Moje figurki lego miały kilka oddzielnych historii ich genezy i character developmentu w postaci zdobywania nowych ubrań, broni i maszyn. Jeden z moich ulubieńców, Ailer, wywodził sie z zestawu łowców dinozaurów. Taki duży monster truck z wieżyczką, na której była linka do łapania dinozaurów i udko kurczaka jako przynenta. Zaczynał z prostym pistoletem na strzałki usypiające. Zbudował dwa roboty, ponieważ był samotny i wśród gór lego budował liczne domki-noclegi. W końcu odbudował stary jeep strażacki, potem machinę latającą, potem spotkał się z "Prezydentem" (ludzik z neutralnym wyrazem twarzy, w garniturze, z białą czapką, teczką i potem rewolwerem. Bronił teczki, bo miała prlany odbudowy cywilizacji, ale to inna historia. Rewolwer oczywiście od cobi ;)). Cały arc budowania zaufania przez wspólne budowanie. Ailer pomógł zbudować pierwszy większy schron dla ludzików lego. Potem miał arc piracki, gdzie stracił wiekszość broni, ale nauczył się władać bronią białą. Do swojej czapki domocował potem steampunkowe gogle z komputerem pokładowym, miał też jetpack, tarczę z anteny satelitarnej monster trucka i miecz. Spotkał Drillera, ciężko uzbrojonego górnika, z którym się zaprzyjaźnił. Driller zdobył w crossoverze z hero factory tarczę podobną do tej Ailera. Potem Ailer spotkał Damiana: uratowanego od piratów, siwowłosego młodzieńca, który stał sie jego niejako uczniem i najlepszym przyjacielem . Damian po wielu przygodach też odnalazł swoje miejsce na zamku rycerskim (osobny arc), a Ailer wrócił do miasta Prezydenta, które teraz prężnie się rozwijało, gwarantowało schron i pożywienie każdemu zbłąkanemu (choć był też betreyal arc zaczęty przez zbira z lego city i Prezydent musiał uciekać, ale to też miało happy end) i po latach Ailer odnalazł swojego towarzysza, rudobrodego kowboja z tego samego zestawu i zoztawił wszystkie swoje dodatkowe uzbrojenia jako "artefakty" kolonii. Tarcza wróciła jako tarcza anteny satelitarnej i odbudowałem zestaw, co oznaczało powrót do korzeni i zamknięcie historii. Roboty też przewijały się przez te wszystkie lata.
Fabuła często determinowana była tym, jakie części, gdzie i kiedy znajdowałem, nabywałem, lub co ulegało uszkodzeniu, bo było tez kilka zaginionych ludzików i kilku inwalidów. Dlatego tak panikowałem na dźwięk odkurzacza. Zagrażał moim klockom
Miałem tak z gormitami. Wyobrażałem sobie że Lavion (choć wtedy nazywałem go Niszczycielem) miał młot thora ze zniszczonego wszechświata i miał podwójną siłę Hulka oraz Supermana, władał mocą i miał czerwony miecz świetlny
U mnie w domu tworzyło się wspólne, epickie uniwersum łączące Bionicle z kilkoma innymi znanymi mi wtedy franczyzami oraz z postaciami własnymi, do których brało się różne figurki i pluszaki. Ale podstawą zawsze były Bionicle, z których ostatecznie budowało się nowe, mieszane postacie (ze względu na brak części nie przejmowałem się spójnością kolorystyki, liczyła sie postać).
Mój ludzik LEGO miał statek kosmiczny którym podróżował od planety do planety ale nikogo nie mógł znaleźć, aż skończyło mu się paliwo.
Moje LEGO lore było smutne xD
Btw. Może dlatego jak zobaczyłem scenę w Avengers gdy Tony Stark siedział tak na statku kosmicznym w próżni to ta scena wydała mi się tak dziwnie znajoma xD
W szafie miałam samochody po kuzynach ale rzadko ich używałam poza takimi co tak fajnie robiły jak się je opuściło tututututu tak o ziemię.
Wolałam dużo bardziej pluszakami moimi i shrekiem.
Bo miałam takiego plastikowego Shreka i jeszcze takiego wiewióra z epoki lodowcowej.
Miałam jeszcze jakieś LEGO ale niewiele.
W ogóle to w przedszkolu były kurde regiony lalek i regiony statków z LEGO i jakichś wyścigów a ja z dwiema innymi osobami mieliśmy leśne przygody czy coś.
Ja najczęściej miałam ze sobą królika i on się wkopywał w różne miejsca i w ogóle kiedyś się nawet pamiętam wkopałam do kanałów (na niby) ale nic więcej nie pamiętam
Ja zwykle latałem sobię statkiem kosmicznym i co chwilę on się psuł i gdy 1 z moich ludzików zbierał części do naprawy z pudełka losowych klocków, 2 bronił statku przed wszelkiego typu kreaturami.
Komentarze
Odśwież20 lutego, 02:05
Moje figurki lego miały kilka oddzielnych historii ich genezy i character developmentu w postaci zdobywania nowych ubrań, broni i maszyn. Jeden z moich ulubieńców, Ailer, wywodził sie z zestawu łowców dinozaurów. Taki duży monster truck z wieżyczką, na której była linka do łapania dinozaurów i udko kurczaka jako przynenta. Zaczynał z prostym pistoletem na strzałki usypiające. Zbudował dwa roboty, ponieważ był samotny i wśród gór lego budował liczne domki-noclegi. W końcu odbudował stary jeep strażacki, potem machinę latającą, potem spotkał się z "Prezydentem" (ludzik z neutralnym wyrazem twarzy, w garniturze, z białą czapką, teczką i potem rewolwerem. Bronił teczki, bo miała prlany odbudowy cywilizacji, ale to inna historia. Rewolwer oczywiście od cobi ;)). Cały arc budowania zaufania przez wspólne budowanie. Ailer pomógł zbudować pierwszy większy schron dla ludzików lego. Potem miał arc piracki, gdzie stracił wiekszość broni, ale nauczył się władać bronią białą. Do swojej czapki domocował potem steampunkowe gogle z komputerem pokładowym, miał też jetpack, tarczę z anteny satelitarnej monster trucka i miecz. Spotkał Drillera, ciężko uzbrojonego górnika, z którym się zaprzyjaźnił. Driller zdobył w crossoverze z hero factory tarczę podobną do tej Ailera. Potem Ailer spotkał Damiana: uratowanego od piratów, siwowłosego młodzieńca, który stał sie jego niejako uczniem i najlepszym przyjacielem . Damian po wielu przygodach też odnalazł swoje miejsce na zamku rycerskim (osobny arc), a Ailer wrócił do miasta Prezydenta, które teraz prężnie się rozwijało, gwarantowało schron i pożywienie każdemu zbłąkanemu (choć był też betreyal arc zaczęty przez zbira z lego city i Prezydent musiał uciekać, ale to też miało happy end) i po latach Ailer odnalazł swojego towarzysza, rudobrodego kowboja z tego samego zestawu i zoztawił wszystkie swoje dodatkowe uzbrojenia jako "artefakty" kolonii. Tarcza wróciła jako tarcza anteny satelitarnej i odbudowałem zestaw, co oznaczało powrót do korzeni i zamknięcie historii. Roboty też przewijały się przez te wszystkie lata.
Fabuła często determinowana była tym, jakie części, gdzie i kiedy znajdowałem, nabywałem, lub co ulegało uszkodzeniu, bo było tez kilka zaginionych ludzików i kilku inwalidów. Dlatego tak panikowałem na dźwięk odkurzacza. Zagrażał moim klockom
Odpisz
21 lutego, 21:27
@IkarAviator: nie wiem czemu to zacząłem czytać czytać ale nie żałuję
Odpisz
22 lutego, 03:55
@Xol1mn3c_: O, to cieszę się
Odpisz
21 lutego, 22:58
Miałem tak z gormitami. Wyobrażałem sobie że Lavion (choć wtedy nazywałem go Niszczycielem) miał młot thora ze zniszczonego wszechświata i miał podwójną siłę Hulka oraz Supermana, władał mocą i miał czerwony miecz świetlny
Odpisz
21 lutego, 21:24
Niezła fabuła
Odpisz
21 lutego, 21:11
Spodziewałem że będziecie na to srać bo warhammer zły. Gdy Ultron takie wstawiał to dostawaliście bólu dupy
Odpisz
21 lutego, 19:34
Zajebista muzyka
Zna ktoś tytuł?
Odpisz
21 lutego, 18:44
Jak dla mnie dolny panel rel, tylko że z Bioniclami
Odpisz
Edytowano - 21 lutego, 18:01
U mnie w domu tworzyło się wspólne, epickie uniwersum łączące Bionicle z kilkoma innymi znanymi mi wtedy franczyzami oraz z postaciami własnymi, do których brało się różne figurki i pluszaki. Ale podstawą zawsze były Bionicle, z których ostatecznie budowało się nowe, mieszane postacie (ze względu na brak części nie przejmowałem się spójnością kolorystyki, liczyła sie postać).
Odpisz
20 lutego, 11:09
Mój ludzik LEGO miał statek kosmiczny którym podróżował od planety do planety ale nikogo nie mógł znaleźć, aż skończyło mu się paliwo.
Moje LEGO lore było smutne xD
Btw. Może dlatego jak zobaczyłem scenę w Avengers gdy Tony Stark siedział tak na statku kosmicznym w próżni to ta scena wydała mi się tak dziwnie znajoma xD
Odpisz
Edytowano - 20 lutego, 10:09
W szafie miałam samochody po kuzynach ale rzadko ich używałam poza takimi co tak fajnie robiły jak się je opuściło tututututu tak o ziemię.
Wolałam dużo bardziej pluszakami moimi i shrekiem.
Bo miałam takiego plastikowego Shreka i jeszcze takiego wiewióra z epoki lodowcowej.
Miałam jeszcze jakieś LEGO ale niewiele.
W ogóle to w przedszkolu były kurde regiony lalek i regiony statków z LEGO i jakichś wyścigów a ja z dwiema innymi osobami mieliśmy leśne przygody czy coś.
Ja najczęściej miałam ze sobą królika i on się wkopywał w różne miejsca i w ogóle kiedyś się nawet pamiętam wkopałam do kanałów (na niby) ale nic więcej nie pamiętam
Odpisz
20 lutego, 10:12
@Murarzowa: btw to ten królik.
Odpisz
20 lutego, 06:55
to perfekcyjnie łączy się z memem o spisywaniu swoich przemyśleń które spowodują powstanie morderczego reżimu
Odpisz
20 lutego, 03:14
Ja zwykle latałem sobię statkiem kosmicznym i co chwilę on się psuł i gdy 1 z moich ludzików zbierał części do naprawy z pudełka losowych klocków, 2 bronił statku przed wszelkiego typu kreaturami.
No i oczywiście budowałem mur w drzwiach.
Odpisz