Taaaaaa... Na rodzinnych imprezach nigdy nie tykam alkoholu, bo jeden wujek zawsze częstuje swoim "bimbrem". A ten niby "bimber" w jego wykonaniu, to spirytus rozrobiony do jakichś 70% z dodanym palonym cukrem. Nie dość, że pali w pysk i od razu chce się rzygać, to jeszcze tak chamsko wali spalenizną. A wszyscy przy stole tak się tym zachwycają...
Nie lubię alkoholu, ale piję nie ważne co, tylko ważne z kim. Ale gość by najpierw musiał mieć córkę i to na tyle zdesperowaną lub pozbawioną poczucia wartości, by zadawała się ze mną
Komentarze
Odśwież6 marca, 06:44
Kogo dziewczyny?
K...a spaliłem...
Odpisz
Edytowano - 5 marca, 21:35
Mój teść, ma nóż powieszony nad drzwiami specjalnie jakby jakiś zięć się napatoczył.
Odpisz
5 marca, 19:55
Taaaaaa... Na rodzinnych imprezach nigdy nie tykam alkoholu, bo jeden wujek zawsze częstuje swoim "bimbrem". A ten niby "bimber" w jego wykonaniu, to spirytus rozrobiony do jakichś 70% z dodanym palonym cukrem. Nie dość, że pali w pysk i od razu chce się rzygać, to jeszcze tak chamsko wali spalenizną. A wszyscy przy stole tak się tym zachwycają...
Odpisz
4 marca, 23:55
Nie lubię alkoholu, ale piję nie ważne co, tylko ważne z kim. Ale gość by najpierw musiał mieć córkę i to na tyle zdesperowaną lub pozbawioną poczucia wartości, by zadawała się ze mną
Odpisz