Jestem ciekawy czy jakikolwiek bóg - nie mówię tylko o Jahwe, je sobie od czasu do czasu ostrego kebsa, a później ma problemy następnego dnia. Ja bym w takiego boga mógł wierzyć i w sumie nawet by mi było z tym dobrze.
@jacek1s: Jeju, to jest tak debilno-prostacka myśl, że aż boli jej czytanie. Jeśli chcesz wierzyć w boga jedzącego kebaby, to jest to kwestia perspektywy na człowieka.
A co do samego jedzenia, to prawdopodobnie kiedyś coś podobnego Jezus zjadł, bo w końcu żył na Bliskim Wschodzie, a tam ostra kuchnia z jagnięciną jest w modzie od tysiącleci.
@jacek1s: No nie bardzo. W przypadku bóstwa przypisanego do jakiejś idei chodzi o antropomorfizację danej idei, nadanie jej jakiegoś symbolu, dostrzeżenia wokół czegoś ponadmaterialnego. Dlatego z reguły powszechnie zdarzają się wierzenia w bóstwa związane z twórczością (na co jest dość sporo teorii teologicznych), zaś nieczęsto w te związane z prozaicznymi czynnościami, jak jedzenie, a jeśli nawet, to te drugie zwykle są jakiś tam hierarchiach niżej.
@jacek1s: Przecież ci napisałem, że głupia nie jest wizja Boga czy boga jedzącego kebaba, tylko twierdzenie, że wierzyć możesz w takiego i byłoby ci z tym dobrze. To jest prostacka rzecz - obniżenie pewnych idei do stanu prozaiczności, sprowadzenie sacrum do sfery profanum i poczucie zadowolenia z bliskości wywołanej doświadczeniem czyjeś słabości. To jest prostackie i to jest to, przez co z czasem kupczy się ideami i wiarą, traci się cnoty i doprowadza do degeneracji społeczeństwa.
Natomiast to, że Jezus jadł takie żarcie, to nie kwestia wiary, tylko zwykłe prawdopodobieństwo. Można się wykłócać o wiarę, ale życie Jezusa na Ziemi jest faktem. Żył w społeczeństwie gustującym w ostrych przyprawach i jagnięcinie, więc na pewno jadł to samo co wszyscy inni.
@KufelMleka: Oczywiście, że tak. Wielu Jezusów chodziło po tej planecie i jeszcze więcej będzie chodzić.
A co do prostactwa, to absolutnie nie wydaje mi się żeby było to prostackie. Nic na to nie wskazuje.
@jacek1s: Czerpanie przyjemności z bolączek innego, nieważne kim ten ktoś inny by nie był, jest jedną z najbardziej prostackich rzeczy w świecie. A jeśli ma to służyć podbudowie własnej wartości lub w jakiś sposób umocnieniu własnej pozycji i komfortu psychicznego, jest to chyba jeszcze bardziej prostackie.
Natomiast ten konkretny Jezus Nazarejczyk o którym tu pisałem był jeden, w co wierzą jego wierni oraz o czym wie współczesna nauka. To, że byli Jemu podobni, to banał, ba! O to chodzi w całej religii zwanej chrześcijaństwem by być do Jezusa podobnym.
@jacek1s: Plotek zawsze jest wiele i zawsze powinno przesiewać się je na bardzo drobnym sicie. Zaś ktoś tu zaczął wątek od stwierdzenia, że dobrze by mu było wierzyć w boga mającego problemy po zjedzeniu kebsa. To jest dość jednoznacznie napisane, bez znaczenia na zamiar, jaki stał za zapisaniem tych słów.
@KufelMleka: Chodzi o to, że nie byłoby mi wstyd wierzyć w boga, który przejawiałby ludzkie zachowania jakie można obserwować w dzisiejszym świecie. Z chęcią wypiłbym piwo czy dwa z takim bogiem i bawiłbym się świetnie. Na tym polegało ostatnie zdanie w mojej pierwszej wypowiedzi, a nie na podbudowywaniu siebie czyimś kosztem.
Wiara w Jezusa polega głównie na takich plotkach. Do dziś nie wiadomo czy na pewno istniał taki człowiek, nikt jednoznacznie nie powie, że tak lub nie, ale przesłanek jest wiele, nawet masz przesłanki w Japonii gdzie to podobno Jezus miał się przesiedlić i dożyć 100 lat. Są przesłanki, że odnaleziono jego grób gdzieś na pustyni (nie pamiętam dokładnie gdzie, a też nie chce mi się szukać), są przesłanki, że umarł na krzyżu i na nim również został zjadany przez ptaki i zgnił. Wiele jest przesłanek. Są przesłanki, że miał żonę, a nawet dwie. Są przesłanki, że miał dużo rodzeństwa, są przesłanki, że miał dzieci. Jest tego bardzo wiele, mitów i legend nie da się zliczyć w tym konkretnym przypadku. Osobiście zakładam, że mógł być sobie taki człowiek, który sobie chodził po piasku, nie przeczy to żadnej z moich ideologii, ani przekonań.
Co innego gdy zasięgniemy Biblii, to już inna kwestia.
Ale wracając do mojego boga, to kwestią podbudowującą nie byłaby w tym przypadku bolączka, ani nic w tym prostackiego. Podbudowujące byłoby to, że bóg byłby bardziej ludzki niż inni bogowie, przełamywałby schemat i budował zaufanie. To byłoby budujące, że ufałbym takiemu bogu, który przejawia w swoim stylu bycia pierwiastek naturalizmu.
@jacek1s: Nawet nie chce mi się tłumaczyć dlaczego to nie byłoby ani naturalne, ani dobre dla żadnego człowieka. Powiem tylko tyle, że to, o czym ty piszesz, to nie bóg ani Bóg, tylko człowiek w czyimś kostiumie. Dalej chciałbyś sprowadzić coś większego do czegoś mniejszego i twierdzisz, że to budowałoby zaufanie. To już nawet nie jest naiwność.
A co do Jezusa i jego życia, to tak, przesłanek i plotek jest wiele, ale jest też wiele faktów, potwierdzonych przez liczne źródła żydowskie, palestyńskie i rzymskie. A Biblia jest tu też źródłem historycznym, bo poza metaforami i nauką moralną i etyczną opisuje też zadaszenia historyczne, pokrywające się z innymi dokumentami z epoki oraz częścią dzieł historycznych. Nie ma nc pewnego w świecie ludzkim, ale przynajmniej jest sporo rzeczy prawdopodobnych.
@KufelMleka: Biblia mogłaby być źródłem historycznym tylko do konkretnych wydarzeń, nie do całości. Gdyby wyjęło się same historyczne wydarzenia pokrywające się z innymi źródłami to ta książka byłaby cienka jak zeszyt 16 kartkowy.
Co do początku, to byłoby to dobre dla mnie, a to już zmienia postać z "żadnego" na kogoś.
Oczywiste, że to byłby bóg, żaden bóg nie ważne z jakiej litery go piszesz nie ma definicji na tyle konserwatywnej żeby bóg nie mógł przejawiać ludzkich zachowań.
Co do naiwności, to każda wiara przejawia naiwność, nie ważne czy to wymyślony bóg pijący piwo, jedzący kebaba na ostro i naprawiający samochody czy bóg z innych wierzeń.
Więc nie rozumiem co to ma za znaczenie.
@jacek1s: Wiara nie musi być naiwną, i to jakakolwiek wiara. Jeśli masz jakieś przesłanki świadczące o danym stanie rzeczy, ale nie dające pewności co do tego stanu, to możesz wierzyć w ten stan i to nie będzie naiwne. Zrównanie wiary z naiwnością jest po prostu spłyceniem jednej z podstawowych funkcji człowieka, która służy wielu rzeczom.
A ta uwaga o zeszycie to jest dość zawistna i bezsensowna. Każde dzieło można by skrócić lub wydłużyć bez żadnej konsekwencji dla ilości zawartych w nim faktów. Natomiast dzieje historyczne kilkunastu państw, wielu narodów i wielu historycznych postaci wymienionych w Biblii pewnie w jakimś konkretnym opracowaniu zajęły by nieco więcej niż 16 stron.
Nie wiem czy definicja może być konserwatywna, natomiast wiem, że poglądy materialistyczne mają tendencje do bezkrytycznego spłycania idei, a osoby kierujące się takimi poglądami czerpią dziwną radość z dekonstrukcji dorobku intelektualnego i skupiania się na tzw. pierdołach, czyli rzeczach prozaicznych i bezsensownych w kontekście dążenia do czegoś innego niż codzienność, małość i marność. Dość powiedzieć, że to, co ty zaprezentowałeś, to doszukiwanie się człowieczeństwa w boskości. Jest to postawa sama w sobie destruktywna i dążąca do zastoju albo nawet i cofania się w rozwoju, ale dająca w krótkiej perspektywie satysfakcję. M.in. dlatego nazywam ją prostacką, w przeciwieństwie do doszukiwania się boskości w człowieku, co jest sednem, m.in., wiary chrześcijańskiej i dlatego też umożliwiała ona bujny, często sprzeczny z wyjściowymi ideami, ale i tak od nich pochodzący, rozwój nie tylko człowieka, ale też i człowieczeństwa.
@KufelMleka: Oczywiście, że to będzie naiwne, mało tego, będzie to też irracjonalne.
Wiara nie jest funkcją człowieka, to przekonanie przekazywane z pokoleń na pokolenia i nic w tym głębszego nie ma.
Oczywiście, że wszystkie książki można skrócić lub wydłużyć, ale nie na tym to polega. W tym konkretnym przypadku wyjęłoby się fakty historyczne potwierdzone również u innych źródeł. Nie polega to na tym samym na czym skracanie lub wydłużanie książki.
W kwestii definicji jeśli nie wiesz, to ja Ci uświadomię - nie ma konserwatywnej definicji.
Mój bóg może być równy każdemu innemu bogu jeśli tylko odpowiednio go zmodyfikuję i doprowadzę do stanu w którym inni ludzie również będą chcieli w niego wierzyć.
Nie doszukuje się człowieczeństwa w boskości. Natura tego boga jest zbliżona do natury człowieka - różnica występuje głównie w jego mocach i wyglądzie, bo nie jest to absolutnie nic równego człowiekowi, ale nie przeszkadza mu to w tym żeby pić piwo i jeść kebaba.
Osobą, która spłyca jego boskość do postaci człowieka jesteś Ty, a nie ja. Zdefiniowałeś go sobie jako śmiertelnika tylko dlatego, że zachowuje się jak człowiek, a to błędne przekonanie, bo nie jest on człowiekiem.
W przeciwieństwie do Chrystusa, który człowiekiem jest i absolutnie tego nie ukrywał. Uważał się za mniejszego od Jahwe, słabszego i jak udowodniono śmiertelnego.
W tym kontekście mój bóg jest większy od Jezusa, ale równy Jahwe.
Nie wiem w jaki sposób człowiek i człowieczeństwo w Twojej idei rozwija się za pośrednictwem doszukiwaniu się w człowieku boskości, ale z wielu źródeł wiem, że są inne drogi, które radzą sobie z tym zdecydowanie lepiej.
@jacek1s: Definiuj pojęcia jak chcesz, miej przekonanie jakie chcesz i używaj słów jakich chcesz - rzeczywistość będzie jaka jest. Ja tę rozmowę widzę za zakończoną, bo sądzę, że już wiem na czym polega sedno twojego postrzegania tego, co uchodzi za rzeczywistość. O nic więcej mi w tej rozmowie nie chodziło i chyba już wiem, że na razie z tobą na poważnie nie pogadam.
@KufelMleka: Po tej rozmowie nic o mnie nie wiesz. Nie ważne czy rozmowa będzie na poważnie czy nie, dowiesz się tyle o mnie na ile ja pozwolę, a w tej dyskusji nie wyniesiesz nic poza tym, że jestem naturalistą.
@KufelMleka: Nie definiuje ta informacja w większym stopniu nic na temat rzeczywistości. To jest zaledwie ułamek informacji.
A już na pewno nie jest to sedno definiowania rzeczywistości przeze mnie.
Poważna dyskusja wymaga poważnych tematów, a na pewno takim tematem nie jest religia - szczególnie w kwestii postrzegania rzeczywistości, bo jak religie mają w zwyczaju, są oderwane od rzeczywistości.
Dlatego nie rozumiem dlaczego wymagasz ode mnie czegoś czego spełnić się nie da, ani skąd wiesz co jest sednem - ufasz pozorom.
@jacek1s: Nie ufam niczemu poza własnymi myślami i własną krytyka tych myśli.
Religię możesz sobie definiować jako oderwaną od rzeczywistości, nie zmieni to jednak faktu, że istnieje ona w głowach ludzkich, w społeczeństwach i w materializacji idei pod postacią kultury i sztuki. Jako motor napędowy działań i myśli, podstawa systemów filozoficznych, prawnych, moralnych i etycznych, jako czynnik kultury lub jako dzieło kultury, jako składowa psychiki lub aparat polityczny - religia występuje pod różnymi ciekawymi postaciami i możne te postacie wziąć na kowadło dobrej rozmowy, niezależnie od mniemanie rozmówców i ich stosunku do religii jako takiej, potrzeba tylko trochę otwartości.
A nawet jeśli to nie jest dla ciebie istnieniem czegoś, co nazywamy religią, tym lepiej. Nie można prowadzić lepszego, bardziej wymagającego i bardziej kształcącego dyskursu niż o rzeczach nieistniejących, nieprawdopodobnych, abstrakcyjnych i leżących poza poznaniem ludzkim.
@KufelMleka: Na pewno są takie podmioty, które zostały ukształtowane z pomocą różnych religii, ale na pewno nie można brać jej jako główną składową wszystkich z nich. Jest wiele świeckich filozofii, źródeł moralności, sztuki czy etyki, które nie są uwydatniane ze względu na to, że religie kształtują się za pomocą promocji. Na pewno religia jako zbiór wierzeń zostawiła swój odcisk. Nie zmienia to jednak faktu tego, że sama w sobie jest oderwana od rzeczywistości.
Oczywiście, że religię można wziąć na kowadło i przekuć ją w dyskusje, problem leży w tym, że ta dyskusja w wielu przypadkach jest bezproduktywna. Na pewno znajdą się formy tematu ukształtowane w taki sposób aby religia przybrała temat bardziej poważny, ale nie będzie ta dyskusja prowadziła do żadnego rozwiązania ze względu na brak powiązań z żadnym twardym podłożem.
Dlatego religia nie jest przeze mnie widziana jako temat poważny, czym innym jest rozmowa z perspektywy świeckiego punktu widzenia na różne religie, wtedy można dojść do jakiejś głębi, ale im głębiej się będzie wchodzić tym mniej się będzie widzieć, bo wiedza w temacie religii jest bardzo uwiła, spektralny i pełna ślepych zaułków. Dlatego na temat religii dyskutuje się płytko, bo z jednej strony jest to niepoważny temat, a z drugiej zakłamany i pełen tajemnic. A dokładniej rzecz ujmując - dyskutuje się tylko wtedy gdy już trzeba, a tak to lepiej sobie odpuścić.
Osobiście uważam, że bardziej kształcąca jest dyskusja z osobą, która ma inne zdanie. Nie ważne czy temat jest nieprawdopodobny, wyimaginowany, empiryczny. Nie ma to znaczenia, ważny jest aspekt konkluzji i potrzeby uplastycznienia swojego umysłu, aby wypowiedź zawierała treść zgodną z przekonaniem pomimo braku wiedzy jaki argument zostanie użyty od strony przeciwnej. W taki sposób kształtuje się własne zdanie, edukuje i wypracowuje w sobie umiejętność dyskutowania. Temat nie ma znaczenia, znaczenie ma kompetencja rozmówcy i kontrrozmówcy.
@jacek1s: Z drugiej części twojej wypowiedzi wynika, że i religia może być równie dobrym tematem rozmowy jak cokolwiek innego, byle tylko był dobry rozmówca. Zaś w pierwszej części deprymujesz ją jako niepoważną i zakłamaną, ale przede wszystkim jako oderwaną od rzeczywistości. Nie pojmuję na jakiej zasadzie uznajesz ją za oderwaną od rzeczywistości, nie pojmuję na jakiej zasadzie oderwanie od rzeczywistości ma być w temacie konstruktywności wypowiedzi i sensu dyskursy nieproduktywne, nie pojmuję jak rozumiesz zakłamanie dotyczące religii i czym to zakłamanie ma się różnić od niemal każdego innego tematu związanego z działalnością ludzką lub ludzką perspektywą oraz nie pojmuję dlaczego świecki punkt widzenia ma mieć inną wartość w takim dyskursie. Jeśli nie przybliżysz mi swoich wyjaśnień tych sądów to nie bardzo mam jak sensownie na to odpowiedzieć lub co sensownego dodać.
@KufelMleka: Nie wiem czy to była sugestia, że zaprzeczam sam sobie, ale tak nie jest. To, że nie polecam rozmów na temat religii nie znaczy, że jest to temat tabu, ani że ja sam nie rozmawiam na takie tematy.
Po prostu jest to temat, którego nie polecam podejmować. A jeśli już, to głównie jako dodatek, a nie główny nurt. I szczerze mówiąc nie bardzo chce mi się to wszystko tłumaczyć. Złożoność każdego z tych zagadnień jest na tyle rozbudowana, że 6000 znaków to byłoby mało. A z racji, że i tak temat został już wystarczająco mocno pociągnięty, to myślę, że resztę można zachować na później. Być może w przyszłości pojedynczo tematy te będą rozwijane w dyskusji. Gdy w ogóle myślę o tym, że miałbym to wszystko tłumaczyć to już teraz czuję się wyczerpany. Dlatego myślę, że można zakończyć ten temat i ewentualnie w przyszłości to wyjaśniać rozbijając te tematy na mniejsze, przyjemniejsze dyskusje.
@jacek1s: Bez sensu. Idea przewodnia zostanie tak zgubiona, a możliwa w tej chwili korzyść nigdy nie nadejdzie.
I to nie była sugestia że zaprzeczasz sam sobie, tylko stwierdzenie, że wydaje mi się, iż niesprawiedliwie podchodzisz do omawianej kwestii. A temat nie został rozwinięty nawet na jotę w kierunku, który można by nazwać sensem lub mądrością.
@KufelMleka: Czemu to ma być prostackie? Czemu jest to wartość obniżona? Czym jest Bóg? Czym jest wiara? Dlaczego Bóg nie może zachowywać się jak człowiek skoro człowiek jest zrobiony na jego podobieństwo? Dlaczego próbujemy udowodnić coś o czym nie mamy dokładniej pojęcia, a jedyne co możemy zrobić to wierzyć, że tak jest? Jeśli religii jest wiele to równie dobrze można wierzyć w stworzyciela, który zajada kebaby i nie ma w tym nic dziwnego. Nie jest to zgodne z podstawą danej religii, ale z podstawą innej może być. Wiara polega na czymś niemożliwym, na rzeczach poza możliwością ich rozpoznania i zrozumienia. Cała nasza nadzieja i religia opiera się tylko na naszym umyśl, więc czemu nie możemy jej edytować? Bóg najprościej w świecie to wszechsiła i stworzyciel wszystkiego co również oznacza, że może zrobić wszystko, więc czemu nie mógłby sobie po prostu pojawić się jako zwykły człowiek na Ziemi i zjeść kebaba? Bo prawdopodobnie byłoby to nielogiczne z racjonalnego punktu widzenia, ale gdzie można zobaczyć racjonalizm w działaniu boskim albo nawet ludzkim? Wiara sama w sobie jest nieracjonalna i takie rzeczy są prawdopodobne. Dla mnie to nie jest prostackie, a innowacyjne lub ukierunkowane w daną społeczność. A czym jest niby sacrum i profanum? Te wartości od zawsze były mieszane i każdy uznaje je w inny sposób, dlatego też nie możliwe jest posegregować dane rzeczy między te dwa pojęcia. Każda myśl, każda idea jest odpowiedniczką rewolucji umysłowej i nie ważne jak głupia, dopóki nie można dowieść jej nieprawdziwości. Nie można zaprzeczać, że coś jest niemożliwe, nie można też mówić, że takie myślenie jest prostackie, bo istnienie takiej idei jest niezaprzeczalne, a póki tak jest, twoje słowa będą tylko nic nie znaczącą opinią na ten temat.
@TrueStoryGuy: Po pierwsze: można mówić, że takie coś jest prostackie i wyjaśniłem dlaczego tak uważam.
Po drugie: wytłumaczyłem, że prostacka nie jest wizja boga czy Boga jedzącego kebab (czy robiącego jakąkolwiek przyziemną lub prozaiczną rzecz), tylko motywacja stojąca za takim stwierdzeniem jakie uczynił kolega. A dlaczego jest ona według mnie prostacka, to też wyjaśniłem.
Po trzecie: Sacrum i profanum się mieszają, ale nie oznacza to, że to od razu coś dobrego. Niemal za każdym razem w znanej historii profanacja prowadzi do negatywnych zachowań, agresywnych reakcji, upodlenia ludzkiego, jakiegoś upadku na polu kultury, duchowości i umysłowości ludzkiej (korzyści też może przynosić, ale zwykle profanacja następuje na zasadzie rewolucji, zastępując sacrum profanum, zamiast rozszerzać na drodze ewolucji sacrum, a za tym wiele pozytywnych wartości i tę bardziej cywilizowaną strefę społeczeństwa ludzkiego). Sacrum i profanum nie są całkowicie subiektywne na płaszczyźnie pojedynczych ludzi, ponieważ przynależą one do ogółu społeczeństwa i właściwie każdy człowiek wychowany w społeczeństwie przyjmuje pewien wzorzec, który potem modyfikuje, ale zwykle całkowite odejście od samej podstawy rozróżnienia między sacrum i profanum jest niespotykane, a jak już, to poprzez zastąpienie jej inną istniejącą, a jeszcze bardziej nieczęsto poprzez stworzenie całkowicie od podstaw.
Po czwarte: Wtrynianie się w dyskusję, która się zakończyła jakiś czas temu nie jest zbyt fajne. Nie pamiętam już dokładnie co mi wtedy chodziło po głowie, a całościowe przeglądanie takiego wątku nie jest rzeczą łatwą.
@KufelMleka: No właśnie motywacja do stworzenia takiego stwierdzenia była dobra i kryła się za nią kreacja ludzkiego umysłu, a nazywanie jej prostacką jest równoznaczne z ignorancją takiej idei, bądź jej traktowaniem z góry jakby była nie potrzebna (a jest potrzebna, bo każdy pomysł tworzy nowy świat i go powiększa o coraz bardziej modernistyczne idee, filozofie i słownictwo). Ja się nie wtrącam ogółem do dyskusji, bo się zakończyła, ale dodaje własne 3 grosze, mimo to komentując lub postując daną treść narażasz się na komentarze wspierające lub negujące to co powiesz i nie ma znaczenia kiedy to było, ważne że istnieje taka możliwość. Wchodząc na temat profanacji to jest ona niezbyt szczegółowa. Dana religia ustanawia dane sacrum, lecz co jeśli nie jest to związane z tą religią? My tworzymy własne sacrum lub kierujemy się innymi podanym już sacrum. Powstał już nawet Wielki Potwór Spaghetti jako bóstwo, więc czemu Bóg teoretycznie nie mógłby sobie zajadać kebaba? Póki nie możesz czegoś zanegować nie próbuj robić tego na siłę, bo to się nigdy nie uda. Liczą się fakty, a jak nie są możliwe do wystawienia to wszystko jest możliwe.
@TrueStoryGuy: Nie rozumiem dlaczego nie rozumiesz co o mi chodzi z tym kebabem. Przecież wyraźnie napisałem że to nie jest nic nowego, odkrywczego, obrazoburczego, dziwnego, nielogicznego, głupiego czy szokującego. O ile wymyślenie sobie bóstwa kebabów jest raczej fanaberią niż jakąś głębszą refleksją na temat natury psychiki ludzkiej, to nie jest niczym złym, zaś z mojego, czyli chrześcijańskiego oraz logicznego punktu widzenia, to, że Bóg prawdziwy je żarcie czy jadł żarcie to fakt, po prostu. Więc jeszcze raz: nie jest głupie myślenie o bóstwie (w tym najistotniejszym znaczeniu tego słowa, czyli doskonałość i absolut będące celem dążeń mądrego człowieka) robiącym coś prozaicznego, ale stojące za jackowym stwierdzeniem motywacje, wyraźnie sugerujące, iż on mógłby wierzyć dopiero w takie bóstwo. Jest to moim zdaniem prostackie, mimo jakichkolwiek zalet, a oto dlaczego:
- sama koncepcja wiary w coś zakłada dozę niepewności co do kwestii tego czegoś, przyjęcie pewności mimo braku dowodów pewność dających. Jako że czynności prozaiczne, przyziemne, jak zwał tak zwał, w stylu pożywiania się są raczej dla ludzi powszechnie uważanych za zdrowych pewne, to raczej daleko im od domeny przedmiotów otoczonych wiarą. Bóstwo, ale to w naprawdę prymitywnym znaczeniu, zajmujące się taką kwestią jest niczym więcej jak formą antropomorfizacji lub personifikacji zjawiska. O ile coś takiego jest rzeczą dość korzystną dla rozwoju psychiki społeczeństwa dość prymitywnego i nie potrafiącego jeszcze myśleć abstrakcyjnie, to obranie takiego kierunku duchowości w momencie kiedy w dorobku intelektualnym ludzkości mamy dostęp do ludzi potrafiących sięgać w odległe od ludzkich myśli rejonów ideowych i aktywnie starających się dotknąć absolutu i abstrakcji za pomocą swojej myśli, nauki i życia, to taka postawa jest cofnięciem się i zatrzymaniem, i to nieproduktywnym (a nieproduktywnym, do istnieją ludy i rodzaje myśli, które na takiej fazie obejmowały i obejmują naprawdę dziwne i skrajnie dojmujące rodzaje myśli, które potrafiłyby wyprowadzić z kebaba coś więcej niż tylko satysfakcję zrównania wyższości z człowiekiem).
@TrueStoryGuy:
- z takiej postawy bije myśl: Boskość jest taka jak ja. Jest to myśl arogancka i ograniczająca umysłowo, ponieważ w samej definicji boskości mamy coś z nieskończoności, doskonałości i potęgi, a tego zwykle brakuje ludziom. Takie postrzeganie umożliwia łatwiejsze zgubienie z własnego umysłu wymienionych pojęć, a zatem ograniczając na nie percepcję danego człowieka. Dlatego też idea boskości jest funkcjonalna dla jednostki jak i społeczeństwa, byle tylko nie ograniczonego postmodernistycznym szaleństwem i narcystycznością, bo pozwala łatwiej niż cokolwiek innego ustalić cel rozwoju ludzkiego, jak doskonałość. Prostactwo zasadza się tu na tym, że człowiek prostacki nie chce rozwoju osobistego lub chce go tylko w ograniczonym zakresie, więc zdefiniowanie człowieczeństwa w boskości pozwala mu na pewną dozę samouwielbienia, a poprzez to zatrzymania się w rozwoju. Natomiast postrzeganie boskości w człowieku pozostawia doskonałość doskonałą, a człowieka niedoskonałym, lecz z możliwością rozwoju ku doskonałości. Jest to, moim zdaniem, pożyteczne dla rozwoju społeczeństwa jak i jednostki oraz z wiarą chrześcijańską, a sytuacja przeciwna jest po prostu brakiem rozwoju lub regresem.
@TrueStoryGuy: Sacrum i profanum to pojęcia nie tyle tylko religijne, co kulturowe i społeczne (a religia jest częścią tych rzeczy). Nie ważne jaka społeczność, każda ustanawia swoje świętości i rzeczy zwyczajne, a to razem z tabu i innymi r*chami kulturotwórczymi jest kościec każdej porządnej kultury i cywilizacji, na których można stworzyć różne, często odmienne lub sprzeczne z założeniami rzeczy.
Komentarze
Odśwież10 lipca 2020, 22:39
Jestem ciekawy czy jakikolwiek bóg - nie mówię tylko o Jahwe, je sobie od czasu do czasu ostrego kebsa, a później ma problemy następnego dnia. Ja bym w takiego boga mógł wierzyć i w sumie nawet by mi było z tym dobrze.
Odpisz
10 lipca 2020, 22:41
@jacek1s: Chyba siedzenie cały czas w niebie jest nudne więc może chyba sobie przyjść od czasu do czasu na ziemię zobaczyć jak się ludziom żyje
Odpisz
10 lipca 2020, 22:41
@jacek1s: ostry kebab to przenośnia, czy faktycznie chcesz wierzyć w Boga jedzącego kebaby?
Odpisz
10 lipca 2020, 22:43
@Xelven: Bóg kebabów, no ciekawe
Odpisz
10 lipca 2020, 22:44
@Xelven: Wiesz, jedno nie wyklucza drugiego.
Odpisz
10 lipca 2020, 22:45
@jacek1s: Ciekawe czy bóg potrafi zrobić tak wielkiego tłoka że nawet on sam go nie ściągnie
Odpisz
Edytowano - 10 lipca 2020, 22:46
@jacek1s: Jeju, to jest tak debilno-prostacka myśl, że aż boli jej czytanie. Jeśli chcesz wierzyć w boga jedzącego kebaby, to jest to kwestia perspektywy na człowieka.
A co do samego jedzenia, to prawdopodobnie kiedyś coś podobnego Jezus zjadł, bo w końcu żył na Bliskim Wschodzie, a tam ostra kuchnia z jagnięciną jest w modzie od tysiącleci.
Odpisz
10 lipca 2020, 22:47
@Witciu: chodzi ci o kamień którego sam nie uniesie?
Jak tak to odpowiedź brzmi :nie
Ponieważ Bóg nie może działać przeciw sobie
Odpisz
10 lipca 2020, 22:47
@Witciu: Bóg jedzący kebaby i naprawiający samochody brzmi jak współczesny bóg kowalstwa.
Odpisz
10 lipca 2020, 22:48
@KufelMleka:
>Moja wizja boga jedzącego kebaba jest prostacka
>Wierz w Jezusa jedzącego jagnięcinę na ostro
xD
Odpisz
10 lipca 2020, 22:49
@Jejathebest: Jaki kamień? Tłok z wiadra. Jaranie zielska. Nieważne...
Odpisz
10 lipca 2020, 22:51
@jacek1s: No nie bardzo. W przypadku bóstwa przypisanego do jakiejś idei chodzi o antropomorfizację danej idei, nadanie jej jakiegoś symbolu, dostrzeżenia wokół czegoś ponadmaterialnego. Dlatego z reguły powszechnie zdarzają się wierzenia w bóstwa związane z twórczością (na co jest dość sporo teorii teologicznych), zaś nieczęsto w te związane z prozaicznymi czynnościami, jak jedzenie, a jeśli nawet, to te drugie zwykle są jakiś tam hierarchiach niżej.
Odpisz
10 lipca 2020, 22:54
@KufelMleka: Nie ma tam tych "prozaicznych czynności", bo ludzie zorientowaliby się, że to też jest człowiek.
Odpisz
Edytowano - 10 lipca 2020, 22:58
@jacek1s: Przecież ci napisałem, że głupia nie jest wizja Boga czy boga jedzącego kebaba, tylko twierdzenie, że wierzyć możesz w takiego i byłoby ci z tym dobrze. To jest prostacka rzecz - obniżenie pewnych idei do stanu prozaiczności, sprowadzenie sacrum do sfery profanum i poczucie zadowolenia z bliskości wywołanej doświadczeniem czyjeś słabości. To jest prostackie i to jest to, przez co z czasem kupczy się ideami i wiarą, traci się cnoty i doprowadza do degeneracji społeczeństwa.
Natomiast to, że Jezus jadł takie żarcie, to nie kwestia wiary, tylko zwykłe prawdopodobieństwo. Można się wykłócać o wiarę, ale życie Jezusa na Ziemi jest faktem. Żył w społeczeństwie gustującym w ostrych przyprawach i jagnięcinie, więc na pewno jadł to samo co wszyscy inni.
Odpisz
10 lipca 2020, 23:07
@KufelMleka: Oczywiście, że tak. Wielu Jezusów chodziło po tej planecie i jeszcze więcej będzie chodzić.
A co do prostactwa, to absolutnie nie wydaje mi się żeby było to prostackie. Nic na to nie wskazuje.
Odpisz
Edytowano - 10 lipca 2020, 23:23
@jacek1s: Czerpanie przyjemności z bolączek innego, nieważne kim ten ktoś inny by nie był, jest jedną z najbardziej prostackich rzeczy w świecie. A jeśli ma to służyć podbudowie własnej wartości lub w jakiś sposób umocnieniu własnej pozycji i komfortu psychicznego, jest to chyba jeszcze bardziej prostackie.
Natomiast ten konkretny Jezus Nazarejczyk o którym tu pisałem był jeden, w co wierzą jego wierni oraz o czym wie współczesna nauka. To, że byli Jemu podobni, to banał, ba! O to chodzi w całej religii zwanej chrześcijaństwem by być do Jezusa podobnym.
Odpisz
11 lipca 2020, 08:54
@KufelMleka: Nie wiem kto tu czerpie przyjemność z bolączek. Nie wiem też kto podbudowuje swoją wartość. Co do Jezusa to plotek o nim jest wiele.
Odpisz
11 lipca 2020, 09:36
@jacek1s: Plotek zawsze jest wiele i zawsze powinno przesiewać się je na bardzo drobnym sicie. Zaś ktoś tu zaczął wątek od stwierdzenia, że dobrze by mu było wierzyć w boga mającego problemy po zjedzeniu kebsa. To jest dość jednoznacznie napisane, bez znaczenia na zamiar, jaki stał za zapisaniem tych słów.
Odpisz
11 lipca 2020, 10:20
@KufelMleka: Chodzi o to, że nie byłoby mi wstyd wierzyć w boga, który przejawiałby ludzkie zachowania jakie można obserwować w dzisiejszym świecie. Z chęcią wypiłbym piwo czy dwa z takim bogiem i bawiłbym się świetnie. Na tym polegało ostatnie zdanie w mojej pierwszej wypowiedzi, a nie na podbudowywaniu siebie czyimś kosztem.
Wiara w Jezusa polega głównie na takich plotkach. Do dziś nie wiadomo czy na pewno istniał taki człowiek, nikt jednoznacznie nie powie, że tak lub nie, ale przesłanek jest wiele, nawet masz przesłanki w Japonii gdzie to podobno Jezus miał się przesiedlić i dożyć 100 lat. Są przesłanki, że odnaleziono jego grób gdzieś na pustyni (nie pamiętam dokładnie gdzie, a też nie chce mi się szukać), są przesłanki, że umarł na krzyżu i na nim również został zjadany przez ptaki i zgnił. Wiele jest przesłanek. Są przesłanki, że miał żonę, a nawet dwie. Są przesłanki, że miał dużo rodzeństwa, są przesłanki, że miał dzieci. Jest tego bardzo wiele, mitów i legend nie da się zliczyć w tym konkretnym przypadku. Osobiście zakładam, że mógł być sobie taki człowiek, który sobie chodził po piasku, nie przeczy to żadnej z moich ideologii, ani przekonań.
Co innego gdy zasięgniemy Biblii, to już inna kwestia.
Ale wracając do mojego boga, to kwestią podbudowującą nie byłaby w tym przypadku bolączka, ani nic w tym prostackiego. Podbudowujące byłoby to, że bóg byłby bardziej ludzki niż inni bogowie, przełamywałby schemat i budował zaufanie. To byłoby budujące, że ufałbym takiemu bogu, który przejawia w swoim stylu bycia pierwiastek naturalizmu.
Odpisz
11 lipca 2020, 10:28
@jacek1s: Nawet nie chce mi się tłumaczyć dlaczego to nie byłoby ani naturalne, ani dobre dla żadnego człowieka. Powiem tylko tyle, że to, o czym ty piszesz, to nie bóg ani Bóg, tylko człowiek w czyimś kostiumie. Dalej chciałbyś sprowadzić coś większego do czegoś mniejszego i twierdzisz, że to budowałoby zaufanie. To już nawet nie jest naiwność.
A co do Jezusa i jego życia, to tak, przesłanek i plotek jest wiele, ale jest też wiele faktów, potwierdzonych przez liczne źródła żydowskie, palestyńskie i rzymskie. A Biblia jest tu też źródłem historycznym, bo poza metaforami i nauką moralną i etyczną opisuje też zadaszenia historyczne, pokrywające się z innymi dokumentami z epoki oraz częścią dzieł historycznych. Nie ma nc pewnego w świecie ludzkim, ale przynajmniej jest sporo rzeczy prawdopodobnych.
Odpisz
11 lipca 2020, 10:43
@KufelMleka: Biblia mogłaby być źródłem historycznym tylko do konkretnych wydarzeń, nie do całości. Gdyby wyjęło się same historyczne wydarzenia pokrywające się z innymi źródłami to ta książka byłaby cienka jak zeszyt 16 kartkowy.
Co do początku, to byłoby to dobre dla mnie, a to już zmienia postać z "żadnego" na kogoś.
Oczywiste, że to byłby bóg, żaden bóg nie ważne z jakiej litery go piszesz nie ma definicji na tyle konserwatywnej żeby bóg nie mógł przejawiać ludzkich zachowań.
Co do naiwności, to każda wiara przejawia naiwność, nie ważne czy to wymyślony bóg pijący piwo, jedzący kebaba na ostro i naprawiający samochody czy bóg z innych wierzeń.
Więc nie rozumiem co to ma za znaczenie.
Odpisz
11 lipca 2020, 13:00
@jacek1s: Wiara nie musi być naiwną, i to jakakolwiek wiara. Jeśli masz jakieś przesłanki świadczące o danym stanie rzeczy, ale nie dające pewności co do tego stanu, to możesz wierzyć w ten stan i to nie będzie naiwne. Zrównanie wiary z naiwnością jest po prostu spłyceniem jednej z podstawowych funkcji człowieka, która służy wielu rzeczom.
A ta uwaga o zeszycie to jest dość zawistna i bezsensowna. Każde dzieło można by skrócić lub wydłużyć bez żadnej konsekwencji dla ilości zawartych w nim faktów. Natomiast dzieje historyczne kilkunastu państw, wielu narodów i wielu historycznych postaci wymienionych w Biblii pewnie w jakimś konkretnym opracowaniu zajęły by nieco więcej niż 16 stron.
Nie wiem czy definicja może być konserwatywna, natomiast wiem, że poglądy materialistyczne mają tendencje do bezkrytycznego spłycania idei, a osoby kierujące się takimi poglądami czerpią dziwną radość z dekonstrukcji dorobku intelektualnego i skupiania się na tzw. pierdołach, czyli rzeczach prozaicznych i bezsensownych w kontekście dążenia do czegoś innego niż codzienność, małość i marność. Dość powiedzieć, że to, co ty zaprezentowałeś, to doszukiwanie się człowieczeństwa w boskości. Jest to postawa sama w sobie destruktywna i dążąca do zastoju albo nawet i cofania się w rozwoju, ale dająca w krótkiej perspektywie satysfakcję. M.in. dlatego nazywam ją prostacką, w przeciwieństwie do doszukiwania się boskości w człowieku, co jest sednem, m.in., wiary chrześcijańskiej i dlatego też umożliwiała ona bujny, często sprzeczny z wyjściowymi ideami, ale i tak od nich pochodzący, rozwój nie tylko człowieka, ale też i człowieczeństwa.
Odpisz
11 lipca 2020, 14:59
@KufelMleka: Oczywiście, że to będzie naiwne, mało tego, będzie to też irracjonalne.
Wiara nie jest funkcją człowieka, to przekonanie przekazywane z pokoleń na pokolenia i nic w tym głębszego nie ma.
Oczywiście, że wszystkie książki można skrócić lub wydłużyć, ale nie na tym to polega. W tym konkretnym przypadku wyjęłoby się fakty historyczne potwierdzone również u innych źródeł. Nie polega to na tym samym na czym skracanie lub wydłużanie książki.
W kwestii definicji jeśli nie wiesz, to ja Ci uświadomię - nie ma konserwatywnej definicji.
Mój bóg może być równy każdemu innemu bogu jeśli tylko odpowiednio go zmodyfikuję i doprowadzę do stanu w którym inni ludzie również będą chcieli w niego wierzyć.
Nie doszukuje się człowieczeństwa w boskości. Natura tego boga jest zbliżona do natury człowieka - różnica występuje głównie w jego mocach i wyglądzie, bo nie jest to absolutnie nic równego człowiekowi, ale nie przeszkadza mu to w tym żeby pić piwo i jeść kebaba.
Osobą, która spłyca jego boskość do postaci człowieka jesteś Ty, a nie ja. Zdefiniowałeś go sobie jako śmiertelnika tylko dlatego, że zachowuje się jak człowiek, a to błędne przekonanie, bo nie jest on człowiekiem.
W przeciwieństwie do Chrystusa, który człowiekiem jest i absolutnie tego nie ukrywał. Uważał się za mniejszego od Jahwe, słabszego i jak udowodniono śmiertelnego.
W tym kontekście mój bóg jest większy od Jezusa, ale równy Jahwe.
Nie wiem w jaki sposób człowiek i człowieczeństwo w Twojej idei rozwija się za pośrednictwem doszukiwaniu się w człowieku boskości, ale z wielu źródeł wiem, że są inne drogi, które radzą sobie z tym zdecydowanie lepiej.
Odpisz
11 lipca 2020, 17:17
@jacek1s: Definiuj pojęcia jak chcesz, miej przekonanie jakie chcesz i używaj słów jakich chcesz - rzeczywistość będzie jaka jest. Ja tę rozmowę widzę za zakończoną, bo sądzę, że już wiem na czym polega sedno twojego postrzegania tego, co uchodzi za rzeczywistość. O nic więcej mi w tej rozmowie nie chodziło i chyba już wiem, że na razie z tobą na poważnie nie pogadam.
Odpisz
11 lipca 2020, 17:25
@KufelMleka: Po tej rozmowie nic o mnie nie wiesz. Nie ważne czy rozmowa będzie na poważnie czy nie, dowiesz się tyle o mnie na ile ja pozwolę, a w tej dyskusji nie wyniesiesz nic poza tym, że jestem naturalistą.
Odpisz
11 lipca 2020, 17:27
@jacek1s: Tak, właśnie o tym napisałem.
Odpisz
11 lipca 2020, 17:38
@KufelMleka: Nie definiuje ta informacja w większym stopniu nic na temat rzeczywistości. To jest zaledwie ułamek informacji.
A już na pewno nie jest to sedno definiowania rzeczywistości przeze mnie.
Poważna dyskusja wymaga poważnych tematów, a na pewno takim tematem nie jest religia - szczególnie w kwestii postrzegania rzeczywistości, bo jak religie mają w zwyczaju, są oderwane od rzeczywistości.
Dlatego nie rozumiem dlaczego wymagasz ode mnie czegoś czego spełnić się nie da, ani skąd wiesz co jest sednem - ufasz pozorom.
Odpisz
11 lipca 2020, 17:59
@jacek1s: Nie ufam niczemu poza własnymi myślami i własną krytyka tych myśli.
Religię możesz sobie definiować jako oderwaną od rzeczywistości, nie zmieni to jednak faktu, że istnieje ona w głowach ludzkich, w społeczeństwach i w materializacji idei pod postacią kultury i sztuki. Jako motor napędowy działań i myśli, podstawa systemów filozoficznych, prawnych, moralnych i etycznych, jako czynnik kultury lub jako dzieło kultury, jako składowa psychiki lub aparat polityczny - religia występuje pod różnymi ciekawymi postaciami i możne te postacie wziąć na kowadło dobrej rozmowy, niezależnie od mniemanie rozmówców i ich stosunku do religii jako takiej, potrzeba tylko trochę otwartości.
A nawet jeśli to nie jest dla ciebie istnieniem czegoś, co nazywamy religią, tym lepiej. Nie można prowadzić lepszego, bardziej wymagającego i bardziej kształcącego dyskursu niż o rzeczach nieistniejących, nieprawdopodobnych, abstrakcyjnych i leżących poza poznaniem ludzkim.
Odpisz
11 lipca 2020, 19:13
@KufelMleka: Na pewno są takie podmioty, które zostały ukształtowane z pomocą różnych religii, ale na pewno nie można brać jej jako główną składową wszystkich z nich. Jest wiele świeckich filozofii, źródeł moralności, sztuki czy etyki, które nie są uwydatniane ze względu na to, że religie kształtują się za pomocą promocji. Na pewno religia jako zbiór wierzeń zostawiła swój odcisk. Nie zmienia to jednak faktu tego, że sama w sobie jest oderwana od rzeczywistości.
Oczywiście, że religię można wziąć na kowadło i przekuć ją w dyskusje, problem leży w tym, że ta dyskusja w wielu przypadkach jest bezproduktywna. Na pewno znajdą się formy tematu ukształtowane w taki sposób aby religia przybrała temat bardziej poważny, ale nie będzie ta dyskusja prowadziła do żadnego rozwiązania ze względu na brak powiązań z żadnym twardym podłożem.
Dlatego religia nie jest przeze mnie widziana jako temat poważny, czym innym jest rozmowa z perspektywy świeckiego punktu widzenia na różne religie, wtedy można dojść do jakiejś głębi, ale im głębiej się będzie wchodzić tym mniej się będzie widzieć, bo wiedza w temacie religii jest bardzo uwiła, spektralny i pełna ślepych zaułków. Dlatego na temat religii dyskutuje się płytko, bo z jednej strony jest to niepoważny temat, a z drugiej zakłamany i pełen tajemnic. A dokładniej rzecz ujmując - dyskutuje się tylko wtedy gdy już trzeba, a tak to lepiej sobie odpuścić.
Osobiście uważam, że bardziej kształcąca jest dyskusja z osobą, która ma inne zdanie. Nie ważne czy temat jest nieprawdopodobny, wyimaginowany, empiryczny. Nie ma to znaczenia, ważny jest aspekt konkluzji i potrzeby uplastycznienia swojego umysłu, aby wypowiedź zawierała treść zgodną z przekonaniem pomimo braku wiedzy jaki argument zostanie użyty od strony przeciwnej. W taki sposób kształtuje się własne zdanie, edukuje i wypracowuje w sobie umiejętność dyskutowania. Temat nie ma znaczenia, znaczenie ma kompetencja rozmówcy i kontrrozmówcy.
Odpisz
11 lipca 2020, 20:05
@jacek1s: Z drugiej części twojej wypowiedzi wynika, że i religia może być równie dobrym tematem rozmowy jak cokolwiek innego, byle tylko był dobry rozmówca. Zaś w pierwszej części deprymujesz ją jako niepoważną i zakłamaną, ale przede wszystkim jako oderwaną od rzeczywistości. Nie pojmuję na jakiej zasadzie uznajesz ją za oderwaną od rzeczywistości, nie pojmuję na jakiej zasadzie oderwanie od rzeczywistości ma być w temacie konstruktywności wypowiedzi i sensu dyskursy nieproduktywne, nie pojmuję jak rozumiesz zakłamanie dotyczące religii i czym to zakłamanie ma się różnić od niemal każdego innego tematu związanego z działalnością ludzką lub ludzką perspektywą oraz nie pojmuję dlaczego świecki punkt widzenia ma mieć inną wartość w takim dyskursie. Jeśli nie przybliżysz mi swoich wyjaśnień tych sądów to nie bardzo mam jak sensownie na to odpowiedzieć lub co sensownego dodać.
Odpisz
11 lipca 2020, 21:05
@KufelMleka: Nie wiem czy to była sugestia, że zaprzeczam sam sobie, ale tak nie jest. To, że nie polecam rozmów na temat religii nie znaczy, że jest to temat tabu, ani że ja sam nie rozmawiam na takie tematy.
Po prostu jest to temat, którego nie polecam podejmować. A jeśli już, to głównie jako dodatek, a nie główny nurt. I szczerze mówiąc nie bardzo chce mi się to wszystko tłumaczyć. Złożoność każdego z tych zagadnień jest na tyle rozbudowana, że 6000 znaków to byłoby mało. A z racji, że i tak temat został już wystarczająco mocno pociągnięty, to myślę, że resztę można zachować na później. Być może w przyszłości pojedynczo tematy te będą rozwijane w dyskusji. Gdy w ogóle myślę o tym, że miałbym to wszystko tłumaczyć to już teraz czuję się wyczerpany. Dlatego myślę, że można zakończyć ten temat i ewentualnie w przyszłości to wyjaśniać rozbijając te tematy na mniejsze, przyjemniejsze dyskusje.
Odpisz
11 lipca 2020, 21:17
@jacek1s: Bez sensu. Idea przewodnia zostanie tak zgubiona, a możliwa w tej chwili korzyść nigdy nie nadejdzie.
I to nie była sugestia że zaprzeczasz sam sobie, tylko stwierdzenie, że wydaje mi się, iż niesprawiedliwie podchodzisz do omawianej kwestii. A temat nie został rozwinięty nawet na jotę w kierunku, który można by nazwać sensem lub mądrością.
Odpisz
13 lipca 2020, 18:11
@KufelMleka: Czemu to ma być prostackie? Czemu jest to wartość obniżona? Czym jest Bóg? Czym jest wiara? Dlaczego Bóg nie może zachowywać się jak człowiek skoro człowiek jest zrobiony na jego podobieństwo? Dlaczego próbujemy udowodnić coś o czym nie mamy dokładniej pojęcia, a jedyne co możemy zrobić to wierzyć, że tak jest? Jeśli religii jest wiele to równie dobrze można wierzyć w stworzyciela, który zajada kebaby i nie ma w tym nic dziwnego. Nie jest to zgodne z podstawą danej religii, ale z podstawą innej może być. Wiara polega na czymś niemożliwym, na rzeczach poza możliwością ich rozpoznania i zrozumienia. Cała nasza nadzieja i religia opiera się tylko na naszym umyśl, więc czemu nie możemy jej edytować? Bóg najprościej w świecie to wszechsiła i stworzyciel wszystkiego co również oznacza, że może zrobić wszystko, więc czemu nie mógłby sobie po prostu pojawić się jako zwykły człowiek na Ziemi i zjeść kebaba? Bo prawdopodobnie byłoby to nielogiczne z racjonalnego punktu widzenia, ale gdzie można zobaczyć racjonalizm w działaniu boskim albo nawet ludzkim? Wiara sama w sobie jest nieracjonalna i takie rzeczy są prawdopodobne. Dla mnie to nie jest prostackie, a innowacyjne lub ukierunkowane w daną społeczność. A czym jest niby sacrum i profanum? Te wartości od zawsze były mieszane i każdy uznaje je w inny sposób, dlatego też nie możliwe jest posegregować dane rzeczy między te dwa pojęcia. Każda myśl, każda idea jest odpowiedniczką rewolucji umysłowej i nie ważne jak głupia, dopóki nie można dowieść jej nieprawdziwości. Nie można zaprzeczać, że coś jest niemożliwe, nie można też mówić, że takie myślenie jest prostackie, bo istnienie takiej idei jest niezaprzeczalne, a póki tak jest, twoje słowa będą tylko nic nie znaczącą opinią na ten temat.
Odpisz
13 lipca 2020, 20:52
@TrueStoryGuy: Po pierwsze: można mówić, że takie coś jest prostackie i wyjaśniłem dlaczego tak uważam.
Po drugie: wytłumaczyłem, że prostacka nie jest wizja boga czy Boga jedzącego kebab (czy robiącego jakąkolwiek przyziemną lub prozaiczną rzecz), tylko motywacja stojąca za takim stwierdzeniem jakie uczynił kolega. A dlaczego jest ona według mnie prostacka, to też wyjaśniłem.
Po trzecie: Sacrum i profanum się mieszają, ale nie oznacza to, że to od razu coś dobrego. Niemal za każdym razem w znanej historii profanacja prowadzi do negatywnych zachowań, agresywnych reakcji, upodlenia ludzkiego, jakiegoś upadku na polu kultury, duchowości i umysłowości ludzkiej (korzyści też może przynosić, ale zwykle profanacja następuje na zasadzie rewolucji, zastępując sacrum profanum, zamiast rozszerzać na drodze ewolucji sacrum, a za tym wiele pozytywnych wartości i tę bardziej cywilizowaną strefę społeczeństwa ludzkiego). Sacrum i profanum nie są całkowicie subiektywne na płaszczyźnie pojedynczych ludzi, ponieważ przynależą one do ogółu społeczeństwa i właściwie każdy człowiek wychowany w społeczeństwie przyjmuje pewien wzorzec, który potem modyfikuje, ale zwykle całkowite odejście od samej podstawy rozróżnienia między sacrum i profanum jest niespotykane, a jak już, to poprzez zastąpienie jej inną istniejącą, a jeszcze bardziej nieczęsto poprzez stworzenie całkowicie od podstaw.
Po czwarte: Wtrynianie się w dyskusję, która się zakończyła jakiś czas temu nie jest zbyt fajne. Nie pamiętam już dokładnie co mi wtedy chodziło po głowie, a całościowe przeglądanie takiego wątku nie jest rzeczą łatwą.
Odpisz
13 lipca 2020, 22:43
@KufelMleka: No właśnie motywacja do stworzenia takiego stwierdzenia była dobra i kryła się za nią kreacja ludzkiego umysłu, a nazywanie jej prostacką jest równoznaczne z ignorancją takiej idei, bądź jej traktowaniem z góry jakby była nie potrzebna (a jest potrzebna, bo każdy pomysł tworzy nowy świat i go powiększa o coraz bardziej modernistyczne idee, filozofie i słownictwo). Ja się nie wtrącam ogółem do dyskusji, bo się zakończyła, ale dodaje własne 3 grosze, mimo to komentując lub postując daną treść narażasz się na komentarze wspierające lub negujące to co powiesz i nie ma znaczenia kiedy to było, ważne że istnieje taka możliwość. Wchodząc na temat profanacji to jest ona niezbyt szczegółowa. Dana religia ustanawia dane sacrum, lecz co jeśli nie jest to związane z tą religią? My tworzymy własne sacrum lub kierujemy się innymi podanym już sacrum. Powstał już nawet Wielki Potwór Spaghetti jako bóstwo, więc czemu Bóg teoretycznie nie mógłby sobie zajadać kebaba? Póki nie możesz czegoś zanegować nie próbuj robić tego na siłę, bo to się nigdy nie uda. Liczą się fakty, a jak nie są możliwe do wystawienia to wszystko jest możliwe.
Odpisz
13 lipca 2020, 23:55
@TrueStoryGuy: Nie rozumiem dlaczego nie rozumiesz co o mi chodzi z tym kebabem. Przecież wyraźnie napisałem że to nie jest nic nowego, odkrywczego, obrazoburczego, dziwnego, nielogicznego, głupiego czy szokującego. O ile wymyślenie sobie bóstwa kebabów jest raczej fanaberią niż jakąś głębszą refleksją na temat natury psychiki ludzkiej, to nie jest niczym złym, zaś z mojego, czyli chrześcijańskiego oraz logicznego punktu widzenia, to, że Bóg prawdziwy je żarcie czy jadł żarcie to fakt, po prostu. Więc jeszcze raz: nie jest głupie myślenie o bóstwie (w tym najistotniejszym znaczeniu tego słowa, czyli doskonałość i absolut będące celem dążeń mądrego człowieka) robiącym coś prozaicznego, ale stojące za jackowym stwierdzeniem motywacje, wyraźnie sugerujące, iż on mógłby wierzyć dopiero w takie bóstwo. Jest to moim zdaniem prostackie, mimo jakichkolwiek zalet, a oto dlaczego:
- sama koncepcja wiary w coś zakłada dozę niepewności co do kwestii tego czegoś, przyjęcie pewności mimo braku dowodów pewność dających. Jako że czynności prozaiczne, przyziemne, jak zwał tak zwał, w stylu pożywiania się są raczej dla ludzi powszechnie uważanych za zdrowych pewne, to raczej daleko im od domeny przedmiotów otoczonych wiarą. Bóstwo, ale to w naprawdę prymitywnym znaczeniu, zajmujące się taką kwestią jest niczym więcej jak formą antropomorfizacji lub personifikacji zjawiska. O ile coś takiego jest rzeczą dość korzystną dla rozwoju psychiki społeczeństwa dość prymitywnego i nie potrafiącego jeszcze myśleć abstrakcyjnie, to obranie takiego kierunku duchowości w momencie kiedy w dorobku intelektualnym ludzkości mamy dostęp do ludzi potrafiących sięgać w odległe od ludzkich myśli rejonów ideowych i aktywnie starających się dotknąć absolutu i abstrakcji za pomocą swojej myśli, nauki i życia, to taka postawa jest cofnięciem się i zatrzymaniem, i to nieproduktywnym (a nieproduktywnym, do istnieją ludy i rodzaje myśli, które na takiej fazie obejmowały i obejmują naprawdę dziwne i skrajnie dojmujące rodzaje myśli, które potrafiłyby wyprowadzić z kebaba coś więcej niż tylko satysfakcję zrównania wyższości z człowiekiem).
Odpisz
13 lipca 2020, 23:55
@TrueStoryGuy:
- z takiej postawy bije myśl: Boskość jest taka jak ja. Jest to myśl arogancka i ograniczająca umysłowo, ponieważ w samej definicji boskości mamy coś z nieskończoności, doskonałości i potęgi, a tego zwykle brakuje ludziom. Takie postrzeganie umożliwia łatwiejsze zgubienie z własnego umysłu wymienionych pojęć, a zatem ograniczając na nie percepcję danego człowieka. Dlatego też idea boskości jest funkcjonalna dla jednostki jak i społeczeństwa, byle tylko nie ograniczonego postmodernistycznym szaleństwem i narcystycznością, bo pozwala łatwiej niż cokolwiek innego ustalić cel rozwoju ludzkiego, jak doskonałość. Prostactwo zasadza się tu na tym, że człowiek prostacki nie chce rozwoju osobistego lub chce go tylko w ograniczonym zakresie, więc zdefiniowanie człowieczeństwa w boskości pozwala mu na pewną dozę samouwielbienia, a poprzez to zatrzymania się w rozwoju. Natomiast postrzeganie boskości w człowieku pozostawia doskonałość doskonałą, a człowieka niedoskonałym, lecz z możliwością rozwoju ku doskonałości. Jest to, moim zdaniem, pożyteczne dla rozwoju społeczeństwa jak i jednostki oraz z wiarą chrześcijańską, a sytuacja przeciwna jest po prostu brakiem rozwoju lub regresem.
Odpisz
13 lipca 2020, 23:59
@TrueStoryGuy: Sacrum i profanum to pojęcia nie tyle tylko religijne, co kulturowe i społeczne (a religia jest częścią tych rzeczy). Nie ważne jaka społeczność, każda ustanawia swoje świętości i rzeczy zwyczajne, a to razem z tabu i innymi r*chami kulturotwórczymi jest kościec każdej porządnej kultury i cywilizacji, na których można stworzyć różne, często odmienne lub sprzeczne z założeniami rzeczy.
Odpisz
13 lipca 2020, 18:09
ma ktoś szablon?
Odpisz
10 lipca 2020, 22:42
Coś pusto w poczekalni
Odpisz