Tylko nie to!

Ja zawsze nie wiem czy się śmiać czy płakać w takich sytuacjach, bo bardzo lubię mojego kuzyna (trzy lata starszego ode mnie) ale ma wkurzającą czteroletnią siostrę. Raz jak po prostu nie chciałem żeby mi siedziała i pierdziała nad głową jak graliśmy z kuzynem w minecrafta i powiedziałem jej „czy mogłabyś się trochę odsunąć?” To poszła na dół do cioci i powiedziała, że ją wyzywaliśmy i biliśmy. (Ona jej uwieżyła)

Ale zaminowujesz podjazd i obserwujesz z lasu przez lornetkę jak ten mały dziad płonie w męczarniach we wraku samochodu za te wszystkie zniszczone zestawy Lego i skasowane światy w Minecrafcie.

Pogrywam sobie czasami w arme dość się przy tym skupiając bo 1 mój angielski nie był (i nadal nie jest ale mniejsza) perfekcyjny I nie chciałem powiedzieć czegoś głupiego 2 ostrzeliwywał nas snajper więc był dość spory stres I wchodzi do mnie kuzyn wraz z siostrzyczką (9 I 8 lat) mówię im żeby wyszli I przyjdę do nich za jakieś 30 min. ,,aleee my chcemy teraz,, mutuje się I Im szybko tłumacze co robię I żeby wyszli, siadam znów do kompa I gram. Kuznka zaczyna wszystko z pokoju wywlekać na wierzch a kuzyn podchodzi do biurka I wyciąga mi kabel zasilający od kompa. Z tego pokoju ich poprostu wykopałem. I zamknąłem się na klucz.

Mam taką irytującą siostre cioteczną (czy tam kuzynke, jeden pies), która nie może usiedzieć chwili bez mówienia i chodzenia za mną, gdy przyjeżdża do nas. Dobra rozumiem, każdy z nas jest inny i jedni potrzebują więcej zainteresowania od innych, no ale są jakieś, prosze państwa granice. Ja chce iść spokojnie do kibla, to ona idzie za mną bądź próbuje otworzyć drzwi. Woła mnie czasami, aby u kur sprawdzić czy są jajka, ale sama nie pójdzie,bo się boi, że ją podziobią. Co chwile pyta "w co grasz?" "Dasz zagrać?" "Pobaw się ze mną" "A wiesz, że moja psiapsi jest taka supeeeeer? Ostatnio bla bla bla bla", a kiedy grzecznie mówie aby przestała gadać, to ona i tak gada dalej.
Ale to jest jeszcze nic.
Gdy kilka miesięcy wcześniej (koło kwietnia-czerwca), to ciotka z nią przyjeżdżała, bo nikt z jej domu nie potrafił zrobić lekcji, które nauczyciele jej przesyłali oraz które nie robiła od początku kwarantanny. Cała moja rodzina (bracia, nie raz matka i ja) musiała robić jej zaległe lekcje, bo paniusia księżniczka ma braki w materiale szkolnym i nie mogła zrobić sama zaległych lekcji bądź bez pomocy nas, bo jej rodzice jednak nie mają takiej wiedzy do tego typu rzeczy. O to tym sposobem w jeden dzień 4 osób (no może 4,5, bo paniusia księżniczka troche coś tam zrobiła, ale większość zrobiliśmy my) nadrobiła mniej więcej 1-2 miesięczne zaległości. Ja musiałam robić polski i pisać te wszystkie prace na ocene, z informatyki głupie zadania i bóg wie co jeszcze, bo jestem z tego "dobra". I wszystko było by nawet w pyte, gdyby nie to, że za jakiś czas (2-3 tygodnie) znów przyjechali, a potem jeszcze raz, bo paniusia nie umiała zrobić.
Zmarnowałam w sumie koło 15 h na jej lekcje, gdzie pisałam głupie prace na polaka, robiłam głupie zadania z matmy, infy i bóg wie czego jeszcze, które mogłam przeznaczyć na inne ciekawsze rzeczy

O nie.... 😯🙄😥

Ja mam takiego brata ciotecznego, że na ogół jest wkurzający, ale czasami spoko.
I jak słyszę, że ma przyjechać to się cieszę, ale jak już jest to zazwyczaj liczę sekundy aby już poszedł.

*do mikrofonu w grze*
Okej to ja na szluga