Ogólnie to Kurosawa jest dla Japonii jak Wajda dla nas. Jest on uznawany za klasyków kina lat 50tych. Na nim wzorowały się takie filmy jak western "siedmiu wspaniałych" czy filmy "ojca chrzestnego". Sam "Tron we krwi" który jest ekranizacją "Makbeta" w średniowiecznej feudalnej Japonii był protoplastą i inspiracją dla istnie dramatycznych scen śmierci w "ojcu chrzestnym".
Na podobny pomysł wpadł też chyba reżyser ,,Kreta na szczycie", bo chciał, żeby nasz podrabiany Rosjanin faktycznie realistycznie udał ten żal po śmierci Lenina, aby już nikt nie miał wątpliwości co do szczerości jego wiary w komunizm. Nie wiem co oni temu aktorowi robili, żeby dobrze zagrał tę scenę czy okładali kablem, walili po splocie słonecznym czy może psikali po oczach gazem pieprzowym, to nieistotne, bo efekt był powalający. Wyglądało to tak, że z całych sił próbował się ogarnąć i nie płakać ani trochę, ale zwyczajnie nie dawał rady - dokładnie jak ktoś komu umrze osoba, która wiele dla niego znaczyła. Poświęcenie zdecydowanie było tego warte.
Zresztą jest taka niepisana zasada, która o dziwo często się sprawdza ,,miło na planie - gówno na ekranie", więc tym bardziej można to podciągnąć pod poświęcenie dla sztuki, ale wszystko ma swoje granice, które z kolei japoński reżyser moim zdaniem przekroczył.
Komentarze
Odśwież10 listopada 2018, 02:01
Ogólnie to Kurosawa jest dla Japonii jak Wajda dla nas. Jest on uznawany za klasyków kina lat 50tych. Na nim wzorowały się takie filmy jak western "siedmiu wspaniałych" czy filmy "ojca chrzestnego". Sam "Tron we krwi" który jest ekranizacją "Makbeta" w średniowiecznej feudalnej Japonii był protoplastą i inspiracją dla istnie dramatycznych scen śmierci w "ojcu chrzestnym".
Odpisz
16 listopada 2018, 22:21
@PolishPikachu: Japońskie i koreańskie filmy ogólnie są świetne, szczególnie wojenne i historyczne.
Odpisz
Edytowano - 26 października 2018, 18:01
Na podobny pomysł wpadł też chyba reżyser ,,Kreta na szczycie", bo chciał, żeby nasz podrabiany Rosjanin faktycznie realistycznie udał ten żal po śmierci Lenina, aby już nikt nie miał wątpliwości co do szczerości jego wiary w komunizm. Nie wiem co oni temu aktorowi robili, żeby dobrze zagrał tę scenę czy okładali kablem, walili po splocie słonecznym czy może psikali po oczach gazem pieprzowym, to nieistotne, bo efekt był powalający. Wyglądało to tak, że z całych sił próbował się ogarnąć i nie płakać ani trochę, ale zwyczajnie nie dawał rady - dokładnie jak ktoś komu umrze osoba, która wiele dla niego znaczyła. Poświęcenie zdecydowanie było tego warte.
Zresztą jest taka niepisana zasada, która o dziwo często się sprawdza ,,miło na planie - gówno na ekranie", więc tym bardziej można to podciągnąć pod poświęcenie dla sztuki, ale wszystko ma swoje granice, które z kolei japoński reżyser moim zdaniem przekroczył.
Odpisz
26 października 2018, 18:15
@Holandia: może zaje**li mu ojca?
Odpisz
26 października 2018, 22:14
@Holandia: Polecam przeczytać o tym, jak kręcili "Blair Witch Project"
Odpisz
9 listopada 2018, 21:58
@Holandia: Niestety nie pamiętam jaki miał tytuł pewien Rosyjski film o II wojnie, w którym naparzali nad głowami aktorów prawdziwą amunicją.
Odpisz
Edytowano - 26 października 2018, 17:42
W pewnym filmie reżyser chciał, by gw**** był realistyczny, więc dostała inny scenariusz...
Była bardzo młoda i to był jej 1-szy raz, a dziś nie żyje (ta akcja rozgrywała się pare lat temu)
Odpisz
26 października 2018, 17:49
@Avec_Scorlett: *zobacz artykuł*
Odpisz
9 listopada 2018, 20:56
@Avec_Scorlett: Tytuł?
Odpisz