Ciekawe czy na Aalderan ukrywali się wtedy jacyś jedi

Pan maruda time starts:
Z technicznego punktu widzenia laser najmniejszej, pierwszej gwiazdy śmierci miał średnicę kilkudziesięciu-kilkuset metrów, raczej nie przekraczając kilometra. Biorąc pod uwagę że odbijane lasery przez miecz świetlny były podobnej szerokości, wystarczyłoby utworzyć emiter wielkości porządnego leju krasowego i zasilić go prawdopodobnie milionami kryształów kyber, przyjmując najczarniejszy scenariusz że potrzeba całej klingi świetlnej zwykłego miecza, a nie tylko jego minimalnej, cienkiej powierzchni. Czyli nawet gdyby się znalazł człowiek z mieczem świetlnym który stałby w odpowiednim miejscu podczas wystrzału, wyglądałoby to podobnie do hobbita z igłą stojącego na torze pokaźnej lokomotywy.
Kto pytał? Absolutnie nikt.

szkoda że na Alderaanie nie było Jedi...

Lustro też by wystarczyło.

Mogłoby zadziałać gdyby zrobili miecz wielkości wieżowca

Po pierwsze: Laser gwiazdy był za mocny. Po zdeżeniu ostrze miecza by pękło co może się stać nawet po zwłykłym zdeżeniu z czerwonym mieczem
Po drugie: gwiazda śmierci tak naprawdę sama w sobie jest mieczem świetlnym więc nawet jeśli to miecz by tego od przodu nie zablokował

Wydaje mi się że wiązka takiego lasera była za duża

logika

Atmosfera by się rozgrzała od lasera

Z tego co wiem od laserów z działek AT-AT miecz wybuchał, a co dopiero z laserkiem z stacji kosmicznej

Komixxy. Coś wam spie....iło