No myślę że po takiej grafice to całe pokolenie sprzed 1964 może iść umierać, po prostu już nie wstaną xD
Tak, wszystkie pokolenia PRL-owskie raczej mają słabo z angielskim, i owszem, pokoleniom wychowanym w Internecie nauka angielskiego przychodzi o wiele łatwiej. I tak szczerze to jest to jedna z nielicznych przewag, jaką mają zetki na rynku pracy (ale czy to przewaga, skoro to takie powszechne?). Drugą (którą zalecam pielęgnować) jest statystycznie mniejsze nastawienie na karierę, a większe na po prostu... bycie użytecznym. Na znalezieniu jakiegoś stałego miejsca, gdzie osiągnie się pewien rodzaj harmonii społecznej. To piękne, dobre i warte podkreślenia, bo ta cecha (choć pewnie z odrobinę mniej szlachetnych przyczyn) powszechna jest również tylko u tego pokolenia, które przezywane jest "boomerami". Y-greki (zwłaszcza Milienialsi) nie mają czegoś takiego w ogóle. Najczęściej koncentrują się na wielkich karierach, poszukują wielkich zarobków i unikają stałych zobowiązań wobec pracodawców lub kontrahentów. Chętnie wyjeżdżają lub zmieniają pracę. Choć są wykwalifikowani, to są nie stali, a przy tym często przejawiają obrzydliwą cechę "wszystko mi się od razu należy".
Ale teraz kubeł zimnej wody na pokolenie Z, do którego zresztą marginalnie należę (zależy od przyjętych kryteriów czasowych). Nieporadność i konieczność prowadzenia wszędzie za rączkę to takie rzeczy, do których przykładów mógłbym namnażać i namnażać. Ale w mojej (i nie tylko mojej) ocenie jest jeden szczególny zły element i jeden szczególny brak dobrego elementu, które razem przyćmiewają wszelkie zalety, które ogół pokolenia Z w innym wypadku mógłby wykorzystać.
Tym złym elementem jest wręcz zabobońska wiara w przydatność technologii oraz potęgę umiejętności szukania w Guglu (trochę śmierdzi tym od tej grafiki). Wielu młodych wierzy, że zdolność szybkiego wyszukiwania informacji wręcz pozbawia ich potrzeby do posiadania szerszej wiedzy, bo może ją "w każdej chwili" wyciągnąć z Internetu. Takie wnioski wysuwa, gdy musi wyszukać wiedzę podstawową w przygotowaniu do testu, rozwiązać zadanie domowe, zrobić prezentację i tym podobne rzeczy, w których potęga szukania w Guglu objawia cały swój ewidentny majestat. Jest to złe nie tylko dlatego, że całkowicie uzależnia przydatność jednostki od dostępu do Internetu i gdyby znalazła się ona w sytuacji gdzie takiego dostępu by nie było, to nagle wyszłoby na jaw że ma dwie lewe ręce. Jest to złe również dlatego, że żadna zdolność do wyszukiwania informacji nie zastąpi wiedzy. Posiadanie szerokiej i specjalistycznej wiedzy, nawet informacji z pozoru nieistotnych, napędza zdolność do zauważania i rozwiązywania problemów, wychodzenia na plus w sytuacjach towarzyskich, uzyskiwania pomysłów na poprawę sytuacji lub na nowy model działania i generalnie odblokowuje wszelkie inne potencjały kryjące się w mózgu. Umiejętność korzystania z wyszukiwarek nie daje absolutnie żadnej z tych rzeczy.
@Kubizan: No to może zapewni chociaż elastyczność? Ok, weźmy na warsztat jeden banalny przykład, w którym statystyczny Iks i statyczny Zet muszą rozwiązać ten sam problem bez absolutnie żadnej wiedzy na ten temat. Niech to będzie konieczność złożenia odpowiedniego wniosku w urzędzie albo banku, wraz z załącznikami. Co robi Zet? Najpewniej wpisuje odpowiednie frazy do Gugla i na stronach rządowych albo bankowych dowiaduje się jakie formularze są potrzebne, jak je mniej więcej wypełnić i co będzie do nich niezbędne. A co robi Iks? Dzwoni. I jak już przebije się cierpliwie przez tę kolejkę oczekiwania, to dowie się nie tylko tego wszystkiego co można by wyczytać w Guglu, ale również ma szansę się dowiedzieć, czy któreś z tych załączników tak naprawdę nie są może istotne? Albo czy pojawiły się zmiany, których nie uwzględniono jeszcze w Internecie? Albo czy osoba odpowiedzialna za takie sprawy jest na urlopie/ma dużo pracy i można się spodziewać opóźnienia w rozpatrzeniu wniosku? Albo czy jest taka rzecz, która nie jest obligatoryjna (i wymieniona na stronie), ale której załączenie bardzo ułatwia urzędowi pracę i doprowadzi do szybszego rozpatrzenia wniosku? Już sam fakt, że następuje kontakt człowieka z człowiekiem jest pożyteczny, bo można być miłym i spróbować przekonać do potraktowania nas priorytetowo, wyjaśnić trudną sytuację etc. etc. Zastosowanie się do instrukcji podanych na wyszukanej w Guglu stronie nie daje absolutnie żadnej z tych wszystkich szans. Może czasem być szybsze albo może być że dzwoniąc nic nie osiągniemy i tylko stracimy trochę czasu - więc generalnie szukanie w Guglu to przydatna umiejętność pomocnicza. Ale ani nie jest wystarczająca, ani nawet preferowana wobec umiejętności komunikacji, zdolności do zadawania odpowiednich pytań, chęci wyszukiwania okazji do przyspieszenia sprawy albo uzyskania innej przewagi podczas rozmowy z człowiekiem. Na każdej dużej próbce statystycznej ten Iks zostawi takiego Zeta daleko w tyle pod względem skuteczności.
Ok, to może przewaga szybkiego, bieżącego pozyskiwania informacji nie ujawni się w prostych sprawach, ale może w skomplikowanych bardziej? W końcu korzystając z Internetu można będąc kompletnym laikiem szybko pozyskać informacje specjalistyczne w dowolnej dziedzinie. Tego tradycyjnymi metodami nigdy się nie nadrobi. Stonks? No nie, jednak stinks. Bo tak wyszukane informacje wykorzystać można praktycznie tylko wówczas, jeśli posiada się specjalistyczną wiedzę w danej dziedzinie. Każdy specjalista szybko wyczuje, czy ma do czynienia z laikiem, który posługuje się wiedzą której tak naprawdę nie posiada, a którą wyszukał tylko na szybko w Internecie. Można w ten sposób zaplusować jakimiś ciekawostkami z wielu dziedzin, ale zdecydowanie nie może to konkurować z faktycznie posiadaną wiedzą specjalistyczną.
@Kubizan: Tak całkiem na marginesie, to przypomniała mi się niedawna afera z turniejów szachowych, gdzie 16-17 latka została w końcu przyłapana na oszustwie. Jak? Ano często wychodziła do łazienki, gdzie na szybko wrzucała pozycję do silnika szachowego i zapamiętywała najlepsze posunięcia. W ten sposób gówniara wygrała kilka turniejów ze znacznie bardziej doświadczonymi szachistami, tyle że kłamstwo ma krótkie nogi - nie tylko dlatego że w końcu ją przyłapano. Podejrzenia były dużo wcześniej. Bo na przykład gdy w towarzystwie jakiegoś arcymistrza szachowego omawiali jej partie, to ona kompletnie nie potrafiła wyjaśnić, jaki w tym momencie miała pomysł na grę albo w jakim celu wykonała ten ruch. Widać było, że małolata popisywała się umiejętnościami, których po prostu nie posiadała. Były też inne poszlaki. Np. są trzy zasadnicze rankingi szachowe - tradycyjne, szybkie i blitze. Generalnie odchyły w rankingach są bardzo niewielkie - ktoś mający np. 2500 punktów w jednym rankingu, zazwyczaj będzie miał 2460-2540 w pozostałych. A ona w tradycyjnych (gdzie mogła na życzenie wychodzić do toalety) miała setki punktów więcej, niż gdy wiązał ją czas. Poza tym sam fakt jak często "korzystała z toalety" dawał do myślenia. Zazwyczaj w ogóle się tego nie robi i nawet w najdłuższych partiach nikt raczej nie wychodzi więcej niż raz czy dwa, a ona w ciągu jednej (!) partii potrafiła wyjść po kilka, kilkanaście razy.
Lekcja jednej z tej historii jest taka, że niewiedza zawsze wyjdzie. Ale jest też lekcja druga - bo to nie jest tak, że ona KOMPLETNIE nie umiała grać w szachy. Nie nie, ona była dobrą szachistką! Gdyby nie posiadała tych wysokich umiejętności, to nawet tak bezczelne oszustwo byłoby niemożliwe do wykonania.
No i jest jeszcze jedna rzecz, która sprawia że korzystanie z wyszukiwarek nie jest wartym rozważenia atutem - nie jest to mianowicie w ogóle konkurencyjne. Dziś praktycznie każdy kto potrafi - z wyjątkiem najstarszych pokoleń, którego tego nie potrzebują, bo mają specjalistyczną wiedzę w swojej dziedzinie i zbliżają się do emerytury.
@Kubizan: No i tu przechodzimy do podstawowego braku, o którym wspomniałem na początku - braku chęci do doskonalenia prostych umiejętności. Może i "boomer" nie umie w angielski, może i "boomer błaźni się korzystając z Gugla, ale on jest najpewniej wykwalifikowanym fachowcem w jakiejś dziedzinie. Np. zna się na płytkach miedzianych albo potrafi ogarnąć instalację elektryczną. Mamy taką złotą rączkę w jednej z firm - faceta nie da się nazwać budowlańcem, bo to by była ujma. Gość jest po prostu wszechstronny technicznie i wszystko potrafi albo zrobić sam, albo współpracować z innymi fachowcami żeby to zrobić z ich pomocą. Jest solidny i pracowity. Angielskiego nie umie w ogóle - ale wszystkie remonty i cały stan techniczny budynków, samochodów, maszyn - to wszystko ostatecznie stoi na nim. Gdyby go zabrakło, to ciężko powiedzieć kim go zastąpić, bo młodzi których zatrudnia najczęściej wymagali prowadzenia za rączkę i zupełnie niczego nie potrafią zrobić naprawdę dobrze. Selekcja była bardzo długa, żeby w końcu znaleźć mu dwóch pomocników, którzy są choć trochę samodzielni.
Drugi przykład - mamy wykwalifikowanego masarza, na którym stoi praktycznie cały zakład mięsny. Niczego innego chłop nie umie robić, ale w tym jednym jest doskonały i nieoceniony. Gdyby jego nie było, to natychmiast zamykamy interes i baj baj wielkie plany na rozbudowę zakładów. Dla niego też szukamy pracowników, i co? No i przychodzą młodzi, którzy albo dziękują po dwóch dniach, albo wytrzymują najdłużej okres próbny. Wiadomo że obrabianie wędlin nie jest dla każdego, ale generalnie większość ludzi ma wszelkie predyspozycje żeby działać w branży i do czegoś w niej dojść, a mimo to masowo się wyłamują. Czemu? Heh, no bo "nie czują tego". To nie jest jedna z tych pięknych historii, gdzie pracuje się w harmonii z uśmiechniętym zespołem dobroczyńców, gdzie ptaszki ćwierkają i słoneczko buzię ogrzewa. Tu po prostu trzeba robić mięso i to nie jest "fajne". A przecież praca musi być "fajna", bo gdzieś tam na demotywatorach były memy "znajdź pracę którą lubisz, to zawsze będziesz na wakacjach" albo jakoś tak xD
Brak chęci do doskonalenia prostych, ale bardzo przydatnych umiejętności. Brak chęci do wyrobienia sobie żyłki w fachu majstra, hydraulika, cieśli, szewca, zegarmistrza, drwala, górnika czy czegokolwiek innego. To nie są "fajne zawody". Nie ma takiej chęci, by naprawdę być doskonałym w prostej, przydatnej rzeczy. Czy tę cechę miały Iksy? Nie wiem. Raczej po prostu doceniali robotę, którą mieli i po pewnym czasie stawali się w niej po prostu wykwalifikowani. Ale młode pokolenie nie docenia "jakiejś" roboty. Czegoś stale oczekują, chociaż zazwyczaj sami nie są w stanie powiedzieć czego.
@Kubizan: Moja rada? Specjalizuj się. Nie szukaj czegoś, co "lubisz", tylko czegoś w czym mógłbyś być po prostu dobry. Przydatny. Niech to będzie ślusarz, barista, kelner, drwal - cokolwiek. Byle były to fach. Może faktycznie znajdziesz kiedyś "fajne" stanowisko pracy, gdzie będziesz robił coś, co sprawa Ci frajdę - ale po pierwsze, będziesz jednym z nielicznych, a po drugie to nawet jeśli będziesz jednym z tych nielicznych, to może to zająć sporo czasu. A fach, czy specjalizacja z którą możesz zawsze wyjść na rynek pracy, to coś co uczyni się po prostu przydatną jednostką, dla której zawsze gdzieś znajdzie się miejsce. Jak potrafisz coś konkretnego i przydatnego, to jesteś zawsze na lepszej pozycji, niż marzyciel, który karmi się iluzjami o przewadze szybkiej wymiany informacji nad solidnie ugruntowaną umiejętnością lub wiedzą.
@Kubizan: beka bo mam wszystkie pozytywne cechy ktore wymieniles z kazdego pololenia i ani kednej z tyvh zlych cech ktore wymieniles z kazdego pokolenia. Czyli co jestem mutantem? BoomZYerem?
@Sebzer: Kumam, dlatego czytając teksty o zjawiskach szerokich, nie odbieram ich tak pretensjonalnie wąsko pod siebie i nie mam problemu z ich zrozumieniem.
@Kubizan: Wydaje mi się, że to oczyma ty mówisz w większości nie zależy od pokolenia, tylko po prostu od wieku, to jasne, że osoby starsze będą fachowcami w jakiejś dziedzinie, bo miały więcej czasu na naukę.
Osoby młode zawsze szukają zawodu który jak najlepiej spełni i oczekiwania.
Na przykład mój ojciec z pokolenia X był na liceum humanistycznym, potem zmienił na scisle, na studia poszedł na dziennikarstwo, a skończył jako informatyk.
Wiem, że anegdota nie ma związku z statystyką, ale ludzie szukający swego miejsca na świecie byli i będą
@Ulanus: Socjologia pokoleniowa nie opiera się tylko na analizowaniu wieku. Generalnie u nas mniej więcej na początku tego stulecia zaczęto rozróżniać 3 zasadnicze grupy pokoleniowe. Pokolenie X, czyli urodzone i wychowane po wojnie, w warunkach komuny. Pokolenie Y, czyli wychowane i wchodzące w dorosłość u schyłku lub po upadku komuny - oni nie wychowali się na Internecie, ale gdy wchodzili w dorosłość to był on już obecny, podobnie jak perspektywy wyjazdów za granicę i podejmowania pracy tam. I wreszcie pokolenie Z, które jest na tyle młode, że całkowicie wychowuje się w rzeczywistości sieciowej.
@Kubizan: tak wiem, data. Z twojego komentarza wynika (i bardzo słusznie) że im młodsze pokolenie tym więcej wymagań. "boomerzy" chcą mieć po prostu pracę, millenialsi chcą mieć fajną pracę, a zetki bez żadnego zaangażowania chcą taką fajną pracę znaleźć.
Ale trzeba przyznać, że boomerzy mają w tej kwestii trochę, a nawet wiele racji. Wiele osób z obecnego pokolenia faktycznie nie potrafi robić rzeczy, które autentycznie przydają się w życiu, czyli np. wymienić koło w samochodzie, naprawić rozje**ną pralkę, wypatroszyć rybę lub porąbać drewno na opał, a to tylko kilka z wielu przykładów, które mógłbym tu podać. Poprawne wpisanie nazwy "jutuba" raczej do niczego się w życiu nie przydaje.
@MeliPL: Wiesz czemu nie umiemy? Bo pokolenie boomerów nas nie nauczyło, a kiedy na siłę wyciągamy ręce, żeby nam pokazali, albo pozwolili zrobić samemu to mówią "Ty nie umiesz, ja sam najlepiej zrobię"
@MeliPL: co do naprawiania pralki i tc to trochę wina prawa i strachu, jeżeli tylko rozkręcisz coś na gwarancji to ona od razu przepada ,albo możesz jeszcze bardziej zniszczyć,a szkoda chajsu, do koła to bałbym się niedokręcenie albo przekręcenia śrub i zniszczenia gwinta, a np d tak łatwej żecvzy jak zrobienie gniazdka musisz mieć papierek bo będziesz miał prz***bane prawnie
@MeliPL: niby masz rację ale nie do końca się jednak zgadzam. Bo widzisz, młodsze pokolenia maja coś czego boomerzy nie, a mianowicie dużo większą zdolność nauczenia się wymaganej rzeczy w parę sekund. Mamy 2020 babe, znajdziesz odpowiedź na dowolne pytanie w 5 minut a przyswoisz w 10
@MeliPL: niby masz rację, bo owszem, są dzieciaki w moim wieku które jak je widzę to nic tylko zabić siebie albo ich. Ale też to jest tak że, ja wiem że niektórzy się sami uczą takich rzeczy, ale panowie wyżej też mają rację w tym że nie umiemy bo nikt nam tego nie pokaże. Boomerzy też ślepo ufają internetowi czasami, bo dla nich wystarczy wpisać np. "Ile kosztuje używany komplet książek do 1 klasy technikum 47" i myślą że pokaże im się dokładnie to - zmierzam do tego że internet może i jest biblioteką wiedzy, ale pamiętajmy że ktoś tą bibliotekę musi spisać, a nie każdemu będzie się chciało oznajmić przypadkiem w internecie ile kosztuje komplet podręczników do 1 klasy technikum 47. W sumie to każdy ma tu trochę racji, bo też przyda się wiedza jak POPRAWNIE korzystać z internetu, bo jak pan wyżej powiedział - my mamy też tą zaletę że umiemy obcować z technologią, o jakiej naszym rodzicom się nie śniło, i umiemy się bardzo szybko nauczyć czegoś. W każdym razie boomerzy mogą trochę winić siebie, bo to nie tak że my jesteśmy za głupi na nauczenie, tylko że oni nas tego nie nauczyli - a to jest ich rodzicielski obowiązek, uczyć nas podstaw. Bo skąd np. 14-latek ma wiedzieć jak wkręcić koła do samochodu, czego nigdy wcześniej nie robił? A my dostajemy wtedy plakietkę młodych, lekkomyślnych, nieodpowiedzialnych i beznadziejnych idiotów
w wyszukiwarce to może i nie, ale ja jak miałem pościągane jakieś inne rozszerzenia typu Yahoo! czy Bing (byłem młody, klikałem co popadnie) to nieraz musiałem wpisywać Google żeby dotrzeć do dobrej przeglądarki
Ale no weźcie nie przyznajcie racji xdddd
Boomerzy: głupie dzieciaki che che muszą obniżać poziom nauczania bo są za głupie by zapamiętać coś o czym słyszą pierwszy raz i każą od razu umieć
Też boomer: widzi od 10 lat ten sam k***a napis "youtube" codziennie i nie umie tego odwzorować
Komentarze
Odśwież3 września 2020, 10:58
No myślę że po takiej grafice to całe pokolenie sprzed 1964 może iść umierać, po prostu już nie wstaną xD
Tak, wszystkie pokolenia PRL-owskie raczej mają słabo z angielskim, i owszem, pokoleniom wychowanym w Internecie nauka angielskiego przychodzi o wiele łatwiej. I tak szczerze to jest to jedna z nielicznych przewag, jaką mają zetki na rynku pracy (ale czy to przewaga, skoro to takie powszechne?). Drugą (którą zalecam pielęgnować) jest statystycznie mniejsze nastawienie na karierę, a większe na po prostu... bycie użytecznym. Na znalezieniu jakiegoś stałego miejsca, gdzie osiągnie się pewien rodzaj harmonii społecznej. To piękne, dobre i warte podkreślenia, bo ta cecha (choć pewnie z odrobinę mniej szlachetnych przyczyn) powszechna jest również tylko u tego pokolenia, które przezywane jest "boomerami". Y-greki (zwłaszcza Milienialsi) nie mają czegoś takiego w ogóle. Najczęściej koncentrują się na wielkich karierach, poszukują wielkich zarobków i unikają stałych zobowiązań wobec pracodawców lub kontrahentów. Chętnie wyjeżdżają lub zmieniają pracę. Choć są wykwalifikowani, to są nie stali, a przy tym często przejawiają obrzydliwą cechę "wszystko mi się od razu należy".
Ale teraz kubeł zimnej wody na pokolenie Z, do którego zresztą marginalnie należę (zależy od przyjętych kryteriów czasowych). Nieporadność i konieczność prowadzenia wszędzie za rączkę to takie rzeczy, do których przykładów mógłbym namnażać i namnażać. Ale w mojej (i nie tylko mojej) ocenie jest jeden szczególny zły element i jeden szczególny brak dobrego elementu, które razem przyćmiewają wszelkie zalety, które ogół pokolenia Z w innym wypadku mógłby wykorzystać.
Odpisz
3 września 2020, 10:59
@Kubizan: W częściach, bo się rozpisałem.
Tym złym elementem jest wręcz zabobońska wiara w przydatność technologii oraz potęgę umiejętności szukania w Guglu (trochę śmierdzi tym od tej grafiki). Wielu młodych wierzy, że zdolność szybkiego wyszukiwania informacji wręcz pozbawia ich potrzeby do posiadania szerszej wiedzy, bo może ją "w każdej chwili" wyciągnąć z Internetu. Takie wnioski wysuwa, gdy musi wyszukać wiedzę podstawową w przygotowaniu do testu, rozwiązać zadanie domowe, zrobić prezentację i tym podobne rzeczy, w których potęga szukania w Guglu objawia cały swój ewidentny majestat. Jest to złe nie tylko dlatego, że całkowicie uzależnia przydatność jednostki od dostępu do Internetu i gdyby znalazła się ona w sytuacji gdzie takiego dostępu by nie było, to nagle wyszłoby na jaw że ma dwie lewe ręce. Jest to złe również dlatego, że żadna zdolność do wyszukiwania informacji nie zastąpi wiedzy. Posiadanie szerokiej i specjalistycznej wiedzy, nawet informacji z pozoru nieistotnych, napędza zdolność do zauważania i rozwiązywania problemów, wychodzenia na plus w sytuacjach towarzyskich, uzyskiwania pomysłów na poprawę sytuacji lub na nowy model działania i generalnie odblokowuje wszelkie inne potencjały kryjące się w mózgu. Umiejętność korzystania z wyszukiwarek nie daje absolutnie żadnej z tych rzeczy.
Odpisz
3 września 2020, 10:59
@Kubizan: No to może zapewni chociaż elastyczność? Ok, weźmy na warsztat jeden banalny przykład, w którym statystyczny Iks i statyczny Zet muszą rozwiązać ten sam problem bez absolutnie żadnej wiedzy na ten temat. Niech to będzie konieczność złożenia odpowiedniego wniosku w urzędzie albo banku, wraz z załącznikami. Co robi Zet? Najpewniej wpisuje odpowiednie frazy do Gugla i na stronach rządowych albo bankowych dowiaduje się jakie formularze są potrzebne, jak je mniej więcej wypełnić i co będzie do nich niezbędne. A co robi Iks? Dzwoni. I jak już przebije się cierpliwie przez tę kolejkę oczekiwania, to dowie się nie tylko tego wszystkiego co można by wyczytać w Guglu, ale również ma szansę się dowiedzieć, czy któreś z tych załączników tak naprawdę nie są może istotne? Albo czy pojawiły się zmiany, których nie uwzględniono jeszcze w Internecie? Albo czy osoba odpowiedzialna za takie sprawy jest na urlopie/ma dużo pracy i można się spodziewać opóźnienia w rozpatrzeniu wniosku? Albo czy jest taka rzecz, która nie jest obligatoryjna (i wymieniona na stronie), ale której załączenie bardzo ułatwia urzędowi pracę i doprowadzi do szybszego rozpatrzenia wniosku? Już sam fakt, że następuje kontakt człowieka z człowiekiem jest pożyteczny, bo można być miłym i spróbować przekonać do potraktowania nas priorytetowo, wyjaśnić trudną sytuację etc. etc. Zastosowanie się do instrukcji podanych na wyszukanej w Guglu stronie nie daje absolutnie żadnej z tych wszystkich szans. Może czasem być szybsze albo może być że dzwoniąc nic nie osiągniemy i tylko stracimy trochę czasu - więc generalnie szukanie w Guglu to przydatna umiejętność pomocnicza. Ale ani nie jest wystarczająca, ani nawet preferowana wobec umiejętności komunikacji, zdolności do zadawania odpowiednich pytań, chęci wyszukiwania okazji do przyspieszenia sprawy albo uzyskania innej przewagi podczas rozmowy z człowiekiem. Na każdej dużej próbce statystycznej ten Iks zostawi takiego Zeta daleko w tyle pod względem skuteczności.
Ok, to może przewaga szybkiego, bieżącego pozyskiwania informacji nie ujawni się w prostych sprawach, ale może w skomplikowanych bardziej? W końcu korzystając z Internetu można będąc kompletnym laikiem szybko pozyskać informacje specjalistyczne w dowolnej dziedzinie. Tego tradycyjnymi metodami nigdy się nie nadrobi. Stonks? No nie, jednak stinks. Bo tak wyszukane informacje wykorzystać można praktycznie tylko wówczas, jeśli posiada się specjalistyczną wiedzę w danej dziedzinie. Każdy specjalista szybko wyczuje, czy ma do czynienia z laikiem, który posługuje się wiedzą której tak naprawdę nie posiada, a którą wyszukał tylko na szybko w Internecie. Można w ten sposób zaplusować jakimiś ciekawostkami z wielu dziedzin, ale zdecydowanie nie może to konkurować z faktycznie posiadaną wiedzą specjalistyczną.
Odpisz
3 września 2020, 11:00
@Kubizan: Tak całkiem na marginesie, to przypomniała mi się niedawna afera z turniejów szachowych, gdzie 16-17 latka została w końcu przyłapana na oszustwie. Jak? Ano często wychodziła do łazienki, gdzie na szybko wrzucała pozycję do silnika szachowego i zapamiętywała najlepsze posunięcia. W ten sposób gówniara wygrała kilka turniejów ze znacznie bardziej doświadczonymi szachistami, tyle że kłamstwo ma krótkie nogi - nie tylko dlatego że w końcu ją przyłapano. Podejrzenia były dużo wcześniej. Bo na przykład gdy w towarzystwie jakiegoś arcymistrza szachowego omawiali jej partie, to ona kompletnie nie potrafiła wyjaśnić, jaki w tym momencie miała pomysł na grę albo w jakim celu wykonała ten ruch. Widać było, że małolata popisywała się umiejętnościami, których po prostu nie posiadała. Były też inne poszlaki. Np. są trzy zasadnicze rankingi szachowe - tradycyjne, szybkie i blitze. Generalnie odchyły w rankingach są bardzo niewielkie - ktoś mający np. 2500 punktów w jednym rankingu, zazwyczaj będzie miał 2460-2540 w pozostałych. A ona w tradycyjnych (gdzie mogła na życzenie wychodzić do toalety) miała setki punktów więcej, niż gdy wiązał ją czas. Poza tym sam fakt jak często "korzystała z toalety" dawał do myślenia. Zazwyczaj w ogóle się tego nie robi i nawet w najdłuższych partiach nikt raczej nie wychodzi więcej niż raz czy dwa, a ona w ciągu jednej (!) partii potrafiła wyjść po kilka, kilkanaście razy.
Lekcja jednej z tej historii jest taka, że niewiedza zawsze wyjdzie. Ale jest też lekcja druga - bo to nie jest tak, że ona KOMPLETNIE nie umiała grać w szachy. Nie nie, ona była dobrą szachistką! Gdyby nie posiadała tych wysokich umiejętności, to nawet tak bezczelne oszustwo byłoby niemożliwe do wykonania.
No i jest jeszcze jedna rzecz, która sprawia że korzystanie z wyszukiwarek nie jest wartym rozważenia atutem - nie jest to mianowicie w ogóle konkurencyjne. Dziś praktycznie każdy kto potrafi - z wyjątkiem najstarszych pokoleń, którego tego nie potrzebują, bo mają specjalistyczną wiedzę w swojej dziedzinie i zbliżają się do emerytury.
Odpisz
3 września 2020, 11:01
@Kubizan: No i tu przechodzimy do podstawowego braku, o którym wspomniałem na początku - braku chęci do doskonalenia prostych umiejętności. Może i "boomer" nie umie w angielski, może i "boomer błaźni się korzystając z Gugla, ale on jest najpewniej wykwalifikowanym fachowcem w jakiejś dziedzinie. Np. zna się na płytkach miedzianych albo potrafi ogarnąć instalację elektryczną. Mamy taką złotą rączkę w jednej z firm - faceta nie da się nazwać budowlańcem, bo to by była ujma. Gość jest po prostu wszechstronny technicznie i wszystko potrafi albo zrobić sam, albo współpracować z innymi fachowcami żeby to zrobić z ich pomocą. Jest solidny i pracowity. Angielskiego nie umie w ogóle - ale wszystkie remonty i cały stan techniczny budynków, samochodów, maszyn - to wszystko ostatecznie stoi na nim. Gdyby go zabrakło, to ciężko powiedzieć kim go zastąpić, bo młodzi których zatrudnia najczęściej wymagali prowadzenia za rączkę i zupełnie niczego nie potrafią zrobić naprawdę dobrze. Selekcja była bardzo długa, żeby w końcu znaleźć mu dwóch pomocników, którzy są choć trochę samodzielni.
Drugi przykład - mamy wykwalifikowanego masarza, na którym stoi praktycznie cały zakład mięsny. Niczego innego chłop nie umie robić, ale w tym jednym jest doskonały i nieoceniony. Gdyby jego nie było, to natychmiast zamykamy interes i baj baj wielkie plany na rozbudowę zakładów. Dla niego też szukamy pracowników, i co? No i przychodzą młodzi, którzy albo dziękują po dwóch dniach, albo wytrzymują najdłużej okres próbny. Wiadomo że obrabianie wędlin nie jest dla każdego, ale generalnie większość ludzi ma wszelkie predyspozycje żeby działać w branży i do czegoś w niej dojść, a mimo to masowo się wyłamują. Czemu? Heh, no bo "nie czują tego". To nie jest jedna z tych pięknych historii, gdzie pracuje się w harmonii z uśmiechniętym zespołem dobroczyńców, gdzie ptaszki ćwierkają i słoneczko buzię ogrzewa. Tu po prostu trzeba robić mięso i to nie jest "fajne". A przecież praca musi być "fajna", bo gdzieś tam na demotywatorach były memy "znajdź pracę którą lubisz, to zawsze będziesz na wakacjach" albo jakoś tak xD
Brak chęci do doskonalenia prostych, ale bardzo przydatnych umiejętności. Brak chęci do wyrobienia sobie żyłki w fachu majstra, hydraulika, cieśli, szewca, zegarmistrza, drwala, górnika czy czegokolwiek innego. To nie są "fajne zawody". Nie ma takiej chęci, by naprawdę być doskonałym w prostej, przydatnej rzeczy. Czy tę cechę miały Iksy? Nie wiem. Raczej po prostu doceniali robotę, którą mieli i po pewnym czasie stawali się w niej po prostu wykwalifikowani. Ale młode pokolenie nie docenia "jakiejś" roboty. Czegoś stale oczekują, chociaż zazwyczaj sami nie są w stanie powiedzieć czego.
Odpisz
3 września 2020, 11:02
@Kubizan: Moja rada? Specjalizuj się. Nie szukaj czegoś, co "lubisz", tylko czegoś w czym mógłbyś być po prostu dobry. Przydatny. Niech to będzie ślusarz, barista, kelner, drwal - cokolwiek. Byle były to fach. Może faktycznie znajdziesz kiedyś "fajne" stanowisko pracy, gdzie będziesz robił coś, co sprawa Ci frajdę - ale po pierwsze, będziesz jednym z nielicznych, a po drugie to nawet jeśli będziesz jednym z tych nielicznych, to może to zająć sporo czasu. A fach, czy specjalizacja z którą możesz zawsze wyjść na rynek pracy, to coś co uczyni się po prostu przydatną jednostką, dla której zawsze gdzieś znajdzie się miejsce. Jak potrafisz coś konkretnego i przydatnego, to jesteś zawsze na lepszej pozycji, niż marzyciel, który karmi się iluzjami o przewadze szybkiej wymiany informacji nad solidnie ugruntowaną umiejętnością lub wiedzą.
Odpisz
3 września 2020, 12:04
@Kubizan: beka bo mam wszystkie pozytywne cechy ktore wymieniles z kazdego pololenia i ani kednej z tyvh zlych cech ktore wymieniles z kazdego pokolenia. Czyli co jestem mutantem? BoomZYerem?
Odpisz
3 września 2020, 12:18
@Sebzer: A statystykę kumasz?
Odpisz
3 września 2020, 12:23
@Kubizan: a ty?
Odpisz
3 września 2020, 12:24
@Sebzer: Kumam, dlatego czytając teksty o zjawiskach szerokich, nie odbieram ich tak pretensjonalnie wąsko pod siebie i nie mam problemu z ich zrozumieniem.
Odpisz
3 września 2020, 16:11
@Kubizan: Wydaje mi się, że to oczyma ty mówisz w większości nie zależy od pokolenia, tylko po prostu od wieku, to jasne, że osoby starsze będą fachowcami w jakiejś dziedzinie, bo miały więcej czasu na naukę.
Osoby młode zawsze szukają zawodu który jak najlepiej spełni i oczekiwania.
Na przykład mój ojciec z pokolenia X był na liceum humanistycznym, potem zmienił na scisle, na studia poszedł na dziennikarstwo, a skończył jako informatyk.
Wiem, że anegdota nie ma związku z statystyką, ale ludzie szukający swego miejsca na świecie byli i będą
Odpisz
3 września 2020, 16:38
@Kubizan: Rozpisałeś się bardziej niż ja przy opowiadaniu na egzaminie
Odpisz
3 września 2020, 18:29
@Ulanus: Socjologia pokoleniowa nie opiera się tylko na analizowaniu wieku. Generalnie u nas mniej więcej na początku tego stulecia zaczęto rozróżniać 3 zasadnicze grupy pokoleniowe. Pokolenie X, czyli urodzone i wychowane po wojnie, w warunkach komuny. Pokolenie Y, czyli wychowane i wchodzące w dorosłość u schyłku lub po upadku komuny - oni nie wychowali się na Internecie, ale gdy wchodzili w dorosłość to był on już obecny, podobnie jak perspektywy wyjazdów za granicę i podejmowania pracy tam. I wreszcie pokolenie Z, które jest na tyle młode, że całkowicie wychowuje się w rzeczywistości sieciowej.
Odpisz
3 września 2020, 18:34
@Stulej4: To fajnie, że rozpisujesz się przy opowiadaniach. ;)
Odpisz
29 listopada 2020, 13:09
@Kubizan: tak wiem, data. Z twojego komentarza wynika (i bardzo słusznie) że im młodsze pokolenie tym więcej wymagań. "boomerzy" chcą mieć po prostu pracę, millenialsi chcą mieć fajną pracę, a zetki bez żadnego zaangażowania chcą taką fajną pracę znaleźć.
Odpisz
1 września 2020, 18:10
Ale trzeba przyznać, że boomerzy mają w tej kwestii trochę, a nawet wiele racji. Wiele osób z obecnego pokolenia faktycznie nie potrafi robić rzeczy, które autentycznie przydają się w życiu, czyli np. wymienić koło w samochodzie, naprawić rozje**ną pralkę, wypatroszyć rybę lub porąbać drewno na opał, a to tylko kilka z wielu przykładów, które mógłbym tu podać. Poprawne wpisanie nazwy "jutuba" raczej do niczego się w życiu nie przydaje.
Odpisz
1 września 2020, 18:15
@MeliPL: Ile masz lat?
Odpisz
1 września 2020, 18:15
@MeliPL: A kto miał ich nauczyć, a im samym nie jest to potrzebne
Odpisz
1 września 2020, 18:17
@MeliPL: Wiesz czemu nie umiemy? Bo pokolenie boomerów nas nie nauczyło, a kiedy na siłę wyciągamy ręce, żeby nam pokazali, albo pozwolili zrobić samemu to mówią "Ty nie umiesz, ja sam najlepiej zrobię"
Odpisz
1 września 2020, 18:20
No bo są hipokrytami, ale jednak tę rację mają.
Odpisz
1 września 2020, 18:21
@Kebasa_z_mema: ku*wa typ pisze samą prawdę, a ty się pytasz o wiek, jakbyś miał się z nim zgodzić lub nie ze względu na wiek
Odpisz
1 września 2020, 18:21
Ale ja tylko chcę się dowiedzieć, z ciekawości pytam!
A ty mi bez powodu dajesz czerwone!
Odpisz
1 września 2020, 18:23
@Kebasa_z_mema: a bo tak, ja założyłem multika i dałem dwie
Po za tym, nie przejmuj się czerwonymi, bo i tak sama czerwona oznacza "nie zgadzam się z opinią wyrażoną w komentarzu"
Odpisz
1 września 2020, 18:23
Wiem, co oznacza
Odpisz
1 września 2020, 18:24
@Kebasa_z_mema: to o co tak piszesz histerycznie?
Odpisz
1 września 2020, 18:25
@MeliPL: no nie wiem, wpisanie poprawnie youtube pomoże mi zrobić te wszystkie rzeczy, a nawet więcej.
Odpisz
1 września 2020, 18:28
@Havuxi: Nie musisz umieć wpisać poprawnie "youtube" żeby wejść na tę stronę. Jak wpiszesz "yu tuba" czy "y tub" to też uda Ci się tam dostać.
Odpisz
1 września 2020, 18:34
Zwracam uwagę
Odpisz
1 września 2020, 19:07
@MeliPL: co do naprawiania pralki i tc to trochę wina prawa i strachu, jeżeli tylko rozkręcisz coś na gwarancji to ona od razu przepada ,albo możesz jeszcze bardziej zniszczyć,a szkoda chajsu, do koła to bałbym się niedokręcenie albo przekręcenia śrub i zniszczenia gwinta, a np d tak łatwej żecvzy jak zrobienie gniazdka musisz mieć papierek bo będziesz miał prz***bane prawnie
Odpisz
1 września 2020, 21:38
@MeliPL: Właśnie dlatego będę słuchał na co boomerzy narzekają że nie umiemy i znajdę na youtubie jak to zrobić.
Odpisz
3 września 2020, 08:22
@MeliPL: Zawsze jest też czas by się nauczyć
Odpisz
3 września 2020, 08:31
@MeliPL: niby masz rację ale nie do końca się jednak zgadzam. Bo widzisz, młodsze pokolenia maja coś czego boomerzy nie, a mianowicie dużo większą zdolność nauczenia się wymaganej rzeczy w parę sekund. Mamy 2020 babe, znajdziesz odpowiedź na dowolne pytanie w 5 minut a przyswoisz w 10
Odpisz
Edytowano - 3 września 2020, 09:12
@MeliPL: niby masz rację, bo owszem, są dzieciaki w moim wieku które jak je widzę to nic tylko zabić siebie albo ich. Ale też to jest tak że, ja wiem że niektórzy się sami uczą takich rzeczy, ale panowie wyżej też mają rację w tym że nie umiemy bo nikt nam tego nie pokaże. Boomerzy też ślepo ufają internetowi czasami, bo dla nich wystarczy wpisać np. "Ile kosztuje używany komplet książek do 1 klasy technikum 47" i myślą że pokaże im się dokładnie to - zmierzam do tego że internet może i jest biblioteką wiedzy, ale pamiętajmy że ktoś tą bibliotekę musi spisać, a nie każdemu będzie się chciało oznajmić przypadkiem w internecie ile kosztuje komplet podręczników do 1 klasy technikum 47. W sumie to każdy ma tu trochę racji, bo też przyda się wiedza jak POPRAWNIE korzystać z internetu, bo jak pan wyżej powiedział - my mamy też tą zaletę że umiemy obcować z technologią, o jakiej naszym rodzicom się nie śniło, i umiemy się bardzo szybko nauczyć czegoś. W każdym razie boomerzy mogą trochę winić siebie, bo to nie tak że my jesteśmy za głupi na nauczenie, tylko że oni nas tego nie nauczyli - a to jest ich rodzicielski obowiązek, uczyć nas podstaw. Bo skąd np. 14-latek ma wiedzieć jak wkręcić koła do samochodu, czego nigdy wcześniej nie robił? A my dostajemy wtedy plakietkę młodych, lekkomyślnych, nieodpowiedzialnych i beznadziejnych idiotów
Odpisz
3 września 2020, 16:14
@MeliPL: +1
Odpisz
3 września 2020, 15:57
Powinno być jutub
Odpisz
1 września 2020, 18:02
Przynajmniej nie wyszukuję Google w wyszukiwarce Google
Odpisz
3 września 2020, 09:16
w wyszukiwarce to może i nie, ale ja jak miałem pościągane jakieś inne rozszerzenia typu Yahoo! czy Bing (byłem młody, klikałem co popadnie) to nieraz musiałem wpisywać Google żeby dotrzeć do dobrej przeglądarki
Odpisz
1 września 2020, 18:57
dobrze ze nie przez j
Odpisz
1 września 2020, 19:27
@Racibor: pisali tak wcześniej
Odpisz
1 września 2020, 21:57
@Mimikkyu: to znaczy że jest postęp
Odpisz
1 września 2020, 18:05
Ale no weźcie nie przyznajcie racji xdddd
Boomerzy: głupie dzieciaki che che muszą obniżać poziom nauczania bo są za głupie by zapamiętać coś o czym słyszą pierwszy raz i każą od razu umieć
Też boomer: widzi od 10 lat ten sam k***a napis "youtube" codziennie i nie umie tego odwzorować
Odpisz
1 września 2020, 18:09
@Mimikkyu: 🔒
Odpisz
1 września 2020, 18:11
@MeenziPL: po co ta kłódka? Sama prawda
Odpisz
1 września 2020, 18:12
@Mimikkyu: za używanie "xdddd"
Odpisz
1 września 2020, 18:16
@MeenziPL: co jest złego w używaniu "xdddd"? Ale tak szczerze
Odpisz
Edytowano - 1 września 2020, 18:18
@Mimikkyu: Raczej za skopiowanie mema i wklejenie w komentarze i za cringe'owy sposób pisania.
Odpisz