Reletable w ...j, dziś myślę, ile więcej dobrych znajomości miałbym, gdybym zachowywał się swego czasu tak jak chcę. Wtedy wydawało mi się, że wiecznie będę miał siły do udawania i w ten sposób będę przyjacielem każdego, dziś cringuje nad wieloma momentami mojego życia i nie umiem spojrzeć drugiemu w oczy bez zdania sobie sprawy co zrobiłem lub powiedziałem niezgodnego z tym, co chcę lub uważam. Jedna osoba pamięta mnie z bycia duszą imprezy na karaoke, inna ze smutasa, co na imprezie wyszedł na zewnątrz i parę godzin siedział wpatrzony w niebo. Jedna za następcę "Piłsudskiego", socjalistę i patriotę, inna za "Hitlera", gotowego zabić i manipulować w celu własnych zysków. Jedna za najlepszego przyjaciela tego zj..., co zna hentai jak własną kieszeń, inna za kolegę tego nazwijmy go z wyższych sfer, z którym to rozmowa była o muzyce między innymi Billy`ego Joela i Franka Sintary.
I kto zna prawdziwego mnie? Kto choć raz świadczył temu, jak mówię, co myślę lub robię co chcę robić, zamiast uważać na słowa i udawać wymagane stanowiska na każdym kroku, by nie dodać sobie wrogów?
EDIT: Ech smętnie się zrobiło. Niestety życia nie zrestratuje, a nawet gdyby uciec gdzieś do innego miasta zaczynam od zera, każdy wokół ma jakiś znajomych z wychowywania się w tym mieście. I pytanie, ktoś jeszcze ma podobnie?
@EzE_team_LUBIESER: Znaczy, ja się ogarnąłem tak myślę.
Przekonałem się, że "społeczeństwo" to ...jowy doradca i robię co ja i tylko ja uważam za słuszne lub co ja chcę zrobić. Nie zmuszam się do uśmiechu, bo wypada. Skończyła mi się cierpliwość, kiedy ktoś któryś raz z kolei wymaga mojej wyrozumiałości i uwagi. Nigdy więcej nie rozmawiam o sobie publicznie, bo widzę, że tylko ludzie potem plotkują.
Wszystkich tych ogólnie zwanych "kolegów" podzieliłem na kategorie i odciąłem tych, co zawiedli. Rozumiesz, na podstawie tego, ile ja o nich wiem, a ile oni o mnie, jak bardzo szczery mogę być, czy się dana osoba obrazi przy styknięciu z tym co myślę, na ile mogę się do nich zwrócić o pomoc i tak dalej. Niejedną osobę zawiodłem, kiedy nazywali mnie przyjacielem, a ja im mówię w twarz, że nawet kolegą bym ich nie nazwał. Ale ciągnąć takiej szopki nie zamierzam, dostosujesz się do prawdy albo możemy się rozejść. No i przestałem marnować czas na osoby, z którymi jedyne co mnie łączy, to wspólne granie raz na jakiś czas, trzymam się tylko z tymi, z którymi jestem jakimś bytem z charakterem, rozmawiającymi na temat codziennego życia lub problemów, a nie "kolegą z drużyny", który jest tylko po to, by ograniczyć szansę na randoma, który będzie słaby lub opuści grę oraz żeby pogadać o opisie patcha.
No i ustawiłem sobie granice? Zdałem sobie sprawę, jak mało osób pomaga z dobrej woli i wymaga czegoś potem. Jak wiele cwaniaków istnieje i trzeba znaleźć jakiś sposób na nich, bo nie mam jak się od nich odciąć, a także mogą się do czegoś przydać. Jak mało osób zdaje sobie sprawę z nie bycia pępkiem świata, najlepsze było, kiedy odmówiłem udziału w wycieczce i dostałem wywód jak to nie ładnie, powinniśmy trzymać się razem i socjalizować, no i że podniesie im koszta na głowę.
No nic, rozprawki ciąg dalszy. Chociaż moje pytanie wciąż czeka na odpowiedzi, czy ktoś jeszcze ma wiele "twarzy", w większości dalekiej od prawdziwej, które noszą lub nosili, tracąc powoli samego siebie?
EDIT: Heh, trochę edgy to brzmi. No, ale nawiązując do choćby ostatniego strajku dotyczącego aborcji. W sumie tak, zakładając maskę wroga kobiet powinienem być za. W masce wroga niepełnosprawnych powinienem być za. Ale w masce nieuległego pana własnego życia już nie. No i w masce nazwijmy to "mecenasa/patrona/ojca/sam nie wiem" z tendencją do opiekowania się wszystkimi wokół już nie. I czego ostatecznie chcę?
Komentarze
OdświeżEdytowano - 5 stycznia 2021, 19:17
Reletable w ...j, dziś myślę, ile więcej dobrych znajomości miałbym, gdybym zachowywał się swego czasu tak jak chcę. Wtedy wydawało mi się, że wiecznie będę miał siły do udawania i w ten sposób będę przyjacielem każdego, dziś cringuje nad wieloma momentami mojego życia i nie umiem spojrzeć drugiemu w oczy bez zdania sobie sprawy co zrobiłem lub powiedziałem niezgodnego z tym, co chcę lub uważam. Jedna osoba pamięta mnie z bycia duszą imprezy na karaoke, inna ze smutasa, co na imprezie wyszedł na zewnątrz i parę godzin siedział wpatrzony w niebo. Jedna za następcę "Piłsudskiego", socjalistę i patriotę, inna za "Hitlera", gotowego zabić i manipulować w celu własnych zysków. Jedna za najlepszego przyjaciela tego zj..., co zna hentai jak własną kieszeń, inna za kolegę tego nazwijmy go z wyższych sfer, z którym to rozmowa była o muzyce między innymi Billy`ego Joela i Franka Sintary.
I kto zna prawdziwego mnie? Kto choć raz świadczył temu, jak mówię, co myślę lub robię co chcę robić, zamiast uważać na słowa i udawać wymagane stanowiska na każdym kroku, by nie dodać sobie wrogów?
EDIT: Ech smętnie się zrobiło. Niestety życia nie zrestratuje, a nawet gdyby uciec gdzieś do innego miasta zaczynam od zera, każdy wokół ma jakiś znajomych z wychowywania się w tym mieście. I pytanie, ktoś jeszcze ma podobnie?
Odpisz
5 stycznia 2021, 19:30
@rolewicz3: ***a za długie
Odpisz
5 stycznia 2021, 22:41
@QWERTIOX: nawet jeśli za długie to prawdziwe w h.. i szacun dla typa że sie otworzył... PS też tak miałem
Odpisz
5 stycznia 2021, 22:44
@rolewicz3: mam tak tylko jak rozmawiam z kimś sam bo normalnie to jestem takim "śmieszkiem"
Odpisz
Edytowano - 6 stycznia 2021, 00:32
@EzE_team_LUBIESER: Znaczy, ja się ogarnąłem tak myślę.
Przekonałem się, że "społeczeństwo" to ...jowy doradca i robię co ja i tylko ja uważam za słuszne lub co ja chcę zrobić. Nie zmuszam się do uśmiechu, bo wypada. Skończyła mi się cierpliwość, kiedy ktoś któryś raz z kolei wymaga mojej wyrozumiałości i uwagi. Nigdy więcej nie rozmawiam o sobie publicznie, bo widzę, że tylko ludzie potem plotkują.
Wszystkich tych ogólnie zwanych "kolegów" podzieliłem na kategorie i odciąłem tych, co zawiedli. Rozumiesz, na podstawie tego, ile ja o nich wiem, a ile oni o mnie, jak bardzo szczery mogę być, czy się dana osoba obrazi przy styknięciu z tym co myślę, na ile mogę się do nich zwrócić o pomoc i tak dalej. Niejedną osobę zawiodłem, kiedy nazywali mnie przyjacielem, a ja im mówię w twarz, że nawet kolegą bym ich nie nazwał. Ale ciągnąć takiej szopki nie zamierzam, dostosujesz się do prawdy albo możemy się rozejść. No i przestałem marnować czas na osoby, z którymi jedyne co mnie łączy, to wspólne granie raz na jakiś czas, trzymam się tylko z tymi, z którymi jestem jakimś bytem z charakterem, rozmawiającymi na temat codziennego życia lub problemów, a nie "kolegą z drużyny", który jest tylko po to, by ograniczyć szansę na randoma, który będzie słaby lub opuści grę oraz żeby pogadać o opisie patcha.
No i ustawiłem sobie granice? Zdałem sobie sprawę, jak mało osób pomaga z dobrej woli i wymaga czegoś potem. Jak wiele cwaniaków istnieje i trzeba znaleźć jakiś sposób na nich, bo nie mam jak się od nich odciąć, a także mogą się do czegoś przydać. Jak mało osób zdaje sobie sprawę z nie bycia pępkiem świata, najlepsze było, kiedy odmówiłem udziału w wycieczce i dostałem wywód jak to nie ładnie, powinniśmy trzymać się razem i socjalizować, no i że podniesie im koszta na głowę.
No nic, rozprawki ciąg dalszy. Chociaż moje pytanie wciąż czeka na odpowiedzi, czy ktoś jeszcze ma wiele "twarzy", w większości dalekiej od prawdziwej, które noszą lub nosili, tracąc powoli samego siebie?
EDIT: Heh, trochę edgy to brzmi. No, ale nawiązując do choćby ostatniego strajku dotyczącego aborcji. W sumie tak, zakładając maskę wroga kobiet powinienem być za. W masce wroga niepełnosprawnych powinienem być za. Ale w masce nieuległego pana własnego życia już nie. No i w masce nazwijmy to "mecenasa/patrona/ojca/sam nie wiem" z tendencją do opiekowania się wszystkimi wokół już nie. I czego ostatecznie chcę?
Odpisz
2 stycznia 2021, 20:15
Najgorzej, kiedy źle wybierzesz zestaw zachowań
Odpisz
5 stycznia 2021, 22:42
o tak...
Odpisz
5 stycznia 2021, 19:29
Nie jesteś żadnym zlepkiem różnych osobowości, bo to niemożliwe.
Odpisz
5 stycznia 2021, 19:32
Chris Sizemore:
Odpisz
2 stycznia 2021, 18:07
rel
Odpisz