Najwyższym stopniem naukowym w Polsce jest doktor habilitowany. Profesor to tytuł naukowy przyznawany przez prezydenta doktorowi habilitowanemu, który ma na koncie wybitne zasługi dla nauki, wykraczające poza działania wymagane do osiągnięcia stopnia doktora habilitowanego. Zwyczajowo do doktora habilitowanego mówi się "panie profesorze", nawet jeśli profesorem nie jest. Do osoby o tytule zawodowym magistra mówi się po prostu "proszę pana". Za to "magistrze" mówiło się kiedyś do sprzedawcy w aptece.
Ja osobiście uważam, że mówienie do byle nauczyciela w liceum per "panie profesorze" odbiera autorytet prawdziwym profesorom, którzy musieli się postarać, żeby ten tytuł osiągnąć. W moim liceum nigdy tak nie mówiliśmy, mimo zapewnień wicedyrektorki, która wciskała wymianie z innej szkoły, że u nas wszyscy mówią do nauczycieli "panie profesorze / pani profesor".
@Mahombi3: Jest jeszcze profesor nadzwyczajny, paradoksalnie stopień naukowy mniej ważny od profesora zwyczajnego (nadawanego przez prezydenta). Można ten tytuł uzyskać od uczelni i wtedy mówimy też per "pan/i profesor", ale w papierach jest np. "pan/i profesor UAM"
@Szymo313: Jeśli dobrze kojarzę, to rozróżnienie na profesora zwyczajnego (tzw. belwederskiego- od miejsca, gdzie ten tytuł nadawano) i nadzwyczajnego zostało zniesione, ale możliwe, że osoby, które takowe tytuły otrzymały, nadal się nimi posługują. Od kilku lat jest przyznawany tylko tytuł profesora.
Nie należy też mylić tytułu naukowego (profesor) ze stopniem naukowym (doktor, doktor habilitowany), bo każdy profesor i tak musi posiadać najwyższy stopień naukowy, czyli stopień doktora habilitowanego. Licencjat, magister, inżynier, magister inżynier itp. to tytuły zawodowe, dlatego tym bardziej zwykły nauczyciel (ani nikt inny) o tytule magistra nie powinien rościć sobie prawa do nazywania go profesorem, bo najzwyczajniej w świecie mu się to nie należy, jako że nie poświęcił się nauce w takim stopniu jak osoby, które faktycznie tytuł profesora otrzymały.
@Mahombi3: Dodam jeszcze, że na pierwszym roku studiów jeden z "profesorów uczelnianych" (co jest nazwą stanowiska, a nie faktycznym tytułem)- faktycznie o stopniu doktora- tłumaczył nam, jak mamy się zwracać do wykładowców w wiadomościach i w bezpośrednich kontaktach. Do doktora "Pani(e) Doktor(ze)", do doktora habilitowanego i profesora "Pani(e) Profesor(ze)", bo nikt normalny nie mówi per "doktorze habilitowany", a do magistra po prostu "Szanowny Panie / Szanowna Pani" w wiadomościach i "Proszę Pana/Pani" bezpośrednio.
Ja tam wolę się trzymać wskazówek nabytych u źródła.
@Mahombi3: Jak najbardziej się zgadzam, że osoba z tytułem magistra nie powinna kazać do siebie mówić per "pan/i profesor", ja tylko chciałem dodać informację o istnieniu tytułu profesora nadzwyczajnego/uczelni jako ciekawostkę
@Szymo313: Wiem, wiem. I masz rację, istniało takie rozróżnienie, zostało jednak zniesione parę lat temu. Wydaje mi się jednak, że do profesora uczelni nie posiadającego faktycznego tytułu profesora lub chociaż stopnia doktora habilitowanego nie mówi się "pani(e) profesor(ze)" nigdzie poza uczelnią (jeśli w ogóle). Na przykład kiedy jacyś profesorowie uczelniani wypowiadają się w mediach, to raczej dziennikarze będą się do nich zwracać per "panie doktorze", jeśli są doktorami, a nie per "panie profesorze". Co nie zmienia faktu, że ich posadą jest posada profesora uczelni- tu masz sto procent racji.
U mnie w technikum tak się nie mówi z wyjątkiem nauczycieli, bo każdy woli mówić pan, pani. Mam taką zasadę, żeby kogoś tytułować profesorem, musi mu ten stopień nadać prezydent RP
Zawsze wydawało mi się, że trend mówienia "profesorze" do magistrów w liceum wynika z tego, że uczelnie mają taki twór jak profesor uczelni, co jest bardziej określeniem stanowiska niż tytułem. Ale to tylko moje odczucia, więc mogą być błędne. Natomiast w moim mieście rodzinnym w dwóch z 5 liceów uczyli doktorzy (jedna ze szkół słynęła z mega dobrej matmy, druga z biologii i znalazło się po jednym doktorze którym praca w takich szkołach odpowiadała). Akurat w tych liceach żaden z pozostałych nauczycieli nie wymagał mówienia do siebie per profesorze, ciekawe dlaczego xD
Wzięło się to stąd, że za II RP istniał taki tytuł jak "profesor edukacji średniej" (jeśli dobrze pamiętam), i po II wojnie światowej, ludność poprostu zaczęła ich nazywać profesorami, pomimo braku takiego stopnia.
I niestety, bądź stety, się już tak przyjęło.
Komentarze
Odśwież23 października 2022, 01:13
Najwyższym stopniem naukowym w Polsce jest doktor habilitowany. Profesor to tytuł naukowy przyznawany przez prezydenta doktorowi habilitowanemu, który ma na koncie wybitne zasługi dla nauki, wykraczające poza działania wymagane do osiągnięcia stopnia doktora habilitowanego. Zwyczajowo do doktora habilitowanego mówi się "panie profesorze", nawet jeśli profesorem nie jest. Do osoby o tytule zawodowym magistra mówi się po prostu "proszę pana". Za to "magistrze" mówiło się kiedyś do sprzedawcy w aptece.
Ja osobiście uważam, że mówienie do byle nauczyciela w liceum per "panie profesorze" odbiera autorytet prawdziwym profesorom, którzy musieli się postarać, żeby ten tytuł osiągnąć. W moim liceum nigdy tak nie mówiliśmy, mimo zapewnień wicedyrektorki, która wciskała wymianie z innej szkoły, że u nas wszyscy mówią do nauczycieli "panie profesorze / pani profesor".
Odpisz
23 października 2022, 08:51
@Mahombi3: Jest jeszcze profesor nadzwyczajny, paradoksalnie stopień naukowy mniej ważny od profesora zwyczajnego (nadawanego przez prezydenta). Można ten tytuł uzyskać od uczelni i wtedy mówimy też per "pan/i profesor", ale w papierach jest np. "pan/i profesor UAM"
Odpisz
24 października 2022, 16:54
@Szymo313: Jeśli dobrze kojarzę, to rozróżnienie na profesora zwyczajnego (tzw. belwederskiego- od miejsca, gdzie ten tytuł nadawano) i nadzwyczajnego zostało zniesione, ale możliwe, że osoby, które takowe tytuły otrzymały, nadal się nimi posługują. Od kilku lat jest przyznawany tylko tytuł profesora.
Nie należy też mylić tytułu naukowego (profesor) ze stopniem naukowym (doktor, doktor habilitowany), bo każdy profesor i tak musi posiadać najwyższy stopień naukowy, czyli stopień doktora habilitowanego. Licencjat, magister, inżynier, magister inżynier itp. to tytuły zawodowe, dlatego tym bardziej zwykły nauczyciel (ani nikt inny) o tytule magistra nie powinien rościć sobie prawa do nazywania go profesorem, bo najzwyczajniej w świecie mu się to nie należy, jako że nie poświęcił się nauce w takim stopniu jak osoby, które faktycznie tytuł profesora otrzymały.
Odpisz
24 października 2022, 17:04
@Mahombi3: Dodam jeszcze, że na pierwszym roku studiów jeden z "profesorów uczelnianych" (co jest nazwą stanowiska, a nie faktycznym tytułem)- faktycznie o stopniu doktora- tłumaczył nam, jak mamy się zwracać do wykładowców w wiadomościach i w bezpośrednich kontaktach. Do doktora "Pani(e) Doktor(ze)", do doktora habilitowanego i profesora "Pani(e) Profesor(ze)", bo nikt normalny nie mówi per "doktorze habilitowany", a do magistra po prostu "Szanowny Panie / Szanowna Pani" w wiadomościach i "Proszę Pana/Pani" bezpośrednio.
Ja tam wolę się trzymać wskazówek nabytych u źródła.
Odpisz
24 października 2022, 17:07
@Mahombi3: Jak najbardziej się zgadzam, że osoba z tytułem magistra nie powinna kazać do siebie mówić per "pan/i profesor", ja tylko chciałem dodać informację o istnieniu tytułu profesora nadzwyczajnego/uczelni jako ciekawostkę
Odpisz
24 października 2022, 19:12
@Szymo313: Wiem, wiem. I masz rację, istniało takie rozróżnienie, zostało jednak zniesione parę lat temu. Wydaje mi się jednak, że do profesora uczelni nie posiadającego faktycznego tytułu profesora lub chociaż stopnia doktora habilitowanego nie mówi się "pani(e) profesor(ze)" nigdzie poza uczelnią (jeśli w ogóle). Na przykład kiedy jacyś profesorowie uczelniani wypowiadają się w mediach, to raczej dziennikarze będą się do nich zwracać per "panie doktorze", jeśli są doktorami, a nie per "panie profesorze". Co nie zmienia faktu, że ich posadą jest posada profesora uczelni- tu masz sto procent racji.
Odpisz
23 października 2022, 13:48
U mnie w technikum tak się nie mówi z wyjątkiem nauczycieli, bo każdy woli mówić pan, pani. Mam taką zasadę, żeby kogoś tytułować profesorem, musi mu ten stopień nadać prezydent RP
Odpisz
23 października 2022, 11:30
Zawsze wydawało mi się, że trend mówienia "profesorze" do magistrów w liceum wynika z tego, że uczelnie mają taki twór jak profesor uczelni, co jest bardziej określeniem stanowiska niż tytułem. Ale to tylko moje odczucia, więc mogą być błędne. Natomiast w moim mieście rodzinnym w dwóch z 5 liceów uczyli doktorzy (jedna ze szkół słynęła z mega dobrej matmy, druga z biologii i znalazło się po jednym doktorze którym praca w takich szkołach odpowiadała). Akurat w tych liceach żaden z pozostałych nauczycieli nie wymagał mówienia do siebie per profesorze, ciekawe dlaczego xD
Odpisz
22 października 2022, 23:32
Dobra ważne pytanie u was w liceum/technikum też mówicie do nauczycieli sorze/sorko?
Odpisz
23 października 2022, 01:28
@Urzad_od_spraw_niczego: U mnie w Technikum tak się mówi
Odpisz
22 października 2022, 18:45
Wzięło się to stąd, że za II RP istniał taki tytuł jak "profesor edukacji średniej" (jeśli dobrze pamiętam), i po II wojnie światowej, ludność poprostu zaczęła ich nazywać profesorami, pomimo braku takiego stopnia.
I niestety, bądź stety, się już tak przyjęło.
Odpisz