@Kapitalista: A nie, w tym przypadku było akurat dość realistycznie, bo odnosiło się to do w**erdolu, jaki ryżowi rolnicy z Wietnamu będący jakieś dwie epoko technologiczne z tyłu potrafili spuścić Amerykanom uzbrojonym w sprzęt wart miliardy dolarów.
@KufelMleka: Wystarczyłoby kilka bombardowań planetarnych.
Ale nie wyślijmy szturmowców którzy w lesie są widoczni jak na dłoni przeciwko zgrai gołodupców chowających się po krzakach.
@KufelMleka: Właśnie system broniący gwiazdy śmierci jest tu kluczem.
Generatory Pola na powierzchni były na tyle potężne że bez problemu dałoby się spalić wszystko wokół nich do ziemi za pomocą bombardowania.
@Kapitalista: wsumie to miła odmiana zobaczyć że ktoś widzi wady oryginalnej trylogii a nie tylko sequeli, ale to nie ten przypadek, chłopie czepiasz się
@Kapichu: Ale taka jest prawda.
Tylko dlatego że Imperium jest ukazane jako złe nie znaczy że dowodzą nim bezmózgi.
Imperium powinno zetrzeć rebelie w proch.
@Kapitalista: Częściowo chodzi właśnie o tych bezmózgów. W końcu to system totalitarny, ideologicznie piorący mózgi podwładnych do stopnia próżności i bufonowatości, a równocześnie stawiając takich zaślepieńców jako dowódców ponad bardziej kompetentnymi ludźmi. Przez to mogło dochodzić do sytuacji, że rzeczywistą władzę w danym segmencie sprawował człowiek nie koniecznie kompetentny, ale wierny władzy, a przy tym odrealniony nieco od swoich podwładnych, a ci z kolei woleli trochę się podporządkować i nie rzucać na oczy, by przypadkiem nie podpaść. Sytuacja trochę jak w nazistowskich Niemczech, gdzie czasem zaślepieni propagandą i skrajnie nie znający się na rzeczy esesmani mieli kontrolę nad fachowymi żołnierza, którzy świadomie wypełniali czasem nielogiczne i nieoptymalne rozkazy, bo nie chcieli podpaść opresyjnemu systemowi.
@Kapitalista: dobra to choć in universe. Vader kazał stormtrooperom chybiać bo nie chciał aby zabili mu syna, a nie zbombardowali endoru bo to pole siłowe by nie wytrzymało, nikt nigdzie nie mówił że przetrwa
@Kapichu: A może coś bardziej in-universe? Skoro wszyscy używają blasterów (strzelającymi plazmą w bańce magnetycznej), to jaki sens miałby pancerz chroniący przed czym innym niż ciepło? Pancerze szturmowców miały rozprowadzić ciepło na tyle, żeby po bitwach dało się opatrzyć rany i wyslać z powrotem na front. Prawdopodobnie od tysiącleci w galaktyce nie mieli już broni dostarczającej energię w formie rozpędzonego kamienia, strzały czy pocisku, więc ludzie projektujący uzbrojenie raczej nie marnowali na to roboty. Wygląd samych pocisków blasterowych sprawia, że bez po każdym strzale można zorientować się, skąd padł, ze strzałami i słynnymi "nic w tym nie widzę" hełmami nie było to takie łatwe. Kolor pancerzy też nie przypomina kamuflażu, w przeciwieństwie do futra i tkanin znających teren i ewolucyjnie przystosowanych do środowiska przytulanek. A księżyca nie zbombardowano, bo przecież to była pułapka Imperatora. Może przynętą był generator, wtedy nie mógł być nie do zdobycia, może sama Gwiazda, wtedy mogli chcieć ukryć generator na powierzchni i zaskoczyć terrorystów sprawnym polem siłowym
@WielkiSpod: Nie, w Gwiezdnych Wojnach strzelają blasterami za pomocą zjonizowanego gazu tibanna. Siłą takiego pocisku jest energia kinetyczna rozpędzonego elektrycznością gazu.
@KufelMleka: Tak. Kula czy strzała musi albo wytracić prędkość (na przykład w gęstej tkaninie o odpowiednim splocie), albo trafić na coś, czego jej energia nie rozbije (na przykład pancerz płytowy). Gaz można rozproszyć, zwiększając powierzchnię uderzenia. To można osiągnąć odpowiednimi kształtami powierzchni pancerza, żeby rozproszyć gaz i zwiększyć powierzchnię walnięcia (chyba takimi raczej obłymi... kojarzy się coś?), albo materiałem rozprowadzającym energię dostarczoną uderzeniem po możliwie dużej powierzchni (to działa w każdym z tych przypadków)
@WielkiSpod: Dobra, nie chce mi się czepiać, ale tylko podkreślę, że teoretyczne rozważania o fizyce w Gwiezdnych Wojnach to jakoś specjalnie produktywne nie są.
@WielkiSpod: Wybacz, ale za to o braku produktywności w oglądaniu Gwiezdnych Wojen to bym cię trzasnął w łeb, a nie tylko czerwoną dał, bo to tak głupie stwierdzenie że no ne wytrzymie.
@KufelMleka: Zakładam, że trudno byłoby dyskutować o fizyce zmyślonego świata, nie znając go. Co więc daje oglądanie filmu, czego nie daje oglądanie filmu i dyskutowanie o jego treści?
@WielkiSpod: Mógłbym ci wytłumaczyć, ale tłumaczenie tego prawdopodobnie byłoby nieproduktywne w klasycznym znaczeniu tego słowa, bo gdybyś miał zrozumieć tą produktywność z oglądania, to już sam byś to zrozumiał, a tłumacząc tylko zepsułbym smak tego co bym tłumaczył.
@KufelMleka: Dla przykładu, taka dyskusja jest sposobem na nudę, co samo w sobie jest zaletą, a nie zabiera prawie nic, więc nie trzeba ogromnych korzyści, by przeważyć koszta. Chwila przyjemności, poćwiczenie argumentacji i wyciągania wniosków, dowiedzenie się czegoś nowego o fikcyjnym uniwersum, zrewidowanie paru fałszywych założeń
@WielkiSpod: Nie o to chodzi, że nie i nie powiem. Wiem, że to wiedza irracjonalna i wynikająca częściowo z emocji oraz całej gamy odczuć, które trudno wytłumaczyć lub zrozumieć za pomocą logicznie sformułowanych wywodów podczas konwersacji. To jest jedna z wielu rzeczy, które albo się odczuwa i rozumie poprzez osobiste doświadczenie z odpowiednio otwartym podejściem, albo się nie rozumie, nawet jeśli ma się o takim zagadnieniu wiedzę. Nieważne jak bym się rozpisał, i tak ci nie zrobię w komentarzu Gwiezdnych Wojen tak, byś mógł doświadczyć istoty tej rzeczy, a opisywać nie mam sensu, bo są lepsze i obszerniejsze opisy Gwiezdnych Wojen niż moje, a poza tym po co zagłębiać się w opisy, skoro można dość łatwo samemu bezpośrednio doświadczyć istoty tej rzeczy.
Nie wszystko jest racjonalne, prostoliniowe, klinicznie czyste, oderwane od miliardów czynników zewnętrznych czy posiadające obiektywne przedstawienie mające równocześnie sens. Nie wszystko można zrozumieć mając tylko wiedzę lub ulegając tylko perswazji i moim zdaniem Gwiezdne Wojny, jak wiele innych dzieł kultury, do takich rzeczy się zalicza.
Poza tym produktywność nie jest całkiem obiektywna, zależy też ona od czynników osobistych dla danej osoby próbującej być produktywną. Jeśli jakaś czynność wydaje się produktywna, ale jej wykonanie odbiera możliwość zrobienia czegoś bardziej produktywnego, to jednak może nie być produktywną.
@KufelMleka: Skoro to czysto subiektywne, to czemu pisałeś, że mój sposób spędzania wolnego czasu nie jest produktywny i denerwowałeś się, gdy napisałem to samo?
@WielkiSpod: Nie jest to czysto subiektywne. Nie jest to po prostu racjonalne jeśli za podstawę racjonalności uznasz rzetelne źródła wiedzy i logikę opieraną na swoich własnych dowodach. I ja się nie denerwuję.
@WielkiSpod: Ej, człowiek cywilizowany potrafi rozumem powściągnąć prymitywne zapędy oraz wzburzone emocje i dzięki temu stosować przemoc rozmyślnie i spokojnie. Nie wrzałem gniewem i nie gniew mnie prowadził, lecz świadomość, że mniej lub bardziej wyraziste wyrażenie nagany byłoby nieodpowiednie.
@KufelMleka: Cały twój argument przemawiający za użytecznością oglądania Gwiezdnych Wojen zawiera się w jednym moim: przyjemność. Ja nie wiem, jak bardzo cieszysz się z ich oglądania, ale ty nie wiesz, jak dużo przyjemności czerpię z pisania o głupotach. Przyjemność JEST czysto subiektywna. Nie masz żadnych podstaw, żeby twierdzić, że twoja przyjemność jest większa od mojej. Dlatego ja dałem też kilka bardziej wymiernych korzyści.
@WielkiSpod: Nie mówię o rzeczy tak małostkowej jak przyjemność! Oczywiście, przyjemność może być, ale jak dla mnie jest ona wtórnym efektem innych korzyści, zwykle tych bardziej intelektualnych i tu o nich, ale też nie tylko o nich, prawię. Jednak nie będę tego zasadniczo i gruntownie tłumaczyć, bo to byłoby bez sensu w świetle możliwości osobistego doświadczenia i zrozumienia bezpośredniego.
Czy ty uznasz co tu plotę albo i nie, to mnie nie rusza. Ale nie nadinterpretuj mojego wywodu, ani nawet nie interpretuj, bo tu nie ma co interpretować. Specjalnie użyłem tak prostego słownictwa, by przekazać sens tej wypowiedzi bez żadnych ogródek i żadnych możliwości dodania błędów w rozumowaniu, więc takie rzeczy, jak to twoje zobaczenie przyjemności w moim sensie, to po prostu coś, co wychodzi od ciebie i próbujesz przypisać to mnie.
@KufelMleka: Jeśli coś jest tak osobiste, że nie da się tego nawet opisać, to jest to subiektywne. Przyjemność obejmuje też zaspokajanie potrzeb emocjonalnych. A co do kwestii intelektualnych, ja już się do nich odniosłem
@WielkiSpod: Jeśli coś jest nieopisywalne, bo osobiste, to niekoniecznie musi być subiektywne. A ja tu nie mówię o rzeczach nieopisywalnych, tylko takich, których nie warto opisywać, ponieważ warto samemu doświadczyć. A samo zaspokajanie potrzeb emocjonalnych też wcale nie musi nieść przyjemności.
@KufelMleka: Po pierwsze, mogłem wczoraj napisać coś niejasno. Pisząc, że cały twój argument zawiera się w moim o przyjemności, nie miałem na myśli tego, że wszystko, co napisałeś, oznacza przyjemność, tylko że wszystko to będę określał zbiorowym określeniem przyjemność. Po drugie, co masz na myśli pisząc, że sam mogę tego doświadczyć? Obejrzałem klasyczną trylogię i prequele trzy razy, sequele raz, Wojny Klonów bez szóstego sezonu (jeszcze), przeczytałem siedem książek (niektóre dobre, ale czuć, że zupełnie inne), ze dwa komiksy (tak średnio lubię tę formę). Co jeszcze muszę obejrzeć, żeby tego doświadczyć? A może to kwestia podejścia?
@WielkiSpod: No oczywiście, że tak, tyle że nie całkiem do końca, bo życie nie jest takie proste. Działa tu wiele czynników, z których wiele jest subiektywnych, a wiele nie. Życie.
Komentarze
Odśwież31 sierpnia 2023, 11:03
Szablon?
Odpisz
20 listopada 2020, 11:20
du du du du dudu du dudu
du du du du dudu du dudu
du du du du du dududu du dududu du du du du du
Odpisz
17 listopada 2020, 18:44
J...ć zasadę "Dobro zawsze zwycięża".
Odpisz
Edytowano - 17 listopada 2020, 18:54
@Kapitalista: A nie, w tym przypadku było akurat dość realistycznie, bo odnosiło się to do w**erdolu, jaki ryżowi rolnicy z Wietnamu będący jakieś dwie epoko technologiczne z tyłu potrafili spuścić Amerykanom uzbrojonym w sprzęt wart miliardy dolarów.
Odpisz
17 listopada 2020, 18:58
@KufelMleka: Wystarczyłoby kilka bombardowań planetarnych.
Ale nie wyślijmy szturmowców którzy w lesie są widoczni jak na dłoni przeciwko zgrai gołodupców chowających się po krzakach.
Odpisz
17 listopada 2020, 19:04
@Kapitalista: Piękna definicja perspektywy amerykańskiego rządu podczas wojny w Wietnamie ci wyszła.
A tak już w Gwiezdnych Wojnach, to nie bardzo, bo na planecie był w końcu system broniący Gwiazdy Śmierci.
Odpisz
17 listopada 2020, 19:15
@KufelMleka: Właśnie system broniący gwiazdy śmierci jest tu kluczem.
Generatory Pola na powierzchni były na tyle potężne że bez problemu dałoby się spalić wszystko wokół nich do ziemi za pomocą bombardowania.
Odpisz
17 listopada 2020, 19:33
@Kapitalista: wsumie to miła odmiana zobaczyć że ktoś widzi wady oryginalnej trylogii a nie tylko sequeli, ale to nie ten przypadek, chłopie czepiasz się
Odpisz
17 listopada 2020, 19:41
@Kapichu: Ale taka jest prawda.
Tylko dlatego że Imperium jest ukazane jako złe nie znaczy że dowodzą nim bezmózgi.
Imperium powinno zetrzeć rebelie w proch.
Odpisz
17 listopada 2020, 21:28
@Kapitalista: Częściowo chodzi właśnie o tych bezmózgów. W końcu to system totalitarny, ideologicznie piorący mózgi podwładnych do stopnia próżności i bufonowatości, a równocześnie stawiając takich zaślepieńców jako dowódców ponad bardziej kompetentnymi ludźmi. Przez to mogło dochodzić do sytuacji, że rzeczywistą władzę w danym segmencie sprawował człowiek nie koniecznie kompetentny, ale wierny władzy, a przy tym odrealniony nieco od swoich podwładnych, a ci z kolei woleli trochę się podporządkować i nie rzucać na oczy, by przypadkiem nie podpaść. Sytuacja trochę jak w nazistowskich Niemczech, gdzie czasem zaślepieni propagandą i skrajnie nie znający się na rzeczy esesmani mieli kontrolę nad fachowymi żołnierza, którzy świadomie wypełniali czasem nielogiczne i nieoptymalne rozkazy, bo nie chcieli podpaść opresyjnemu systemowi.
Odpisz
17 listopada 2020, 23:01
@Kapitalista: dobra to choć in universe. Vader kazał stormtrooperom chybiać bo nie chciał aby zabili mu syna, a nie zbombardowali endoru bo to pole siłowe by nie wytrzymało, nikt nigdzie nie mówił że przetrwa
Odpisz
Edytowano - 19 listopada 2020, 19:16
@Kapichu: A może coś bardziej in-universe? Skoro wszyscy używają blasterów (strzelającymi plazmą w bańce magnetycznej), to jaki sens miałby pancerz chroniący przed czym innym niż ciepło? Pancerze szturmowców miały rozprowadzić ciepło na tyle, żeby po bitwach dało się opatrzyć rany i wyslać z powrotem na front. Prawdopodobnie od tysiącleci w galaktyce nie mieli już broni dostarczającej energię w formie rozpędzonego kamienia, strzały czy pocisku, więc ludzie projektujący uzbrojenie raczej nie marnowali na to roboty. Wygląd samych pocisków blasterowych sprawia, że bez po każdym strzale można zorientować się, skąd padł, ze strzałami i słynnymi "nic w tym nie widzę" hełmami nie było to takie łatwe. Kolor pancerzy też nie przypomina kamuflażu, w przeciwieństwie do futra i tkanin znających teren i ewolucyjnie przystosowanych do środowiska przytulanek. A księżyca nie zbombardowano, bo przecież to była pułapka Imperatora. Może przynętą był generator, wtedy nie mógł być nie do zdobycia, może sama Gwiazda, wtedy mogli chcieć ukryć generator na powierzchni i zaskoczyć terrorystów sprawnym polem siłowym
Odpisz
Edytowano - 19 listopada 2020, 20:01
@WielkiSpod: Nie, w Gwiezdnych Wojnach strzelają blasterami za pomocą zjonizowanego gazu tibanna. Siłą takiego pocisku jest energia kinetyczna rozpędzonego elektrycznością gazu.
Odpisz
19 listopada 2020, 20:07
@KufelMleka: Co nie zmienia faktu, że gaz wymaga innej ochrony niż ciało stałe
Odpisz
19 listopada 2020, 20:09
@WielkiSpod: Normalnie tak, ale serio w Gwiezdnych Wojnach chodzi o energię kinetyczną.
Odpisz
Edytowano - 19 listopada 2020, 20:11
@KufelMleka: Tak. Kula czy strzała musi albo wytracić prędkość (na przykład w gęstej tkaninie o odpowiednim splocie), albo trafić na coś, czego jej energia nie rozbije (na przykład pancerz płytowy). Gaz można rozproszyć, zwiększając powierzchnię uderzenia. To można osiągnąć odpowiednimi kształtami powierzchni pancerza, żeby rozproszyć gaz i zwiększyć powierzchnię walnięcia (chyba takimi raczej obłymi... kojarzy się coś?), albo materiałem rozprowadzającym energię dostarczoną uderzeniem po możliwie dużej powierzchni (to działa w każdym z tych przypadków)
Odpisz
19 listopada 2020, 20:49
@WielkiSpod: Dobra, nie chce mi się czepiać, ale tylko podkreślę, że teoretyczne rozważania o fizyce w Gwiezdnych Wojnach to jakoś specjalnie produktywne nie są.
Odpisz
Edytowano - 19 listopada 2020, 20:50
@KufelMleka: Praktyczne też nie. Ani oglądanie Gwiezdnych Wojen. Ani przeglądanie memów. Po prostu sposób na zagospodarowanie nadmiaru czasu
Odpisz
19 listopada 2020, 21:01
@WielkiSpod: Wybacz, ale za to o braku produktywności w oglądaniu Gwiezdnych Wojen to bym cię trzasnął w łeb, a nie tylko czerwoną dał, bo to tak głupie stwierdzenie że no ne wytrzymie.
Odpisz
19 listopada 2020, 21:02
@KufelMleka: Więc... jaka jest twoja definicja produktywności? Coś co lubisz?
Odpisz
19 listopada 2020, 21:20
@WielkiSpod: Coś, co daje znacznie więcej niż zabiera.
Odpisz
19 listopada 2020, 21:25
@KufelMleka: Zakładam, że trudno byłoby dyskutować o fizyce zmyślonego świata, nie znając go. Co więc daje oglądanie filmu, czego nie daje oglądanie filmu i dyskutowanie o jego treści?
Odpisz
19 listopada 2020, 21:33
@WielkiSpod: Mógłbym ci wytłumaczyć, ale tłumaczenie tego prawdopodobnie byłoby nieproduktywne w klasycznym znaczeniu tego słowa, bo gdybyś miał zrozumieć tą produktywność z oglądania, to już sam byś to zrozumiał, a tłumacząc tylko zepsułbym smak tego co bym tłumaczył.
Odpisz
19 listopada 2020, 21:40
@KufelMleka: Czyli "Jak tego nie wiesz, to ci nie powiem?" Świetna odpowiedź i trafny argument. Dużo wnosi
Odpisz
19 listopada 2020, 21:49
@KufelMleka: Dla przykładu, taka dyskusja jest sposobem na nudę, co samo w sobie jest zaletą, a nie zabiera prawie nic, więc nie trzeba ogromnych korzyści, by przeważyć koszta. Chwila przyjemności, poćwiczenie argumentacji i wyciągania wniosków, dowiedzenie się czegoś nowego o fikcyjnym uniwersum, zrewidowanie paru fałszywych założeń
Odpisz
19 listopada 2020, 22:15
@WielkiSpod: Nie o to chodzi, że nie i nie powiem. Wiem, że to wiedza irracjonalna i wynikająca częściowo z emocji oraz całej gamy odczuć, które trudno wytłumaczyć lub zrozumieć za pomocą logicznie sformułowanych wywodów podczas konwersacji. To jest jedna z wielu rzeczy, które albo się odczuwa i rozumie poprzez osobiste doświadczenie z odpowiednio otwartym podejściem, albo się nie rozumie, nawet jeśli ma się o takim zagadnieniu wiedzę. Nieważne jak bym się rozpisał, i tak ci nie zrobię w komentarzu Gwiezdnych Wojen tak, byś mógł doświadczyć istoty tej rzeczy, a opisywać nie mam sensu, bo są lepsze i obszerniejsze opisy Gwiezdnych Wojen niż moje, a poza tym po co zagłębiać się w opisy, skoro można dość łatwo samemu bezpośrednio doświadczyć istoty tej rzeczy.
Nie wszystko jest racjonalne, prostoliniowe, klinicznie czyste, oderwane od miliardów czynników zewnętrznych czy posiadające obiektywne przedstawienie mające równocześnie sens. Nie wszystko można zrozumieć mając tylko wiedzę lub ulegając tylko perswazji i moim zdaniem Gwiezdne Wojny, jak wiele innych dzieł kultury, do takich rzeczy się zalicza.
Poza tym produktywność nie jest całkiem obiektywna, zależy też ona od czynników osobistych dla danej osoby próbującej być produktywną. Jeśli jakaś czynność wydaje się produktywna, ale jej wykonanie odbiera możliwość zrobienia czegoś bardziej produktywnego, to jednak może nie być produktywną.
Odpisz
19 listopada 2020, 22:21
@KufelMleka: Skoro to czysto subiektywne, to czemu pisałeś, że mój sposób spędzania wolnego czasu nie jest produktywny i denerwowałeś się, gdy napisałem to samo?
Odpisz
19 listopada 2020, 22:27
@WielkiSpod: Nie jest to czysto subiektywne. Nie jest to po prostu racjonalne jeśli za podstawę racjonalności uznasz rzetelne źródła wiedzy i logikę opieraną na swoich własnych dowodach. I ja się nie denerwuję.
Odpisz
Edytowano - 19 listopada 2020, 22:36
@KufelMleka: "bym cię trzasnął w łeb". Oaza spokoju
Odpisz
19 listopada 2020, 22:43
@WielkiSpod: Ej, człowiek cywilizowany potrafi rozumem powściągnąć prymitywne zapędy oraz wzburzone emocje i dzięki temu stosować przemoc rozmyślnie i spokojnie. Nie wrzałem gniewem i nie gniew mnie prowadził, lecz świadomość, że mniej lub bardziej wyraziste wyrażenie nagany byłoby nieodpowiednie.
Odpisz
Edytowano - 19 listopada 2020, 22:47
@KufelMleka: Cały twój argument przemawiający za użytecznością oglądania Gwiezdnych Wojen zawiera się w jednym moim: przyjemność. Ja nie wiem, jak bardzo cieszysz się z ich oglądania, ale ty nie wiesz, jak dużo przyjemności czerpię z pisania o głupotach. Przyjemność JEST czysto subiektywna. Nie masz żadnych podstaw, żeby twierdzić, że twoja przyjemność jest większa od mojej. Dlatego ja dałem też kilka bardziej wymiernych korzyści.
Odpisz
19 listopada 2020, 22:54
@WielkiSpod: Nie mówię o rzeczy tak małostkowej jak przyjemność! Oczywiście, przyjemność może być, ale jak dla mnie jest ona wtórnym efektem innych korzyści, zwykle tych bardziej intelektualnych i tu o nich, ale też nie tylko o nich, prawię. Jednak nie będę tego zasadniczo i gruntownie tłumaczyć, bo to byłoby bez sensu w świetle możliwości osobistego doświadczenia i zrozumienia bezpośredniego.
Czy ty uznasz co tu plotę albo i nie, to mnie nie rusza. Ale nie nadinterpretuj mojego wywodu, ani nawet nie interpretuj, bo tu nie ma co interpretować. Specjalnie użyłem tak prostego słownictwa, by przekazać sens tej wypowiedzi bez żadnych ogródek i żadnych możliwości dodania błędów w rozumowaniu, więc takie rzeczy, jak to twoje zobaczenie przyjemności w moim sensie, to po prostu coś, co wychodzi od ciebie i próbujesz przypisać to mnie.
Odpisz
Edytowano - 19 listopada 2020, 22:56
@KufelMleka: Jeśli coś jest tak osobiste, że nie da się tego nawet opisać, to jest to subiektywne. Przyjemność obejmuje też zaspokajanie potrzeb emocjonalnych. A co do kwestii intelektualnych, ja już się do nich odniosłem
Odpisz
19 listopada 2020, 23:12
@WielkiSpod: Jeśli coś jest nieopisywalne, bo osobiste, to niekoniecznie musi być subiektywne. A ja tu nie mówię o rzeczach nieopisywalnych, tylko takich, których nie warto opisywać, ponieważ warto samemu doświadczyć. A samo zaspokajanie potrzeb emocjonalnych też wcale nie musi nieść przyjemności.
Odpisz
20 listopada 2020, 08:30
@KufelMleka: Po pierwsze, mogłem wczoraj napisać coś niejasno. Pisząc, że cały twój argument zawiera się w moim o przyjemności, nie miałem na myśli tego, że wszystko, co napisałeś, oznacza przyjemność, tylko że wszystko to będę określał zbiorowym określeniem przyjemność. Po drugie, co masz na myśli pisząc, że sam mogę tego doświadczyć? Obejrzałem klasyczną trylogię i prequele trzy razy, sequele raz, Wojny Klonów bez szóstego sezonu (jeszcze), przeczytałem siedem książek (niektóre dobre, ale czuć, że zupełnie inne), ze dwa komiksy (tak średnio lubię tę formę). Co jeszcze muszę obejrzeć, żeby tego doświadczyć? A może to kwestia podejścia?
Odpisz
20 listopada 2020, 09:04
@WielkiSpod: Jak już Gwiezdne Wojny obejrzałeś to co mi głowę zawracasz?
Odpisz
20 listopada 2020, 09:05
@KufelMleka: Bo piszesz o korzyściach z ich oglądania, które nie są w pełni subiektywne, a ja ich nie dostrzegam. Pytam więc, czy to zależy ode mnie
Odpisz
20 listopada 2020, 09:08
@WielkiSpod: A niby od kogo innego mogłoby to bezpośrednio zależeć jak nie od ciebie?
Odpisz
20 listopada 2020, 09:09
@KufelMleka: Czyli jednak subiektywne?
Odpisz
20 listopada 2020, 09:23
@WielkiSpod: No oczywiście, że tak, tyle że nie całkiem do końca, bo życie nie jest takie proste. Działa tu wiele czynników, z których wiele jest subiektywnych, a wiele nie. Życie.
Odpisz