Dawno dawno tymu, za siedmioma ch*jami, za siedmioma zekami, w okolicach Gubałówki, mieskał Tomisław Apoloniusz Curuś Bachleda Farrell. Jak ten piecyk z dmuchawą. Pewnego dnia Tommisław wysed na halę i pomyśloł: "Kruca fuks dość! Ile mozna wpi*rdalać łoscypek! Ani to dobre, ani śwarne, a jakie drogie, j*bane! No i sracka murowana. Toć to gołymi łapami ługniotane! Zeby to jesce z krowiego mleka było... A weź tu łodróznij barana łod łowiecki. Stąd ten słonawy posmak... Tfu! Łohydne! Co te turysty w tym widzą!?" Podcas gdy Bachleda zajadał się łoscypkiem, smród baraniego nabiału niósł się po łokolicy. Nawet pod wiater j*bało napletkiem, hej. Bekasy nie wytsymały. Fetor psepłosył je z terenów lęgowych. Ryby w Morskim Łoku zdechły, a w Carnym Stawie... Zdechły. Niedźwiedź Gonsiennica łobudził się ze snu zimowego i łod razu posed pod prysznic. Lecz to nie tylko łod niego tak popi*rdalało. Niby po kąpieli smród bełta i g*wna łustąpił, ale pzez to woń łoctówy stała sie jesce bardziej nieznośna. Lec specyficny zapach łobudził nie tylko misia. Łobudził tez zondze. Łobzydliwe, homos*ksusalne zondze... Sniezny kockodan, pzez niektórych nazywany tez Yeti, dostaje smergla gdy pocuje woń fi*ta, hej. Tak się składo, ze łodcypek pachnie tozsamo. Koniec.
Komentarze
Odśwież8 stycznia, 14:21
Dawno dawno tymu, za siedmioma ch*jami, za siedmioma zekami, w okolicach Gubałówki, mieskał Tomisław Apoloniusz Curuś Bachleda Farrell. Jak ten piecyk z dmuchawą. Pewnego dnia Tommisław wysed na halę i pomyśloł: "Kruca fuks dość! Ile mozna wpi*rdalać łoscypek! Ani to dobre, ani śwarne, a jakie drogie, j*bane! No i sracka murowana. Toć to gołymi łapami ługniotane! Zeby to jesce z krowiego mleka było... A weź tu łodróznij barana łod łowiecki. Stąd ten słonawy posmak... Tfu! Łohydne! Co te turysty w tym widzą!?" Podcas gdy Bachleda zajadał się łoscypkiem, smród baraniego nabiału niósł się po łokolicy. Nawet pod wiater j*bało napletkiem, hej. Bekasy nie wytsymały. Fetor psepłosył je z terenów lęgowych. Ryby w Morskim Łoku zdechły, a w Carnym Stawie... Zdechły. Niedźwiedź Gonsiennica łobudził się ze snu zimowego i łod razu posed pod prysznic. Lecz to nie tylko łod niego tak popi*rdalało. Niby po kąpieli smród bełta i g*wna łustąpił, ale pzez to woń łoctówy stała sie jesce bardziej nieznośna. Lec specyficny zapach łobudził nie tylko misia. Łobudził tez zondze. Łobzydliwe, homos*ksusalne zondze... Sniezny kockodan, pzez niektórych nazywany tez Yeti, dostaje smergla gdy pocuje woń fi*ta, hej. Tak się składo, ze łodcypek pachnie tozsamo. Koniec.
Odpisz
6 stycznia, 12:53
Gestapo nie wytrzymał gdy Bachleda przyniósł słoik
Odpisz