epidemii dżumy. No bo epidemii dżumy już nie ma kto wspominać.
A jedzenie nawet samego dziko rosnącego szczawiu nie jest niebezpieczne nawet dla małego dziecka, dowodem tego jest to że żyję.
Komentarze
Odśwież24 lipca 2018, 15:31
My, urodzeni w przeszłości, z nostalgią wspominamy tamten czas. Nikt nie narzekał.
Było nas jedenaścioro, mieszkaliśmy w jeziorze... na śniadanie matka kroiła wiatr, ojca nie znałem, bo umarł na raka wątroby, kiedy zginął w tragicznym wypadku samochodowym, po samospaleniu się na imieninach u wujka Eugeniusza. Wujka Eugeniusza zabrało NKWD w 59. Nikt nie narzekał.
Wszyscy należeliśmy do hord i łupiliśmy okolicę. Konin, Szczecin i Oslo stały w płomieniach. Bawiliśmy się też na budowach. Czasem kogoś przywaliła zbrojona płyta, a czasem nie. Gdy w stopę wbił się gwóźdź, matka odcinała stopę i mówiła z uśmiechem, "masz, kurna, drugą, nie"? Nie drżała ze strachu, że się pozabijamy. Wiedziała, że wszyscy zginiemy. Nikt nie narzekał.
Z chorobami sezonowymi walczyła babcia. Do walki z gruźlicą, szkorbutem, nowotworem i polio służył mocz i mech. Lekarz u nas nie bywał. Chyba że u babci – po mocz i mech. Do lasu szliśmy, gdy mieliśmy na to ochotę. Jedliśmy jagody, na które wcześniej nasikały lisy i sarny. Jedliśmy muchomory sromotnikowe, na które defekowały chore na wściekliznę żubry i kuny. Nie mieliśmy hamburgerów – jedliśmy wilki. Nie mieliśmy czipsów – jedliśmy mrówki. Nie było wtedy coca-coli, była ślina niedźwiedzi. Była miesiączka żab. Nikt nie narzekał.
Gdy sąsiad złapał nas na kradzieży jabłek, sam wymierzał karę. Dół z wapnem, nóż, myśliwska flinta – różnie. Sąsiad nie obrażał się o skradzione jabłka, a ojciec o zastąpienie go w obowiązkach wychowawczych. Ojciec z sąsiadem wypijali wieczorem piwo — jak zwykle. Potem ojciec wracał do domu, a po drodze brał sobie nowe dziecko. Dzieci wtedy leżały wszędzie. Na trawnikach, w rowach melioracyjnych, obok przystanków, pod drzewami. Tak jak dzisiaj leżą papierki po batonach. Nie było wtedy batonów, dzieci leżały za to wszędzie. Nikt nie narzekał.
Latem wchodziliśmy na dachy wieżowców, nie pilnowali nas dorośli. Skakaliśmy. Nikt jednak nie rozbił się o chodnik. Każdy potrafił latać i nikt nie potrzebował specjalnych lekcji, aby się tej sztuki nauczyć. Nikt też nie narzekał.
Zimą któryś ojciec urządzał nam kulig starym fiatem, zawsze przyspieszał na zakrętach. Czasami sanki zahaczyły o drzewo lub płot. Wtedy spadaliśmy. Czasem akurat wtedy nadjeżdżał jelcz lub star. Wtedy zdychaliśmy. Nikt nie narzekał.
Siniaki i zadrapania były normalnym zjawiskiem. Podobnie jak wybite zęby, rozprute brzuchy, nagły brak oka czy amatorskie amputacje. Szkolny pedagog nie wysyłał nas z tego powodu do psychologa rodzinnego. Nikt nas nie poinformował jak wybrać numer na policję (wtedy MO), żeby zakablować rodziców. Pasek był wtedy pomocą dydaktyczną, a od pomocy, to jeszcze nikt nie umarł. Ciocia Janinka powtarzała, "lepiej lanie niż śniadanie". Nikt nie narzekał.
Gotowaliśmy sobie zupy z mazutu, azbestu i Ludwika. Jedliśmy też koks, paznokcie obcych osób, truchła zwierząt, papier ścierny, nawozy sztuczne, oset, mszyce, płody krów, odchody ryb, kogel-mogel. Jak kogoś użarła pszczoła, to pił 2 szklanki mleka i
Odpisz
24 lipca 2018, 15:32
@sliwak2001: przykładał sobie zimną patelnię. Jak ktoś się zadławił, to pił 3 szklanki mleka i przykładał sobie rozgrzaną patelnię. Nikt nie narzekał.
Nikt nie latał co miesiąc do dentysty. Próchnica jest smaczna. Kiedy ktoś spuchł od bolącego zęba, graliśmy jego głową w piłkę. Mieliśmy jedną plombę na jedenaścioro. Każdy ją nosił po 2-3 dni w miesiącu. Nikt nie narzekał.
Byliśmy młodzi i twardzi. Odmawialiśmy jazdy autem. Po prostu za nim biegliśmy. Nasz pies, MURZYN, był przywiązany linką stalową do haka i biegł obok nas. I nikomu to nie przeszkadzało. Nikt nie narzekał.
Wychowywali nas gajowi, stare wiedźmy, zbiegli więźniowie, koledzy z poprawczaka, woźne i księża. Nasze matki rodziły nasze rodzeństwo normalnie – w pracy, szuwarach albo na balkonie. Prawie wszyscy przeżyliśmy, niektórzy tylko nie trafili do więzienia. Nikt nie skończył studiów, ale każdy zaznał zawodu. Niektórzy pozakładali rodziny i wychowują swoje dzieci według zaleceń psychologów. To przykre. Obecnie jest więcej batonów niż dzieci.
My, dzieci z naszego jeziora, kochamy rodziców za to, że wtedy jeszcze nie wiedzieli jak nas należy „dobrze" wychować. To dzięki nim spędziliśmy dzieciństwo bez słodyczy, szacunku, ciepłego obiadu, sensu, a niektórzy – kończyn.
Nikt nie narzekał.
Odpisz
Edytowano - 25 lipca 2018, 15:06
@sliwak2001: na h*j żeś się rozpisał jak i tak nikt tego nie przeczyta.
Odpisz
25 lipca 2018, 15:12
@hesa656: To jest jakaś pasta to nie on pisał.
Odpisz
Edytowano - 25 lipca 2018, 15:20
@hesa656: przeczytałem, śmiechłem, dałem zielone
Odpisz
26 lipca 2018, 13:55
@hesa656: To, że ty jesteś takim leniem, że nie chce Ci się czytać tak krótkiego tekstu, nie znaczy że każdy jest.
Odpisz
26 lipca 2018, 15:52
@kosmos__: i h*j ci do tego.
Odpisz
26 lipca 2018, 15:54
@kosmos__: i nie każdy też nie jest leniem także... A... Szkoda strzepic ryja mogłeś po prostu pomyśleć zanim to gówno napisałeś
Odpisz
27 lipca 2018, 12:33
@hesa656: Tak samo można by skomentować twoją pierwszą odpowiedź pod tym komentarzem.
Odpisz
27 lipca 2018, 13:20
@kosmos__: to jej tak nie komentuj, proste.
Odpisz
3 sierpnia 2018, 12:46
@hesa656: Z każdą kolejną Twoją wypowiedzią nabieram przekonania, że piszesz tylko żeby udowodnić swoją rację, nie przejmując się zachowaniem jakiejkolwiek logiki w swoich komentarzach. Dlatego prosta propozycja - skoro tak ma wyglądać ta rozmowa, to po prostu ją zakończmy.
Odpisz
3 sierpnia 2018, 14:36
@kosmos__: to po co ją dalej zaczynasz skoro już dawno się skończyła?
Odpisz
24 lipca 2018, 13:43
Dlaczego tylu nastolatków ma depresję i pragnie śmierci?
To tęsknota za dżumą.
Odpisz
24 lipca 2018, 14:18
@Mijak: bo atencjuje
Odpisz
25 lipca 2018, 15:56
... nie
Odpisz
25 lipca 2018, 16:52
@BetonowyMur: tak
Odpisz
25 lipca 2018, 17:18
@BetonowyMur: tak , to atencja
Odpisz
25 lipca 2018, 17:23
@BetonowyMur: najczęściej osoby z "depresją" kłamią i mówią że mają smutne życie , a tak serio kurde siedzą 24/7 na komputerze , przeglądają memy, grają itp. Ta kurde , smutne życie i powód do depresji
Odpisz
25 lipca 2018, 19:01
Nie wszyscy xD
Odpisz
Edytowano - 25 lipca 2018, 19:36
Traumy rodzinne, społeczne, niedopasowanie do społeczeństwa, zamknięcie w sobie, porównywanie się do rówieśników, brak zrozumienia przez innych, lęk przed relacjami ludzkimi i emocjami, zbytnie analizowanie i myślenie o wszystkim.
I to i tak wierzchołek góry lodowej.
I tak, możliwe jest, aby w miarę młoda osoba miała takie problemy.
I to nie jest wymyślanie w wielu przypadkach, bo to w jakim żyjemy społeczeństwie w tej chwili, gdzie, aby być akceptowanym trzeba być wręcz idealnym, gdzie ludzkie poczucie jakiejkolwiek wartości jest psa warte, bo ludzie i tak cię ocenią po tym ile masz pieniędzy i jak wyglądasz, a nawet jak spełniasz ich kryteria, to zjadą cię od góry do dołu z zazdrości. Nie mówię, że wszyscy ludzie są tacy, ale niestety ogół społeczeństwa już tak.
Odpisz
25 lipca 2018, 22:11
@NieidealnieNiebanalna: najlepiej mieć wyje**ne, pozatym nienawidze jak ktoś się żali czymś milion razy
Odpisz
25 lipca 2018, 22:12
@BetonowyMur: powiedziałem najczęściej
Odpisz
25 lipca 2018, 23:58
Wlaśnie to jest najbardziej zje**ne, że przez takich typowych atencjuszy, dzieci, które maja naprawde problem, są olewane bo "pff jakie on może miec problemy w tym wieku"
Odpisz
26 lipca 2018, 10:00
@TakiTamTrol: Lol nieogarniam. Ja robie tak że jak mam czuć smutne uczucie to sobie mówie "A tak właściwie to czemu ja mam sie smucić" i sie nie smuce. Polecam
Odpisz
26 lipca 2018, 12:29
@JaToTen: to trol prawda, bo jeśli jesteś tak g ł u p i, to aż boli
Odpisz
26 lipca 2018, 13:18
@TakiTamTrol: właśnie o to mi chodzi , że atencjusze najwięcej ględzą a serio nic nie mają i psują opinie prawdziwym osobom z depresją
Odpisz
27 lipca 2018, 01:13
@TakiTamTrol: Ale to akurat tak na serio było.
Odpisz
25 lipca 2018, 18:03
ahhh w końcu jakis fajny czarny humorek, az mi się usmiech na twarzy pojawił :>
Odpisz
25 lipca 2018, 00:28
Patrząc po uzależnionych dzieciach to sądzę że one ten sprzęt otrzymały za późno (Tak za późno). Moja młodsza siostrzyczka wręcz jak się urodziła była całkowicie przyzwyczajona do komputerów, telefonów dotykowych i innych bajerów, znała je tak na prawdę wcześniej niż znała trampoliny, piaskownice czy zjeżdżalnie. Dla niej elektronika jest czymś tak niezmiennie normalnym jak np drzwi do szafek, jednym i drugim się pobawi ale tak na prawdę chwilę i leci bawić się czym innym.
Oczywiście nie zaprzeczam że często młodzi rodzice są po prostu leniwi i nie podają swoim dzieciom alternatyw. Ale uważam że demonizowanie czegokolwiek przed tak bardzo młodymi ludźmi będzie miało odwrotny efekt do zamierzonego.
Odpisz
25 lipca 2018, 15:08
@Timix: mam kumpla którego rodzice mają po 45 lat i i tak nie chce im się dawac mu alternatyw więc siedzi cały dzień
i to uwaga nie jest uzależnienie tylko poprostu nie mają co innego robić
Odpisz
Edytowano - 25 lipca 2018, 16:35
@Timix: Potwierdza ja dostalam pierwszy komputer w wieku 9 lat i dostalam szału xd dzięki wyznaczonym godzinom przez rodziców sie uspokoiła a jak internet przyszedł w 2012/wtedy to już był szok. Dlatego zgadzam sie i potwierdza z koleżanką. Zanim sie przyzwyczaiłam do tego tak że już mi to obojętne a na internet i w gry wchodzi ejak naprawdę sie mi nudzi to z jakieś 6, może więcej lat. Dlatego mam tez młodszą siostrę cioteczną która tak jak twoja siostra jest wychowana i widać że dzięki temu dzieci sie przyzwyczają i nie traktują urządzeń elektronicznych czy internetu jak mus i codzienność, 24 h lub 48 h.
Odpisz
25 lipca 2018, 15:08
Aha ale malaria to w Afryce...
Odpisz
24 lipca 2018, 17:12
Ktoś tu sugeruje że tak z 20 lat temu była dżuma i częste zatrucia? A co jest złego w jedzeniu szczawiu to już nawet nie pytam.
Odpisz
25 lipca 2018, 22:51
w samym jedzeniu to nic ale chodzi o to że nadmiar spożywania szczawiu prowadzi do różnych chorób np układu moczowego
Odpisz
25 lipca 2018, 22:56
@Jeremi_PL: Nadmiar picia wody może prowadzić do zatrucia wodą. Serio, kto będzie żarł tyle szczawiu że aż się zatruje? Jeszcze gdyby to było jakieś słodkie, to okej. Ale szczaw jest kwaśny i nikt zdrowo myślący nie będzie go jadł non-stop, bo na długo przed tym aż się zatruje jego język będzie taki odrętwiały że nie będzie miał już siły aby cokolwiek w ustach mielić. Szczaw jest mniej więcej tak niebezpieczny jak rabarbar - praktycznie wcale.
Odpisz
25 lipca 2018, 22:56
a co do dżumy to ona była i będzie bo tam gdzie są gryzonie tam ona też występuje ale w europie i w większości świata mamy na szczęście szczepionki dzięki którym nie zarazimy się nią.
Odpisz
25 lipca 2018, 22:58
wiesz teraz mało kto jest na tyle ebnięty żeby sam szczaw wpi***alać z tym się zgodze ale sprawa tyczy się tego czy szczaw jest bezpieczny
Odpisz
25 lipca 2018, 23:04
@Jeremi_PL: Takie wspominanie lepszych czasów raczej nie dotyczy czasów epidemii dżumy. No bo epidemii dżumy już nie ma kto wspominać.
A jedzenie nawet samego dziko rosnącego szczawiu nie jest niebezpieczne nawet dla małego dziecka, dowodem tego jest to że żyję.
Odpisz
25 lipca 2018, 23:07
ty potrafisz czytać ? pisze jasno w małych ilościach jak w zupie jest bezpieczny ale w większych nie.
Odpisz
25 lipca 2018, 23:18
@Jeremi_PL: Sorry, myślałem że mówiąc „sam szczaw" masz na myśli jedzenie jakichkolwiek ilości szczawiu bez żadnych dodatków.
Odpisz
25 lipca 2018, 23:23
jak tak to wybaczam
Odpisz
24 lipca 2018, 16:31
Kurła kiedyś to było.
Odpisz
24 lipca 2018, 15:46
My dostawaliśmy wpie**ol
Odpisz
24 lipca 2018, 13:59
Do dziś kocham szczaw, odwal się od niego
Odpisz
24 lipca 2018, 13:55
Ja za dzieciaka wpi***alałem szczaw spod płotu sąsiada.
Odpisz
24 lipca 2018, 13:48
A już chciałem wstawiać retarded nosacza
Odpisz
24 lipca 2018, 13:42
Top 10 Anime plot twists
Odpisz
24 lipca 2018, 13:41
Po pierwszych słowach chciałam dać lajka w dół, ale przeczytałam, a tu taki plottwist.
Odpisz